Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka: policjant wyzwał mojego czteroletniego synka

(zida)
– Policjant z Lęborka wyzwał mojego syna od bachorów i gówniarzy – twierdzi Jolanta Kubiak,
– Policjant z Lęborka wyzwał mojego syna od bachorów i gówniarzy – twierdzi Jolanta Kubiak, Sylwia Lis
- Policjant z Lęborka wyzwał mojego syna od bachorów i gówniarzy - twierdzi Jolanta Kubiak, mama czteroletniego Artura. - Dziecko budzi się w nocy, mówi, że policjant weźmie go do więzienia.

Pani Jolanta nie może zapomnieć tego, co wydarzyło się kilka dni temu przy lęborskiej komendzie.

- Często synem zajmuje się moja dwudziestodwuletnia córka Agnieszka - wyjaśnia pani Jolanta. - I w tym dniu akurat to ona poszła z synem na spacer. Przechodziły akurat ulicą Mściwoja obok komendy.

Artur na trawniku zobaczył policyjny motor. Bardzo się zainteresował. Zbliżył się i chwycił rączką siatkę.

- Wtedy podjechał radiowóz z dwoma policjantami i następnie jeden z nich podszedł do siatki i zaczął wydzierać się do dziecka: "Ty gówniarzu wynoś się z stąd! Bachorze!" Powtórzył to kilkakrotnie jak zobaczył moją córkę to poszedł do psa policyjnego i wypuścił go z kojca - relacjonuje kobieta.

Córka pani Jolanty potwierdza słowa mamy.

- Artur tylko patrzył, może ci policjanci przyjechali nakarmić psa - mówi pani Agnieszka, siostra chłopca. - Ale ten pies był w innym kojcu, daleko. To dopiero policjanci go wypuścili na podwórko. Wtedy wzięłam Artura i odciągnęłam od siatki.

Kobiety nie chciały tak sprawy zostawić, bo nie czują się winne i poszły do komendy złożyć oficjalną skargę.

- Przyjął nas zastępca komendanta, kazał wszystko napisać na piśmie - mówi pani Agnieszka. - Potem w pokoju pojawił się inny funkcjonariusz. Dał Arturowi dwa misie i stwierdził, że "nie każdy policjant jest zły". Nie zostawimy tej sprawy tak, policjant to powinien być człowiek, który dobrze się kojarzy. A teraz Artur nie może spać, boi się, że policjant weźmie go do więzienia. Wczoraj, jak zobaczył radiowóz, zaczął płakać, wpadł w histerię - mówi siostra chłopca.

Obie kobiety twierdzą, że pismo w tej sprawie wyślą do Rzecznika Praw Dziecka. Policja przedstawia nieco inną wersję wydarzeń sprzed lęborskiej komendy.

- Z wymienioną przez panią kobietą spotkał się osobiście pierwszy zastępca komendanta policji - mówi Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy lęborskiej policji. - Rozmowa dotyczyła sytuacji, do jakiej miało dojść przy ogrodzeniu komendy w okolicy kojców dla psów służbowych. W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające, w którym zostanie szczegółowo wyjaśniony jego przebieg i udział naszego funkcjonariusza. Z całą pewnością możemy już w tej chwili stwierdzić, że chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa dziecka, gdyż jest to naszym priorytetem, co wielokrotnie podkreślają policjanci na spotkaniach z najmłodszymi w komendzie oraz przedszkolach i szkołach.

Rzecznik dodaje:
- Często zdarza się, że osoby zgłaszające się do nas mają skłonności do konfabulacji, co potwierdza się w czynnościach kończących tego typu postępowania - mówi Pańczyszyn. - Zapewniamy jednak, że każda sprawa czy też skarga jest szczegółowo wyjaśniana, a w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek naruszeń przez funkcjonariuszy są wobec nich wyciągane konsekwencje służbowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza