Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażerowie szarpali się z kontrolerami

Daniel Klusek [email protected]
Autobus komunikacji miejskiej w Słupsku
Autobus komunikacji miejskiej w Słupsku Archiwum
Dwaj bracia ze Słupska skarżą się na zachowanie kontrolerów biletów. - To pasażerowie byli agresywni - słyszymy w ZIM.

Bracia Tomasz i Marcin w ubiegłym tygodniu jechali autobusem z ulicy 11 Listopada w kierunku centrum miasta.

- Wbiegliśmy w ostatniej chwili. Brat usiadł, żeby wyjąć pieniądze na karnet, który chcieliśmy kupić u kierowcy - opowiada pan Tomasz. - Gdy już mieliśmy naszykowaną gotówkę, usły­szeliśmy komunikat, że zaczyna się kontrola biletów. To było zaledwie kilka sekund po tym, jak autobus ruszył. Brat poszedł jednak do kierowcy kupić karnet.

Zdaniem mężczyzn w tym czasie jeden z kontrolerów zastąpił mu drogę i poprosił o pokazanie biletu.

- Powiedziałem mu, że wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie zdą­żyłem go kupić. Tak samo mówiła starsza pani, która też nie miała biletu, bo dopiero wsiadła - opowiada pan Marcin. - Kontroler nie chciał mnie przepuścić. Powiedziałem mu, żeby zadzwonił na straż miejską, a ja wybrałem numer policji. Zapowiedziałem też, że wysiądę koło hali Gryfia.

Gdy autobus tam się zatrzymał, jeden z mężczyzn wysiadł, drugi musiał się szarpać z kontrolerem, który trzymał go za rękaw kurtki.

- Ten człowiek porwał mi kurtkę - twierdzi pan Marcin. - Gdy wybierałem numer na policję, byłem jeszcze w autobusie. Gdy się połączyłem, zdążyłem już z niego wyjść. Policjant powiedział mi jednak, że jeśli chcę złożyć skargę na kontrolera, muszę zgłosić się osobiście na komendzie.

Bracia dodają, że kontroler nie wysiadł razem z nimi z autobusu. Mężczyźni na jego zachowanie chcą się poskarżyć w firmie Windpol, która zatrudnia kontrolerów, ale również na policji i w prokuraturze.

Na naszą prośbę sprawę zbadał Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej, któ­ry nadzoruje komunikację miejską. Twierdzi, że zdarzenie wyglądało inaczej niż przedstawili je bracia.

- Ponieważ w tym autobusie nie ma zamontowanego monitoringu, zdarzenie zrelacjonował nam kierowca. Doskonale pamięta ten incydent, bo problemy z panami zaczęły się już na przystanku - mówi Marcin Grzybiński.
- Przez jednego z nich kierowca nie mógł rozpocząć kursu, bo mężczyzna stał na schodkach do autobusu i koń­czył palić papierosa.

Zdaniem przedstawiciela ZIM, kontrola biletów rozpoczęła się nie po kilku sekundach, a dopiero na wysokości hipermarketu E.Leclerc.

- Zanim kierowca zablokował kasowniki, sprawdził, czy nikt z pasażerów nie chce jeszcze skasować biletu. Ci panowie siedzieli i nic nie wskazywało, by chcieli podejść do kasownika - mówi Marcin Grzybiński. - Zerwali się dopiero, gdy usłyszeli komunikat o kontroli. To oni zachowywali się potem niegrzecznie i agresywnie. Zachowanie kontrolerów było natomiast prawidłowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza