Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatraki podzieliły wieś. Mieszkańcy nie chcą elektrowni wiatrowych

Zbigniew Marecki [email protected]
Piotr Sadura, Ryszard Radwański i Stanisław Olik z Budowa są przeciwni lokalizacji wiatraków w pobliżu popegeerowskich bloków. – Przygotowania do budowy farmy wiatrowej cały czas trwają. Świadczy o tym wieża pomiarowa, która od kilku miesięcy mierzy siłę wiatru w pobliżu naszej wsi – mówi pan Olik.
Piotr Sadura, Ryszard Radwański i Stanisław Olik z Budowa są przeciwni lokalizacji wiatraków w pobliżu popegeerowskich bloków. – Przygotowania do budowy farmy wiatrowej cały czas trwają. Świadczy o tym wieża pomiarowa, która od kilku miesięcy mierzy siłę wiatru w pobliżu naszej wsi – mówi pan Olik. Zbigniew Marecki
Nie chcemy, aby w pobliżu naszych mieszkań zlokalizowano siłownie wiatrowe - mówią mieszkańcy Budowa w gminie Dębnica Kaszubska, którzy protestują przeciw budowie 55 wiatraków w ich okolicy.

Budowo to duża, licząca blisko 800 mieszkańców wieś, położona przy trasie Słupsk-Bytów. Od kilku tygodni mieszkańcy wspólnot mieszkaniowych, które powstały na bazie bloków popegeerowskich, żyją przerażeni wizją budowy olbrzymiej farmy siłowni wiatrowych, planowanej w ich okolicy.

- Podczas spotkań z inwestorem oraz władzami gminy dowiedzieliśmy się, że zgodnie z planami część wiatraków ma być usytuowana już 300-400 metrów od naszych mieszkań. Nie chcemy takiego sąsiedztwa. Początkowo byłem zwolennikiem tej inwestycji, ale niedawno przez kilka dni przebywałem w miejscowości pod Puckiem, gdzie wiatraki działają w pobliżu domów mieszkalnych i sam się przekonałem, jak takie sąsiedztwo jest uciążliwe i jak źle wpływa na życie ludzi - mówi Stanisław Olik, jeden z protestujących.

Podobnie myśli spora grupa mieszkańców popegeerowskiego osiedla w Budowie. Dlatego członkowie pięciu działających tam wspólnot mieszkaniowych już wcześniej wysłali protest w tej sprawie do Eugeniusza Dańczaka, wójta Dębnicy Kaszubskiej. Podkreślają w nim swoje obawy, bo uważają, że usytuowane w pobliżu osiedla siłownie wiatrowe mogą spowodować pogorszenie stanu zdrowia mieszkańców, a na pewno przyczynią się do obniżenia wartości mieszkań i zniechęcą agroturystów, którzy chętnie wypoczywają w tej okolicy, dostarczając jej mieszkańcom dodatkowe dochody.

- Początkowo mówiono o budowie kilkunastu wiatraków. Teraz jednak dotarła do nas wiadomość, że planuje się budowę 55 siłowni. Na dodatek robi się to wszystko po cichu, bo mieszkańcy wsi Niepoględzie, Gałęzowo, Motarzyno oraz Kotowo nawet nie wiedzą, jak się zmieni ich otoczenie, gdy w pobliżu powstanie tyle siłowni wiatrowych.

To nie są znaki drogowe, aby można je stawiać bez konsultacji społecznych - mówi ojciec Ryszard Iwanowski ze Stowarzyszenia Speranda, które wspiera działania mieszkańców Budowa. Już rozpoczęło akcję informacyjną skierowaną do mieszkańców zainteresowanych wsi. W okolicznościowej ulotce czytamy, że mieszkańców wymienionych miejscowości najpierw podarowano smród z "nowoczesnej" kanalizacji, a teraz wiatrakami chce się zniszczyć krajobrazy, przyrodę i ciszę.

"Tylko droga na cmentarz pozostała wolna od wiatraków - zamiast działek budowlanych, mieszkań dla młodych i innych inwestycji, które mogłyby rozwinąć nasze miejscowości - wiatraki! Czas powiedzieć stanowcze NIE!" - czytamy w ulotce.

Protestujący nie ukrywają, że wątpliwości pojawia się coraz więcej, bo gmina i Irena Buchacz, siostra mieszkającego w Sierakowicach właściciela większości terenów, na których mają być usytuowane wiatraki, ostro działają, aby farma powstała na terenie, gdzie funkcjonują Park Krajobrazowy, Obszary Natura 2000 i kanały przelotowe ptaków.

- Dziwne jest to, że negatywna opinia środowiskowa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dotarła do gminy dwa dni po terminie. Czyżby ktoś zamierzał obejść prawo? - zastanawia się ojciec Ryszard Iwanowski.

W każdym razie protestujący chcą wzmóc swoje działania, bo niedawno podobny protest w Kołczygłowach zakończył się sukcesem protestujących. Tymczasem Paweł Nowicki, młody sołtys Budowa, przekonuje, że protestujący stanowią niewielką grupę mieszkańców wsi.

- Nasza wieś potrzebuje inwestycji. Trzeba by choćby zbudować drogę, której nam brakuje. Chcielibyśmy mieć także swojego orlika i wiele innych potrzebnych inwestycji, a na to potrzeba pieniędzy, których gminie brakuje. Inwestor obiecuje finansowe wsparcie dla wsi.

W innych gminach, choćby w Kobylnicy, takie działania okazały się korzystne dla mieszkańców. Poza tym gmina zyskiwała dodatkowe dochody podatkowe. A zagrożenia? Są we wszystkim. Taki jest współczesny świat. Poza tym nikt nie zlokalizuje wiatraków pod oknami mieszkańców. Ja sam hoduję gołębie, spotykam się z innymi hodowcami i do tej pory nie słyszałem, aby narzekali na wiatraki - mówi sołtys Nowicki. Tymczasem Eugeniusz Dańczak, wójt Dębnicy Kaszubskiej, uspokaja.

- Nie ma jeszcze żadnej decyzji. Na razie zajmujemy się studium, a nie planem przestrzennym. Nie ma także mowy o budowie 55 wiatraków, a najwyżej kilkunastu. Jest inwestor, który wyszedł z propozycją. Nie mówimy nie, bo nie, ale przeprowadzamy całą procedurę, aby sprawdzić, co można zrobić. Nikomu na siłę wiatraków nie będziemy stawiać, ale w grę wchodzi rozległy teren, więc uważamy, że miejsce na wiatraki mogłoby się na nim znaleźć, bo inne gminy z takich rozwiązań skorzystały i dobrze na tym wyszły - wyjaśnia wójt Dańczak.

Nie wie, dlaczego opinia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nadeszła z opóźnieniem. W najbliższy czwartek sprawa wiatraków będzie omawiana na posiedzeniu rady gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza