Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą przenieść Caritas do tzw. czeczeni. Caritas protestuje

Daniel Klusek
Każdego dnia przed siedzibę Caritas przy ul. Niedziałkowskiego przychodzi kilkudziesięciu potrzebującychsłupszczan z całego miasta.
Każdego dnia przed siedzibę Caritas przy ul. Niedziałkowskiego przychodzi kilkudziesięciu potrzebującychsłupszczan z całego miasta. Kamil Nagórek
Słupski ratusz chce, aby Caritas przeniósł się z ul. Niedziałkowskiego do tzw. czeczeni. - Nigdy się na to nie zgodzę - mówi Lidia Matuszewska, prezes Caritasu, i zapowiada, że w razie przeprowadzki, odejdzie z pracy.

Caritas parafii pw. św. Jacka w Słupsku ma siedzibę w niewielkich pomieszczeniach w piwnicy jednej z kamienic przy ul. Niedziałkowskiego. Codziennie oferuje żywność i odzież potrzebującym z całego miasta. Osoby starsze, samotne i ubogie ustawiają się często w długich kolejkach już na kilkadziesiąt minut przed otwarciem biura Caritas.

Przeczytaj także: 1600 osób na wigilii Caritasu w Słupsku

Władze miasta zaproponowały organizacji nowe lokalizacje.

- Prezydent Maciej Kobyliński podczas niedawnej wizyty w mechaniku, który znajduje się po sąsiedzku, zobaczył grupę ludzi czekających w kolejce po dary. Porozmawiał z nimi i okazało się, że ci ludzie czekają czasem po kilkadziesiąt minut w deszczu, śniegu i na wietrze - mówi Dawid Zielkowski, rzecznik prasowy prezydenta. - Dlatego Maciej Kobyliński polecił wydziałowi zdrowia znalezienie nowego miejsca dla Caritasu, w którym osoby potrzebujące mogłyby czekać na wydanie darów w przyzwoitych warunkach.

Urzędnicy znaleźli lokal przy ul. Przemysłowej, gdzie mieści się budynek z mieszkaniami socjalnymi, tzw. czeczenia.

- Chcą nas wyrzucić z ulicy Niedziałkowskiego, żeby ukryć biedę - twierdzi Lidia Matuszewska, szefowa Caritasu. - Otaczają nas no -
we budynki, które zbudowano w ramach rewitalizacji, i urzędnicy nie chcą mieć biedy po sąsiedzku. Jesteśmy tu od tylu lat i dotychczas nikomu to nie przeszkadzało. A teraz chce się nas zepchnąć na obrzeża.

- Nam zależy przede wszystkim na poprawie warunków lokalowych organizacji, a nie na ukrywaniu osób potrzebujących pomocy - zapewnia Dawid Zielkowski. - Lokal przy ulicy Przemysłowej jest duży, ma ponad 120 metrów kwadratowych i po remoncie mógłby się nadawać na siedzibę Caritasu. To naszym zdaniem najlepsze miejsce dla tego typu organizacji.

- Nigdy tam nie pójdę - zapowiada tymczasem Lidia Matuszewska. - To godzina drogi na piechotę z centrum. Przecież tu nikt nie przyjdzie. Ani potrzebujący, ani darczyńcy. Poza tym boję się tej okolicy. Jeśli miasto postawi na swoim i przeniesie tu Caritas, zrezygnuję z pracy. Miejsce dla nas powinno się znaleźć w centrum.

Urzędnicy zapewniają, że na siłę Caritasu nigdzie przenosić nie zamierzają.

- Mieliśmy jak najlepsze intencje i chcieliśmy tylko pomóc - zapewnia rzecznik prasowy prezydenta. - Jeśli pani Matuszewska nie godzi się na żadną z zaproponowanych lokalizacji, będziemy szukać dalej.

Okazuje się jednak, że jest to pomoc trochę na siłę.

- Nam jest dobrze w tym miejscu, gdzie teraz jesteśmy i chcemy tu zostać - mówi szefowa Caritasu.

Nieoficjalnie urzędnicy mówią, że kilkudziesięcioosobowa kolejka biednych ludzi nie pasuje po prostu do krajobrazu zrewitalizowanego Traktu Książęcego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza