Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

John Mayall: Przygotujcie się na prawdziwą petardę! (wideo)

Alek Radomski
Mayall, który obecnie przebywa w USA, udzielił specjalnego wywiadu "Głosowi”.
Mayall, który obecnie przebywa w USA, udzielił specjalnego wywiadu "Głosowi”. Archiwum organizatora
Rozmowa z Johnem Mayallem, legendą sceny bluesowej, który już 2 sierpnia zagra na festiwalu Legend Rocka w podsłupskiej Dolinie Charlotty.

Jesteś nazywany ojcem białego i brytyjskiego bluesa. W twoim zespole grał Eric Clapton, Mick Taylor, Peter Green i Mick Fleetwood. Eric Clapton miał zresztą powiedzieć, że w swoim czasie prowadziłeś swojego rodzaju szkołę muzyczną. Jesteś legendą.

- Cóż mogę powiedzieć.. (śmiech). Już tyle razy pisano o mnie w ten sposób, że można przywyknąć.

Która z formacji, które tworzyłeś przez cały ten czas, jest ci najbliższa?

- Wszystkie są mi bliskie, ale najbliższą jest ta aktualna, z którą gram od pięciu lat w niezmienionym składzie. To właśnie nas będziecie słuchać, kiedy do was przyjedziemy. Przygotujcie się na prawdziwą ucztę, petardę, bo to z pewnością jeden z najbardziej ekscytujących zespołów.

A który zespół w całej karierze jest dla ciebie najważniejszy?

- Zdecydowanie również ten. Zresztą sami się przekonacie.

Co przygotowaliście na ten koncert?

- Repertuar to typowy miks. Będą nowe piosenki, jak i stare, nazwijmy to ze starego katalogu, za to w odmiennych aranżacjach.

Wiedziałeś, że pod koniec lat 60. XX w., kiedy to twoja kariera muzyczna nabierała światowego formatu, miałeś tu, za żelazną kurtyną sporo fanów, którzy niestety nie mogli cię posłuchać na koncertach?

- Wiedziałem. Potem już w Polsce koncertowaliśmy wiele razy i zawsze cieszyliśmy się z dobrej publiczności. Już za pierwszym razem, kiedy tu przyjechaliśmy, to było bardzo ewidentne, że ludzie nas lubią i słuchają. Teraz też damy z siebie wszystko co najlepsze.

No i wrócicie do Polski w lutym na koncerty w Warszawie i Zabrzu.

- Tak, ale to ten sierpniowy rozpoczyna całą trasę.

No właśnie. Widziałem wasz kalendarz koncertów. Od sierpnia do kwietnia przyszłego roku jesteście w trasie, przeważnie po Europie. Wygląda na to, że blues ma się całkiem nieźle, że jest dalej bardzo popularny. Zgodzisz się z tym?

- I zawsze będzie. Bo to jest prawdziwa muzyka, z którą można się identyfikować.

Możemy powiedzieć, że blues jako gatunek ma około 100 lat. Co z nim będzie za kolejne 100?

- Nie mam pojęcia, ale są szanse, że będzie wieczny. To w końcu muzyka zwykłych ludzi.

Jak oceniasz współczesnych artystów grających bluesa i jak oceniasz innych muzyków, którzy bluesa nie grają w ogóle. Czy jest ktoś, kto się wyróżnia?

- Teraz jest tyle różnych gatunków i wykonawców, że naprawdę każdy może coś dla siebie wybrać.

Grasz od 1956 roku, wydałeś ponad 50 płyt. Pracujesz teraz nad nowym albumem?

- Nie. Czekamy na decyzje Eagle Records (wydawca płyt Mayalla - dop. red.). Są trochę wolni w ich podejmowaniu. Zobaczymy, co bę­dzie. Jeśli coś się okaże, ogłosimy to na stronie internetowej.

Dziękuję za rozmowę John. Do zobaczenia na koncercie.

- Dzięki. Do zobaczenia.

John Mayall

W listopadzie skończy 80 lat, a koncertuje od 1956 roku najpierw w grupie The Powerhouse Four, The Blues Syndicate, a następnie w założonej przez siebie John Mayall's Bluesbreakers. To on w połowie lat 60. zainicjował powstanie blues rocka. Przez jego zespół Bluesbreakers przewinęli się tacy muzycy jak Eric Clapton, Jack Bruce z Cream, Peter Green, John McVie i Mick Fleetwood z Fleetwood Mac czy Mick Taylor z The Rolling Stones.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza