Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli czujesz w sobie promile, nie wsiadaj za kółko

Sylwia Lis [email protected]
Jeśli uważasz, że jeszcze nie wytrzeźwiałeś, możesz pójść do komendy i poprosić o badanie alkomatem.
Jeśli uważasz, że jeszcze nie wytrzeźwiałeś, możesz pójść do komendy i poprosić o badanie alkomatem. Sylwia Lis
Po karnawałowej imprezie, zanim wsiądziesz za kierownicę, możesz w komendzie sprawdzić stan trzeźwości. Funkcjonariusze nie powinni ci odmówić, chyba że stroisz sobie żarty.

O prawdziwym pechu może mówić pewien mieszkaniec Pomorza, który zgłosił się do jednej z komend. Przyjechał swoim samochodem sprawdzić stan trzeźwości i musiał zostawić policjantom swoje prawo jazdy.

- Byłem wieczorem na imprezie. Rano chciałem jechać do Niemiec - opowiada pan Adam. - Nie mogłem sobie pozwolić na jazdę po pijanemu, bo wtedy oprócz utarty prawa jazdy straciłbym również pracę. Żona mnie namówiła, aby pojechał na komendę sprawdzić stan trzeźwości. Czułem się już dobrze i myślałem, że wszystko ze mnie wyparowało. Pojechałem na komendę samochodem i postawiłem pod oknami dyżurki. Policjanci byli uprzejmi i przebadali, tylko okazało się, że jednak alkohol w sobie mam. Alkotest pokazał, że jestem po użyciu, bo alkotest pokazał 0,18 miligrama alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjant wytłumaczył mi jaka jest różnica między stanem nietrzeźwości a stanem po użyciu. Dla mnie to jednak marne pocieszenie, bo straciłem prawo jazdy na sześć miesięcy. Miałem pecha, bo dyżurny zobaczył, że przyjechałem samochodem. Mimo moich próśb zabrano mi prawo jazdy i zapłaciłem sześćset złotych grzywny.

Roześmiani studenci

Właśnie rozpoczął się karnawał. Pijanych kierowców na drogach będzie dużo. Na brak pracy nie będą również narzekać funkcjonariusze dyżurni. Do nich najczęściej trafiają żartownisie studenci, podchmielone panie czy też zwyczajni kierowcy, którzy twierdząc, że niedługo muszą wsiąść za kierownicę, chcą sprawdzić swój stan trzeźwości.

- Założyłem się z kolegą o to, kto więcej wydmucha - mówi. - Poszliśmy na policję i zażądaliśmy badania. Powiedzieliśmy prawdę, że to zakład. Dyżurny był bardzo niemiły i powiedział, że nie będzie dla nas marnował ustników, które kupowane są za pieniądze podatników. Wkurzyliśmy się i powiedzieliśmy, że my również płacimy podatki. Na co on odpowiedział, że mamy wypierz... z komendy. Co błyskawicznie uczyniliśmy - śmieje się 20-latek.

Badanie na żądanie

Okazuje się, że takich przypadków nie jest wcale tak mało. Wielokrotnie do naszej redakcji dzwonili kierowcy, twierdząc, że gdy przyszli do komendy, policjant odmówił im badania na zawartość alkoholu, twierdząc, że nie musi tego robić. To jak to w końcu jest?

Nad problemem pochyliło się szefostwo policji. W ubiegłym roku do wszystkich komend zostały rozesłane wytyczne, jak postępować w przypadku, gdy na policję przychodzi zwykły człowiek, prosząc o badanie. Z pisma wynika, że przeprowadzenie badań stanu trzeźwości osób dobrowolnie zgłaszających się do jednostek policji przez służby dyżurne jest możliwe - o ile są to przypadki pojedyncze i uzasadnione. Ponadto nakłada obowiązek dokumentowania przeprowadzonych badań w specjalnym rejestrze. Takie badanie jest bezpłatne.

Czyli mówiąc wprost, policjant powinien przebadać, ale również ma prawo odmówić podania alkomatu w uzasadnionych przypadkach.

- Wytyczne komendanta, jeśli chodzi o badanie na żądanie, ma kilka celów. Między innymi ten prewencyjny, bo przecież przebadanie alkomatem kierowcy, u którego pokaże się wynik dodatni, spowoduje, że nie siądzie on przez najbliższe godziny za kółko - mówi funkcjonariusz drogówki. - Ale oczywiście możemy odmówić takiego badania. Alkomatu nie podamy osobie, która ewidentnie robi sobie żarty, chcąc na przykład sprawdzić, kto więcej wypił, lub pani, która wraca z imprezy, a zazdrosny mąż ciągnie ją na komendę. Musimy szanować swój czas, bo w momencie gdy głowę zawracają nam studenci, możemy być potrzebni komuś innemu. Policja oszczędza na wszystkim, na paliwie, papierze i na ustnikach również. To też kosztuje. Proszę mi uwierzyć, że grupa młodych podchmielonych imprezowiczów jest denerwująca. Szczególnie wtedy, gdy mamy dużo pracy. Mi wystarczy spojrzenie na człowieka, żeby się przekonać, w jakim celu przychodzi się badać. Ludzie mylą też ważną rzecz. Zawartość wydychanego alkoholu w wydychanym powietrzu mierzy się w miligramach na litr, zaś we krwi mierzy się w promilach. To nie jest to samo. Mniej więcej dwa promile odpowiadają jednemu miligramowi wydychanego powietrza.

Do lęborskiej komendy również przychodzą kierowcy, którzy zanim wsiądą do samochodu, chcą sprawdzić swój stan trzeźwości.

- Zdarza się to nawet kilka razy w tygodniu - mówi Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy lęborskiej policji. - Najczęściej w niedzielę rano. Planujący jazdę kierowca po sobotniej imprezie jest przywożony przez trzeźwego kierowcę na badanie alkotestem, w większości przypadków wynik badania to już 0,00 promila. Nie było u nas przypadków, aby sam przyjechał i był pijany. Jako policja mamy taki obowiązek na żądanie przebadać przyszłego kierowcę. Nie jest to nadużywane przez mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza