Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy z ul. Krasińskiego mają żal do urzędników

Monika Zacharzewska [email protected]
Prawie wszyscy pogorzelcy nadal mieszkają w pokojach w bursie. Martwią się o pieniądze, za które mogliby wyposażyć obiecane im mieszkania.
Prawie wszyscy pogorzelcy nadal mieszkają w pokojach w bursie. Martwią się o pieniądze, za które mogliby wyposażyć obiecane im mieszkania. Kamil Nagórek
Pogorzelcy z ul. Krasińskiego mają żal do urzędników, że unikają wypłaty obiecanych im pieniędzy. - Potrzebujemy ich na nowe życie, a tymczasem MOPR uzależnia ich wypłatę od wywiadów środowiskowych - mówią.

Dokładnie dwa miesiące temu, 28 kwietnia po północy mieszkańcy kamienicy przy ul. Krasińskiego 14 przeżyli wybuch gazu i pożar budynku. Doszło do tego po tym, jak pijany kierowca wjechał w skrzynkę gazową zawieszoną na budynku. Na szczęście wszyscy wyszli z tego cali i zdrowi.

W wyniku eksplozji dach nad głową i dorobek życia straciło 10 rodzin. Kamienicę trzeba było rozebrać. Miasto obiecało pogorzelcom nowe mieszkania, a do tej pory mieli mieszkać w szkolnej bursie. Większość z nich nadal tam przebywa, ale wiedzą już, gdzie wkrótce rozpoczną nowe życie. Dostali mieszkania, które są właśnie remontowane.

Zaraz po tragedii lokatorzy, którzy zostali z niczym, dostali od urzędników zapewnienia, że otrzymają finansowe wsparcie z budżetu miasta. - Poszkodowani dostaną od trzech do sześciu tysięcy złotych na osobę - zapowiadała wówczas Violetta Karwalska, dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Słupsku.

I rzeczywiście kilka dni później dostali po trzy tys. złotych, ale tylko na osobę dorosłą. Już wtedy to ich oburzyło, a urzędnicy wyjaśniali, że na maksymalnie drugie tyle mogą liczyć, gdy już się wprowadzą do docelowych mieszkań.

Ten moment zbliża się wielkimi krokami. Na początku tygodnia pogorzelców zaskoczyła wiadomość, że pierwsze pięć rodzin musi opuścić bursę do weekendu, bo zbliżają się wakacje i pokoje w internacie będą wynajmowane. Urzędnicy to zdementowali, ale pogorzelcy zaczęli dopytywać o obiecane im pieniądze.

- Musimy przecież z czegoś wyposażyć mieszkania, bo miasto da je nam w tzw. stanie deweloperskim
- mówi Robert Bugucki.

- Jednak gdy poszedłem do MOPR-u zapytać o pieniądze, usłyszałem, że najpierw w nowych mieszkaniach odwiedzą nas pracownicy socjalni i będą robić wywiady środowiskowe. Będą sprawdzać co mamy, zaglądać nam w zarobki. To nie fair! Jak to się ma do składanych obietnic?

Lokatorzy boją się, że pracownicy socjalni wypłacając pieniądze, kwotę będą uzależniać od standardu wyposażenia mieszkania. - A ja dostałem nowy telewizor od kolegów i kino domowe od rodziców. I co? Popatrzą, pomyślą, że tyle mam pieniędzy na takie luksusy, i nic nie dadzą?! A przecież zadłużyłem się na remont. Bo wiadomo, że jak dostaliśmy te mieszkania, to chcemy je fajnie urządzić - mówi Marcin Rogalka.

I rzeczywiście pieniądze z drugiej transzy zostaną pogorzelcom przekazane dopiero po przeprowadzce do nowych mieszkań i wizycie pracownika socjalnego.

- Do tego obliguje nas ustawa o pomocy społecznej - mówi Sebastian Ferens, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

- Pod nowymi adresami pracownicy socjalni przeprowadzą wywiady środowiskowe. Na podstawie specjalnego kwestionariusza będą ustalać sytuację zdrowotną, zawodową, dochodową rodziny i ogólną sytuację rodzinną. Wysokość środków będzie uwzględniać strukturę rodziny. Kwoty więc będą różne, nie przekroczą jednak 3 tys. zł na rodzinę.

Pogorzelcy są też zaniepokojeni o los sprzętu do wyposażenia mieszkań, który był im obiecany. - Słyszeliśmy już, że jadą tiry z lodówkami! Gdzie one są? Gdzie jest pościel i meble, które ponoć przekazywali dla nas ludzie - pyta jeden z byłych lokatorów rozebranej już kamienicy przy ul. Krasińskiego.

- Pomoc rzeczowa, z uwagi na niemożność przechowywania jej przez pogorzelców w schronisku, będzie rozdzielana również po wprowadzeniu się do nowych mieszkań - uspokaja rzecznik MOPR.
Oprócz pieniędzy z budżetu miasta pogorzelcy otrzymali już wsparcie od Caritasu. Po 1270 zł na rodzinę od parafii Mariackiej. Po 500 zł na osobę w rodzinie i 1100 zł na rodzinę finansowego wsparcia pogorzelcom przekazała Caritas diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Dodatkowo po tysiąc złotych obiecała dołożyć Caritas Polska.

Natomiast na koncie otwartym przez miasto na rzecz pogorzelców, na które każdy mógł wpłacić pienią-
dze, uzbierano 10 tys. 233 złote.

- Od dłuższego czasu nie ma na nie już wpłat, więc w najbliższych dniach zapadnie decyzja o jego zamknięciu i o tym, w jaki sposób zebrane środki zostaną rozdysponowane na rzecz poszkodowanych w pożarze kamienicy przy ul. Krasińskiego - powiedziała nam Malwina Noetzel-Wszałkowska z biura rzecznika prasowego prezydenta Słupska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza