Za parkowanie przed żłobkiem w centrum Słupska też trzeba płacić

- Jak to się ma do polityki prorodzinnej - pyta nasza czytelniczka, która swoje dziecko oddaje pod opiekę w żłobku przy ul. Łukasiewicza w Słupsku. - Nie dość, że za żłobek mało nie płacimy, to jeszcze z tego powodu, iż jest on w centrum miasta musimy dodatkowo opłacać parkowanie przed nim.

Słupszczanka twierdzi, że chodzi głównie o godziny popołudniowe, bo opłaty w strefie płatnego parkowania obowiązują od godz. 9.

- Chodzi o ten czas, kiedy odbieramy dzieci, czyli mię­dzy 15 a 16.30. Zatrzymujemy się przed żłobkiem dosłownie na kilka minut, a musimy płacić za pół godziny. To dodatkowe obciążenie dla naszego portfela. Przecież opłata stała za sam żłobek to 400 złotych, do tego dochodzą składki, opłata za wyżywienie - narzeka rodzic.

Zmotoryzowani rodzice maluchów wysłali do Zarzą­du Infrastruktury Miejskiej petycję z prośbą o zwolnie­nie ich z opłat za parkowanie przed żłobkiem.

- Tę ideę poparło kierownictwo naszego żłobka. Wszyscy rodzice są zgodni, że nie powinniśmy płacić - mówi mama, oburzona, że na ich prośbę ZIM odpowiedziała odmownie.

- Po pierwsze, my nie możemy nikogo zwolnić z uiszczania opłaty w strefie płatnego parkowania. Takie kompetencje ma tylko rada miasta - mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora ZIM w Słupsku. - Ponadto ta opłata wcale nie jest taka wysoka. Jeśli rodzice podjeżdżają pod żłobek 20 razy w miesiącu i za każdym razem płacą w parkometrze 50 gr, to wychodzi tylko 10 zł.

Marcin Grzybiński dodaje też, że właśnie dzięki idei strefy płatnego parkowania rodzice maluchów w ogóle mogą zostawić swoje auta pod budynkiem żłob­ka.

- Przecież gdybyśmy to miejsce wyłączyli ze strefy, bez przerwy stałyby tam jakieś auta i rodzice wcale nie mieliby szans podjechać pod żłobek. Strefę wprowadzono właśnie po to, by nie blokować miejsc parkingowych w centrum i by wymusić rotację pojazdów - mówi zastępca szefa ZIM-u.