MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz i inwestor po przejściach z ulicą

Andrzej Gurba [email protected]
Przejście dla pieszych, przez które przechodzą dzieci do szkoły, znajduje się na drodze krajowej. Widoczny na zdjęciu wjazd jest w ulicę Podhalańską. Z niej mają wjeżdżać i wyjeżdżać samochody, też ciężarowe.
Przejście dla pieszych, przez które przechodzą dzieci do szkoły, znajduje się na drodze krajowej. Widoczny na zdjęciu wjazd jest w ulicę Podhalańską. Z niej mają wjeżdżać i wyjeżdżać samochody, też ciężarowe. Andrzej Gurba
Mieszkańcy ulicy Podhalańskiej i Kujawskiej w Miastku nie zgadzają się, aby w ich sąsiedztwie był wjazd na stację paliw, myjnię oraz parking dla samochodów ciężarowych. Popiera ich ratusz. Inwestor: to łamanie prawa.

O tej inwestycji i kontrowersjach z nią związanych napisaliśmy już we wrześniu ubiegłego roku. Wtedy burmistrz Miastka zawiesił postępowanie w sprawie wydania decyzji środowiskowej dotyczącej inwestycji z uwagi na brak raportu środowiskowego.

Kilka dni temu taki raport, opracowany na zlecenie inwestora, wpłynął do ratusza. Zawieszone postępowanie podjęto więc na nowo. Strony postępowania (też mieszkańcy) mogą składać w ciągu 21 dni swoje uwagi i wnioski do raportu. Rozpatrzy je burmistrz, a później wyda decyzję środowiskową, albo jej odmówi.

Inwestorem jest Marian Droździel z Białej (woj. zachodniopomorskie), właściciel firmy budowlanej Terbud. Chce zbudować na działkach przy ulicy Kazimierza Wielkiego i Podhalańskiej w Miastku (dawny zakład budowlany) stację paliw, myjnię samochodową, obiekty handlowo-usługowe wraz z parkingiem dla samochodów ciężarowych i osobowych (60-80 miejsc postojowych).

Wszystko w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych i z wjazdem od strony cichej ulicy Podhalańskiej. - Nie mamy nic przeciwko inwestycji jako takiej, ale nie zgadzamy się na wjazd od ulicy Podhalańskiej. To wąska i spokojna uliczka. Nie wyobrażam sobie na niej całodobowego ruchu samochodów ciężarowych.

Poza tym tą ulicą chodzą dzieci do szkoły podstawowej. Droga do szkoły nie będzie już bezpieczna - mówi Mirosław Pańczyk, mieszkaniec domu przy ulicy Podhalańskiej. Już jesienią ubiegłego roku mieszkańcy domów przy ulicy Podhalańskiej i Kujawskiej złożyli w tej sprawie protest. - I go podtrzymujemy - oznajmia Pańczyk.

Przy ulicy Kujawskiej, praktycznie w sąsiedztwie planowanej inwestycji mieszka Tomasz Borowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Miastku, który też podpisał się pod protestem.

- Na ten temat nie chcę się wypowiadać z uwagi na pełnioną funkcję - usłyszeliśmy od Borowskiego. Kilka miesięcy temu przewodniczący mówił, że nie jest najlepszym pomysłem budowa stacji paliw i parkingu dla samochodów ciężarowych przy osiedlu mieszkaniowym.

- Będzie głośno i niebezpiecznie. Nie chcemy takiego sąsiedztwa. Trzeba pamiętać, że zupełnie blisko jest szkoła podstawowa. Ruch ciężarówek to większe niebezpieczeństwo dla dzieci. Nie jesteśmy przeciwni takim inwestycjom, ale niech są one zlokalizowane z dala do osiedli mieszkaniowych. Wolnych działek jest sporo - mówił Borowski.

Mieszkańcy ulicy Podhalańskiej pytają, dlaczego wjazd nie jest planowany od strony ul. Kazimierza Wielkiego (to droga krajowa nr 20). - Chodzi o miejsce, gdzie jest wjazd do starego zakładu. Znajduje się tam jeszcze brama - mówią ludzie.
Odpowiedź jest prosta. Inwestor nie ma zgody z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, z uwagi na pobliskie skrzyżowania i przejazd kolejowy.
Miastecki ratusz konsekwentnie nie zgadza się na zjazdy od strony ulicy Podhalańskiej. - Z powodu protestu mieszkańców i zwiększenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu - mówi Tomasz Zielonka, wiceburmistrz Miastka.

Inwestor już kilka razy skarżył odmowy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku. I za każdym razem wygrywał. Na zlecenie inwestora przygotowano też opinię techniczną wraz analizą oceny bezpieczeństwa drogowego na ulicy Podhalańskiej. Wynika z niej, że te zjazdy, struktura i natężenie ruchu nie wpłyną negatywnie na bezpieczeństwo ruchu i pieszych.

SKO w Słupsku z różnych powodów uchylało odmowy burmistrza. Za pierwszym razem było to błędne uznanie za stronę mieszkańców ulicy Podhalańskiej. W kolejnych przypadkach SKO podnosiło, że burmistrz naruszył prawo, pozostawiając wnioski inwestora bez rozpoznania i odmawiając wydania zgody na zjazdy, opierając się na dowolnej ocenie stanu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

- Bezpieczeństwo w ruchu drogowym ma znaczenie nadrzędne i priorytetowe. Nie może jednak odmowa wyrażenia zgody na wykonanie zjazdów opierać się na dowolnej i nie popartej żadnymi dowodami ocenie stanu zagrożenia zjazdu dla bezpieczeństwa na drodze - czytamy w uzasadnieniu SKO.

Dodajmy do tego jeszcze, że w 2004 roku burmistrz Miastka wydając decyzję o warunkach zabudowy dla tych działek, wskazał Podhalańską jako ulicę dojazdową.

- Z tych dokumentów jednoznacznie wynika, że stanowisko burmistrza jest rażąco niezgodne z prawem, co powoduje wystąpienie szkody w moich przedsięwzięciach gospodarczych. W tej sytuacji byłem zmuszony przekazać całą dokumentację kancelarii prawnej, która podejmie działania zmierzające do przywrócenia stanu zgodnego z prawem, w tym wyciągnięcia wniosków, ewentualnie karnych, wobec osób, które naruszają prawo i działają na moją szkodę - powiedział nam Marian Droździel. Burmistrz Miastka został zobowiązany przez SKO w Słupsku do wydania kolejnej decyzji w sprawie zjazdów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza