Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla mieszkańców jest bohaterką. Ewakuowała ludzi z kamienicy przy ul. Krasińskiego

Daniel Klusek
Dominika Filipczyk ratowała mieszkańców kamienicy przy ul. Krasińskiego.
Dominika Filipczyk ratowała mieszkańców kamienicy przy ul. Krasińskiego. Archiwum prywatne
Rozmowa ze str. sierż. Dominiką Filipczyk ze słupskiej policji, która uczestniczyła w akcji ewakuacji mieszkańców.

- Co robiła pani w płonącym budynku?

- Wspólnie z policjantami Arturem Sobolewskim, Tomaszem Nowakowskim i Michałem Jesionkiem mieliśmy sprawdzić, czy w kamienicy nie zostali jeszcze mieszkańcy.

- Zostali?

- Znaleźliśmy trzy starsze panie, które w wyniku zadymienia, ale przede wszyst­kim stresu i szoku zagubiły się. Pomogliśmy im wyjść z płonącego budynku na podwórko, gdzie były już bezpieczne.

- Potem wróciliście do kamienicy?

- Tak, chcieliśmy wejść na drugie piętro, żeby sprawdzić, czy tam nie ma ludzi. Musieliśmy się jednak wycofać, bo dach już się tam zawalił.

- Pomogła też pani uratowanym kobietom dostać się do pomocy medycznej.

- Ponieważ w ubiegłym roku przeszłam szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy medycznej, miałam ustalić, jakiej pomocy potrzebują poszkodowani, aby potem dyżurny wiedział, ile potrzeba karetek i czy trzeba przygotować miejsca w szpitalu. Karetki ze względów bezpieczeństwa nie podjechały jednak pod sam budynek. Zobaczyłam, że trzy panie, które wyprowadziłam z budynku, miały duszności. To mogło być podtrucie dymem, ale również zawał. Postanowiłam więc je przenieść do karetki. Ponieważ nie miały butów, zaniosłam je na barana. Chodziło mi o to, żeby jak najszybciej otrzymały pomoc.

- Mieszkańcy kamienicy, którzy widzieli pani działania, już ogłosili panią bohaterką.

- Ja nie czuję się bohaterką. Zrobiłam tylko to, co do mnie należało. Gdy sześć lat temu wstępowałam do policji, ślubowałam, że będę bronić ludzi nawet z narażeniem własnego życia. Zrobiłam tylko to, co do mnie należy. Za to przecież biorę pieniądze. A największą nagrodą było ciche "dziękuję", które po akcji powiedzieli do mnie ci ludzie.

- Nie bała się pani o swoje życie, wchodząc do płonącego budynku?

- Wtedy nie. Dopiero po akcji, gdy emocje trochę opadły, pomyślałam, że mogło nam grozić niebezpieczeństwo.

- Brała pani już udział w akcji ewakuacji mieszkańców z płonących budynków?

- Tak, ale to były dużo mniejsze pożary.

Rozmawiał Daniel Klusek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza