Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to było z wypadkiem na ul. Hubalczyków? Policja szuka świadków

Bogumiła Rzeczkowska bogumila.rzeczkowska@mediaregionalne. pl
Policja szuka świadków wypadku na ul. Hubalczyków
Policja szuka świadków wypadku na ul. Hubalczyków Łukasz Capar
Słupska policja wie, kto był ostatnio właścicielem motocykla, na którym zginął niespełna 17-letni Mateusz. Ale nie wie, od kogo chłopcy dostali motor. Szuka świadków. Z takim apelem wystąpił też ojciec chłopca.

Wypadek chłopca, młodego licealisty, wstrząsnął Słupskiem. - Syn szedł na tenisa i pięć minut później już nie żył. Widocznie razem z kolegą pożyczyli od kogoś motor - mówi pan Marek, ojciec tragicznie zmarłego Mateusza. - Człowiek, który udzielał mu pierwszej pomocy, mówi, że to była tylko minuta...
Mateusz leżał na jezdni. Według ojca, nie mógł kierować motocyklem, bo po uderzeniu jego kask leżał 25 metrów dalej. Jakaś kobieta komuś opowiadała, że syn wypadł bardzo wysoko.

Zobacz także: Wypadek na ulicy Hubalczyków. 16-letni motocyklista nie żyje (zdjęcia, wideo)

- Mógł przecież być pasażerem, bo ten kierujący trzymał się kierownicy i upadł znacznie bliżej. A syn wyleciał z tylnego siedzenia - zastanawia się pan Marek. - Policja nic nie chce nam mówić. Proszę więc, by zgłaszali się naoczni świadkowie wypadku. Chciałbym też wiedzieć, kto pożyczył im motor. Słyszałem, że to ktoś o imieniu Krzysztof. Po prostu chcę poznać prawdę.

Do tragicznego zderzenia motocykla z peugeotem doszło w czwartek po południu przed słupskim szpitalem przy ul. Hubalczyków. - Kierowca peugeota, 38-letni słupszczanin wyjeżdżał z osiedlowej ulicy i nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu prawidłowo kierowcy motocykla - opisywał w dniu zdarzenia Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - Motocykl wjechał w bok samochodu. Na miejscu zginął 17-letni motocyklista. Natomiast 16-letni pasażer motocykla w ciężkim stanie trafił na SOR. Kierowca samochodu był trzeźwy.

Wszystko wskazuje na to, że młody kierowca motocykla nie miał wymaganych uprawnień do prowadzenia tego pojazdu.

Takie były pierwsze informacje po tragicznym zdarzeniu. Wczoraj jednak policja nie była już ich tak pewna. Oprócz tego, że żaden z chłopców nie miał prawa jazdy na motocykl i że stan kolegi Mateusza nie był na szczęście ciężki i chłopak szybko wyszedł ze szpitala.

Zobacz także: Tragiczny wypadek na ul. Hubalczyków. Ustalają, kto pożyczył chłopakom motocykl

Po pierwsze: pojawiły się wątpliwości, kto siedział za kierownicą motocykla. Po drugie: wciąż nie wiadomo, skąd chłopcy wzięli motocykl. - Od ręki ustaliliśmy, kto w ostatnim czasie był właścicielem motocykla - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - Jednak te informacje muszą być potwierdzone procesowo, dlatego wszczęto śledztwo. Nagminną praktyką jest, że osoby sprzedające i kupujące pojazdy, nie dopełniają obowiązków przerejestrowania w urzędach komunikacyjnych. I będziemy badać, czy tak było w tym przypadku.

Rzecznik jednak nie chce ujawnić, czy policja skontaktowała się już z właścicielem. Jak twierdzi, z obawy przed matactwem i ewentualnym sporządzaniem fikcyjnych umów.

W jaki sposób taka informacja prasowa miałaby zaszkodzić śledztwu, nie wiadomo. Bo były właściciel wie, czy u niego była policja, a ten, który pożyczył chłopakom motor, wie, jaki był tego skutek. O ile chodzi tu o dwie różne osoby. - Chłopcy w niejasny sposób weszli w posiadanie pojazdu. Nie wiemy, jak. Natomiast osoba, która pożycza motor niepełnoletnim bez uprawnień i bez dokumentów pojazdu, popełnia wykroczenie - argumentuje Robert Czerwiński.

Rzecznik jednocześnie apeluje, by zgłaszali się naoczni świadkowie wypadku oraz ci, którzy wiedzą coś na temat okoliczności, w jakich zaczęła się tragiczna przejażdżka. O to prosi także ojciec Mateusza.
- Syn od czterech miesięcy miał prawo jazdy, ale chciałem, żeby jeździł, jak sobie zacznie dobrze radzić. No, i pożyczyli motor - mówi rozżalony ojciec.

Mateusz miał niespełna 17 lat. Do dnia urodzin brakowało 17 dni.

Zbigniew Wiczkowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Słupsku: - Jak tylko usłyszałem o tym wypadku szesnastolatków, od razu pomyślałem, że kierowca nie miał uprawnień - zaczyna dyrektor. - Ten chłopiec mógł mieć tylko prawo jazdy, za zgodą rodziców, które można zrobić po ukończeniu 16 roku życia, na małe samochody do czterystu kilogramów (kat. B1) oraz motocykle o małej pojemności (A1, czyli o poj. do 125 ccm i mocy do 15 KM).

Normalne prawo jazdy, na samochody i motocykle można mieć po 18 roku życia. Czternastoletnia młodzież za zgodą rodziców może mieć kategorię AM na motorowery i skutery (do 50 ccm z ograniczeniem prędkości do 45 km/h). Ale ci chłopcy jechali Suzuki z silnikiem prawie 500 ccm o mocy 46 KM. To wielka tragedia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza