Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok mógł być tylko jeden: kara śmierci przez powieszenie

Sylwia Lis [email protected]
Ewa Paradies została powieszona 4 lipca 1946 roku w Gdańsku wraz z innymi morderczyniami na oczach 150 -tysięcznego tłumu.
Ewa Paradies została powieszona 4 lipca 1946 roku w Gdańsku wraz z innymi morderczyniami na oczach 150 -tysięcznego tłumu. http://www.executedtoday.com/tag/ewa-paradies/
Chyba jedną z najmroczniejszych postaci pochodzących z Lęborka jest Ewa Paradies. Mimo że jej nazwisko kojarzy się z rajem, ta kobieta była uosobieniem zła.

Urodziła się w 17 grudnia 1920 r. w Lęborku i mieszkała przy obecnej ulicy Kossaka. Pochodziła z rodziny niemieckich ewangelików. Nie wiadomo, co skłoniło ją do ochotniczego wstąpienia do jednostek pomocniczych SS. Wiemy natomiast, że obo­wią­zki strażniczki obozowej wykonywała sumiennie, zgodnie z "planowym niszczeniem podludzi". Była sadystką. Do jej ulubionych kar, które z radością nakładała, należało polewanie wię­źniarek zimną wodą i trzymanie ich na mrozie.
Poniosła za to odpowiedzialność - została powieszona 4 lipca 1946 roku w Gdańsku wraz z innymi morderczyniami na oczach 150- tysięcznego tłumu, a zapowiedź egzekucji podały wszelkie polskie media.

Jeszcze przed wybuchem wojny administracja trzeciej rzeszy przewidziała, że gdy przyjdzie "odpowiednia po­ra" potrzebnych będzie wiele rąk do pracy. W pierwszej kolejności wyłapywano żebra­ków, łazików oraz "niebieskie ptaki". Osoby te zamykano w obozach pracy i wykorzystywano je do najcięższych robót. Praca ponad siły i brak jedzenia powodowały dużą śmiertelność przez to "problem rozwiązywał się sam". Rozbudowa obozów i osadzanie kobiet sprawiało, że rosło zapotrzebowanie na strażniczki-kobiety. Chętnych pań na to stanowisko nie było jednak wiele. Akcję propagandową w prasie prowadziły urzędy pracy oraz SS.
Ochotniczkom proponowano stałą pensję (jednakże nie różniła się ona od minimalnej pensji w Rzeszy) i kuszono tym, że nie będzie to praca fizyczna. Ten argument musiał najbardziej przemawiać do młodych bezrobotnych kobiet, które w perspektywie miały ciężką pracę fizyczną w fabrykach uzbrojenia. Istniały też inne pobudki - można było czerpać ogromne korzyści z okradania więźniów.

Działanie obozów
Czytając literaturę dotyczącą obozów koncentracyjnych i obozów pracy, można stwierdzić, że były to dobrze prosperujące zakłady pracy, zarządzane przez SS, o dużym potencjale produkcyjnym. Obozy pracowały dla przemysłu rzeszy, często pod egidą znanych nam dzisiaj firm, za które przemysłowcy płacili pieniądze do kasy partyjnego aparatu SS. Tak samo rolnicy, którzy wykorzystywali więźniów do prac polowych musieli płacić pienią­dze do kasy SS (1 lub 2 marki za dzień). Dlatego wyzysk był tak ogromny. Bardzo często prowadziło to do korupcji na ogromną skalę.

Historia Ewy
O Ewie Paradies wiemy tyle, że w 1944 roku ochotniczo wstąpiła do służby
pomocniczej SS (niem. SS Gefolge) i po odbyciu 5-miesięcznego szkolenia podstawowego w obozie Sztutowo i październiku 1944 roku skierowano ją do kobiecego obozu pracy w Bydgoszczy. Kobiety służące w SS Gefolge nie były członkiniami SS, lecz podlegały jego strukturom oraz sądownictwu. Nie brały również bezpośredniego udziału w walkach frontowych, w przeciwieństwie do Armii Czerwonej, w której kobiety były snajperami bądź stanowiły obsługę baterii przeciwlotniczych.

W styczniu 1945 roku Ewa Paradies ponownie została skierowana do Sztutowa, gdzie pełniła służbę do czasu ewakuacji do obozu w Lę­bor­ku. Podczas marszu śmier­ci wsławiła się wielokrotnie w osobistym zabijaniu wycieńczonych wię­źniów niezdolnych do dalszego marszu. Pod koniec wojny uciekła, jednak bardzo szybko została rozpoznana i zatrzymana przez Milicję Obywatelską.

Ewa Pardies była jedną z 3500 strażniczek obozowych pracujących dla SS. W relacjach więźniów zarówno ona jak i jej koleżanki bardzo często pojawiał się okrutny sadyzm. Szykany były różne. Najczęściej było to bicie. Często stosowano rozbiera­nie kobiet do naga i obnażanie na apelach przed całym obozem. Stosując odpowiedzialność zbiorową za "przewinienia" (za niezdję­cie czapki przed strażniczką) bądź spojrzenie się na strażniczkę.

Karą było między innymi przetrzymywanie w karcerze bez jedzenia i wody. Zdarzały się również przypadki organizowania zbiorowych orgii wśród współwięźniów bądź pokazów orgii lesbijskich.
Co powodowało, że tak młode osoby (Paradies w chwili wstąpienia do służby miała 24 lata), zachowywały się w tak nieludzki sposób? Odpowiedź wydaje się prosta. Wybierano kobiety z nizin społecznych, które przed wstąpieniem do służby nie znaczyły w społeczeństwie nic. Gwałtowna indoktrynacja nazistowska (zabijały przecież "podludzi") oraz upewnianie, że za zbrodnie nie będzie kary w połączeniu z alkoholem oraz dostępnym pervitinem (amfetaminą) prowadziły do makabrycznych zbrodni.

Będziecie wisieć s...
Wielu strażniczkom są­dzonym w powojennych Niemczech udało się unik­nąć kary bądź otrzymywały symboliczne wyroki. Jednak Ewa Paradies trafiła w ręce polskiego wymiaru sprawiedliwości, co nie pozostawiało złudzeń, co do przyszłego wyroku. Rozprawy odbywały się przed Specjalnym Sądem w Gdań­sku i proces był pokazowy, lecz bardzo rzetelny.

Przeprowadzono nawet wizję lokalną. Przesłuchano wielu świadków, których zeznania obciążyły strażniczki, jak i Polaków, którzy służyli w obozach jako tzw. KAPO. Media na bieżąco relacjonowały przebieg procesu. Nowa władza ludowa, idąc naprzeciwko nastrojom społeczeństwa, które domagało się zemsty i głów postanowiła zorganizować egzekucję publicznie, poniżając przy tym obsługę obozów tak jak wcześniej oni traktowali wię­źniów.
Ewa Paradies wyrok usłyszała 31 maja 1946 roku i był przewidywalny-kara śmierci. Skazani wystąpili do prezydenta Bieruta o zastosowanie ułaskawienia jednak on nie skorzystał z prawa łaski. O czym miał wspomnieć skazanym jeden ze strażników: będziecie wisieć skurw...

To nie zemsta - to wymiar sprawiedliwości
4 lipca 1946 roku na długo zapadł w pamięci gdańszczan. Tego dnia odbyła się egzekucja zbrodniarzy. Do udziału w widowisku zachęcała prasa oraz radio, jednocześnie prosząc o niezabieranie małych dzieci. Przed godziną 17 na Biskupiej Górce zebrał się 150-tysięczny tłum ludzi. Miejsce kary było już przygotowane. Na skazańców czekało już pięć drewnianych szubienic, na których wisiały sznury.

Na miejsce podjechało 11 odkrytych samochodów ciężarowych. Na pace byli milicjanci oraz po jednym skazańcu (miał skrępowane ręce do tyłu) i po jednym byłym więźniu obozu ubra­nym w pasiak. Wię­źnio­wie zakładali swoim oprawcom pętlę na szyję. Samochody kolejno odjeżdżały i zbrodniarze zawiśli na szubienicach. Tego dnia stracono Ewę Paradies, Elizę Becker, Jenny Barkmann, Gerdę Steinhoff i Wandę Klaff oraz tzw. KAPO tj. Wacława Kozłowskiego, Józef Reitera, Franciszka Szopińskiego, Tadeusza Kopczyńskiego, Johna Paulsa i Jana Brajta. W jednym przypadku samochód nie odpalił i więzień zepchnął jedną z kobiet z samochodu. Rozszalały tłum rzucił się na zwłoki. Dopiero interwencja milicji powstrzymała rozczłonkowanie straconych. Ciała zbrodniarzy oddano Akademii Medycznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza