PO debatuje o referendum w sprawie odwołania prezydenta Słupska

Poseł Konwiński jest jednocześnie liderem PO w Słupsku i powiecie słupskim. Swoje stanowisko przedstawił nam po południowym zebraniu słupskich działaczy PO. Z naszej sondy wynika, że nastroje proreferendalne dominują także wśród miejskich radnych PO.

Jednak aby można było podjąć uchwałę Rady Miejskiej w tej sprawie, prawdopodobnie nie wystarczą tylko głosy radnych PO. Rajcy lewicowi raczej w większości opowiedzą się przeciw referendum, bo albo są zagorzałymi stronnikami prezydenta Macieja Kobylińskiego, albo uważają, że zmiana władzy wykonawczej w mieście na 15 miesięcy przed końcem kadencji nie ma sensu.

Radni z dwóch pozostałych klubów (PiS i Nowy Słupsk) na razie się zastanawiają.

- To bardzo dziwne, że PO teraz bardzo chce referendum, bo gdy w ubiegłym roku je organizowała grupa inicjatywna, to działacze PO oficjalnie nie włączyli się w związane z tym działania - mówi Robert Kujawski, radny PiS. Z kolei Zbigniew Wojciechowicz, szef PiS w Słupsku i powiecie słupskim zdradza tylko, że członkowie partii będą omawiać ten problem w najbliższy wtorek.

Nieoficjalnie natomiast od działaczy politycznych z różnych ugrupowań można usłyszeć, że PO teraz jest zainteresowane referendum, bo działacze tej partii chcieliby zdyskontować ewentualny sukces związany z budową ringu miejskiego, bo zanosi się na to, że on jednak powstanie jeszcze w tej kadencji. Nie bez znaczenia byłoby także to, że gdyby udało się odwołać prezydenta Kobylińskiego, to tymczasowym prezydentem, który przygotowywałby nowe wybory, byłby przedstawiciel PO.