Nowy przetarg na budowę słupskiego akwaparku w kwietniu

- Po inwentaryzacji inżynier kontraktu potrzebuje około tygodnia na posegregowanie i przeanalizowanie dokumentów - mówi Dawid Zielkowski, rzecznik słupskiego ratusza. - Komisja inwentaryzacyjna składała się z trzech stron: miasta, inżyniera kontraktu i wykonawcy. Teraz trzeba ocenić, jakie jest rzeczowe zaangażowanie inwestycji. Naszym zdaniem to około 73 procent. Na tyle szacowaliśmy, kiedy z budowy schodził Termochem.

Rzecznik dodaje, że równolegle będzie przygotowywany przetarg. Jednak Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia powstanie dopiero po szczegółowych obliczeniach po inwentaryzacji.

- Musimy dokładnie w niej zapisać, co trzeba jeszcze zrobić - mówi rzecznik.

Przeczytaj także: Skazani na akwapark. Ile i dlaczego tak drogo?

Ratusz już zapowiadał, że ogłosi przetarg, ale ograniczony. A to oznacza, że nie od razu wygra ten, kto ma odpowiednie kwalifikacje, doświadczenie, kadrę, a przede wszystkim zaoferuje najniższą cenę. Najpierw bowiem będzie pierwszy etap, czyli ocena wykonawców pod względem spełniania odpowiednich warunków. Wyłoniona część oferentów będzie mogła startować w drugim etapie.

To strzał ratusza w stronę bramki Termochemu, jedynej firmy z konsorcjum trzech firm, która wzięła na siebie dokończenie budowy, ale ratusz i tak zerwał z nią umowę, wstrzymał płatności i naliczył kary umowne za opóźnienia. Termochem najlepiej orientuje się w sytuacji na budowie i miałby największe szanse wygrać przetarg, jeśli decydowałaby cena.

- Mam serdecznie dosyć Słupska, ale będę walczył do końca. Dlaczego mam nie stanąć do przetargu? - pyta Czesław Byczek, prezes Termochemu, ale jednocześnie nie ukrywa zaskoczenia informacją o tym, że jest on ograniczony.

Przeczytaj także: Śledczy postawili zarzuty za akwapark w Słupsku

Wszystko wskazuje na to, że miasto szykuje na firmę pułapkę i najpierw urządza casting dla wykonawców,
w którym Termochem nie będzie miał szans.

- Poczekajmy na wyniki inwentaryzacji. To wszystko da się policzyć, ile naprawdę zrobiliśmy, jakie były dodatkowe roboty, o ile rozrosła się inwestycja - mówi prezes Byczek. - Tego nie da się tak po prostu schować pod dywan. To są pieniądze. A do projektów zastrzeżone prawa autorskie ma główny projektant. On na wszystko musi wyrazić zgodę.

Prezes już wcześniej zapowiadał, że o swoje kilka milionów złotych upomni się w sądzie. Teraz Termochem skierował oficjalne pismo do Urzędu Zamówień Publicznych z wnioskiem o sprawdzenie kadry inżyniera kontraktu - Bud-Inventu, który nadzoruje inwestycję. Termochem powołuje się na artykuły "Głosu", ujawniające fakt, że część inżynierów zatrudnionych przez Bud-Invent nie ma doświadczenia przy budowie basenów. Pływalnie, które wykazano w oświadczeniach, budował ktoś inny albo w ogóle nie istnieją.

- To są poważne zarzuty - mówi Czesław Byczek. - Inżynier kontraktu nie odbierał prac czy nie zatwierdzał koncepcji projektowej Świata Saun. Przecież sauny powstały później na życzenie miasta. Mam dokument na to, że Świat Saun zlecił prezydent. Może nadzorowali nas ludzie (ekipa inżyniera kontraktu - dopisek red.) zupełnie do tego nieprzygotowani. Niech UZP to sprawdzi.

Tymczasem ratusz chce ogłosić przetarg już w kwietniu. Planuje, że nowy wykonawca wejdzie na plac budowy w lipcu. Jednocześnie zapewnia, że na akwapark nie wyda ani grosza więcej, bo inwestycja nie zmieniła kosztów. To 57,7 miliona, a koszt własny, jaki poniesie Słupsk - bez dofinansowania unijnego - to 38 mln zł. Do końca roku park wodny ma być gotowy.