Strażacy informację o pożarze budynku przy ulicy Rodła w Lęborku otrzymali tuż po godzinie drugiej w nocy. Niemal natychmiast pojawili się na miejscu, bo budynek znajduje się blisko jednostki.
- Od razu zadysponowaliśmy większe siły, bo wiedzieliśmy, że akcja gaśnicza poddasza może być trudna - mówi Bogdan Madej, rzecznik prasowy lęborskiej straży pożarnej. W sumie na miejsce wysłano dwudziestu strażaków i sześć samochodów, włącznie z podnośnikiem. Wezwano też ochotników z Nowej Wsi Lęborskiej oraz Lęborka.
To była dramatyczna akcja, bo na miejscu okazało się, że w mieszkaniu jest młoda kobieta z dwójką dzieci.
-Pięcioletni chłopczyk, dosłownie zwisała z okna w dachu - mówi Bogdan Madej. - Ogień odciął drogę ucieczki kobiecie, ta chcąc uratować siebie i dzieci poszła do drugiego pokoju, gdzie było okno dachowe, chłopca wysadziła na zewnątrz, trzymała go za ręce, a siedmioletnia dziewczynka była przy niej.
Akcję prowadzono dwutorowo i z narażeniem życia, bo jedna ekipa strażaków próbowała dostać się do mieszkania. - Wyważono drzwi - mówi Madej. - Inny strażak po drabinie wszedł po chłopca. Działał z narażeniem życia i odstąpił od zasad powszechnie uznawanych za bezpieczne. Mówiąc wprost złamał przepisy BHP, nie miał żadnego zabezpieczenia. Tu liczyła się każda sekunda, trzeba było ratować chłopca, bo w każdej chwili mógł spaść - dodaje Madej.
Matkę z dwójką dzieci sprowadzono na dół. Zajęli się nimi lekarze. Ogień powstał prawdopodobnie od zwarcia w telewizorze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?