Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Łeby uporczywie nękany

Sylwia Lis [email protected]
Andrzej Strzechmiński (z prawej), burmistrz Łeby, na niedawnej paradzie księstwa łebskiego. Samorządowiec nie może jednak spać spokojnie, bo znów ma problemy z kimś, kto go nęka.
Andrzej Strzechmiński (z prawej), burmistrz Łeby, na niedawnej paradzie księstwa łebskiego. Samorządowiec nie może jednak spać spokojnie, bo znów ma problemy z kimś, kto go nęka. Sylwia Lis
Andrzejowi Strzechmińskiemu, burmistrzowi miasta, oblano samochód żrącym środkiem, potem zniszczono pokój w pensjonacie, a wczoraj w nocy wylano tam śmierdzącą substancję.

Moi sympatycy znów zaatakowali - poinformował wczoraj burmistrz Strzechmiński.

- W nocy w pensjonacie mojej żony ktoś pooblewał substancją chemiczną wydzielającą przykry zapach taras konsumpcyjny, gazony z kwiatami oraz lampę oświetleniową. Wszystko trzeba było wyrzucić, bo nie moż­na było wytrzymać. Smród był podobny do tego, który często pojawiał się w jednej z galerii handlowych w Słupsku (w niej też ktoś specjalnie rozlewał substancję, mimo wyznaczonej nagrody - sprawcy nie znaleziono - dop. red.). Turyści omijali nasz pensjonat, a goście nie schodzili na taras.
O tym zdarzeniu burmistrz powiadomił policję.

- Policja kazała mi ustalić straty materialne - mówi burmistrz. - Jak je ustalić? Koszty utylizacji, utraty dochodów czy stres lub zagrożenie można wycenić?

Pytamy burmistrza, czy ma podejrzenia, kto mógł to zrobić?

- To jest sprawa policji, by znaleźć sprawcę - mówi burmistrz. - Moja rodzina powinna czuć się bezpieczna, a moja żona powinna posia­dać poczucie bezstresowego prowadzenia działalności. Nie wiemy, co za niespodzianki jeszcze nas czekają. To wszystko próby zastraszenia mnie. Moja żona już mówi, że zastanawia się, czy mi pozwoli po raz kolejny wziąć udział w wyborach. Jest tym zmęczona.
Przypomnijmy, Andrzej Strzechmiński po objęciu urzędu zaczął robić porządek w mieście z podrzucaniem śmieci, nielegalnymi punktami handlowymi oraz samowolami budowlanymi. W mieście było referendum, ale próba odwołania burmistrza ze stanowiska nie udała się, bo do urn poszło zbyt mało mieszkańców.

Potem zaczęły się przypadki nękania burmistrza.

- Najpierw zniszczono mi samochód - przypomina Andrzej Strzechmiński. - Seata oblano żrącą substancją. Trzeba było oddać go do mechanika. Potem były szkalujące mnie wpisy w internecie.
Co ciekawe, śledczy, bo sprawy zgłaszano na policję, doszli skąd były dokonywane wpisy, ale właścicielka mieszkania stwierdziła, że pomieszczenie jest cały czas otwarte i każdy mógł korzystać z tego komputera. Prokuratura sprawę więc umorzyła.

Później Strzechmiński walczył z plotkami o rzeko­mym romansie z podwład­ną.

W ubiegłym roku w pensjonacie jego żony zniszczono pokój. Sprawca swoje dzieło zaplanował bardzo dokładnie, bo podszył się za turystę z Łomży. Zarezerwował pokój, przelał pieniądze, potem zadzwonił i poinformował, że w Łebie bę­dzie nad ranem, nie chce nikogo budzić, i będzie z dziećmi, więc poprosił, czy istniałaby możliwość pozostawienia klucza do pokoju w umówionym miejscu.

- Rano żona poszła do pokoi, w którym mieli spać rzekomi turyści - mówi Andrzej Strzechmiński. - Zaniemówiła, bo okazało się, że pokój jest pusty. W łazience wyrwano umywalkę, brodzik i muszlę klozetową, a we wszystkie rury odpływowe wpuszczono piankę montażową. To wyłączyło dwa pokoje z działalności do końca sezonu, nie mówiąc o stratach materialnych, czyli poza­lewanych pomieszczeniach na parterze. To powoduje utrudnienia i straty w prowadzonej działalności mojej żony.

Sprawę też zgłoszono policjantom. Sprawców nie ustalono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza