Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski ginekolog: - Mam dość wypisywania lewych zwolnień

Sylwia Lis
Lekarz twierdzi, że niemal codziennie fałszuje dokumentację lekarską.
Lekarz twierdzi, że niemal codziennie fałszuje dokumentację lekarską. Archiwum
- Mam dość wypisywania lewych zwolnień - mówi słupski ginekolog-położnik. - Ciąża to nie choroba, skoro do dziewiątego miesiąca ciąży kochają się, to i powinny pracować.

Z naszą redakcją skontaktował się wyraźnie zdenerwowany słupski ginekolog (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Lekarz twierdzi, że niemal codziennie fałszuje dokumentację lekarską i tłumaczy: - Większość zwolnień lekarskich, które wypisuję kobietom w ciąży, to po prostu kłamstwo - mówi ginekolog.

- Statystycznie ponad sześćdziesiąt procent pań nie powinna ode mnie otrzymać tego papieru. Ciąża traktowana jest jako choroba, a wcale nią nie jest. Kobiety przychodzą do mnie i wymuszają zwolnienia.

Tłumaczeń jest kilka: albo, że pracodawca ją zmusił, albo same twierdzą, że nie chcą dłużej pracować. Często zasłaniają się trudnymi warunkami w pracy. A mnie szlag trafia, bo jeśli uprawiają seks do dziewiątego miesiąca ciąży to i pracować mogą. Myślą, że są w błogosławionym stanie i w łóżku powinny leżeć do góry brzuchami, a to nieprawda, bo ruch w ciąży jest wskazany. Takie leżenie wcale nie jest dobre dla dziecka.

Winą za ten stan rzeczy po części obarcza pracodawców i też same panie. - Ci pierwsi wprost mówią kobietom, że mają iść na zwolnienie, bo na tym oszczędzają, przysyłają je i taka bierze w sumie 180 dni zwolnienia - mówi lekarz.

- A panie nie są nic lepsze, są też przypadki, że biorą zwolnienie po to, by na egipskiej plaży się wygrzać, albo pracują. Tyle że zbierając hiszpańskie truskawki. My wszyscy za to płacimy. Moje koleżanki lekarki prawie do ostatniego dnia ciąży pracują, biorą nocne dyżury i nie marudzą.

- To jak przychodzi do pana kobieta w ciąży zdrowa, bez zagrożenia życia i zdrowia swojego jak i dziecka, to mimo wszystko wypisuje pan zwolnienie - dopytuję?

- Tak! A co mam zrobić, pogadam, nagadam się i tyle mojego. I każdy z lekarzy na zwolnieniu wpisuje symbol O26. W to można wszystko wrzucić, co jest związane z ciążą.

Co to za symbol? Dokładnie oznacza: opiekę położniczą z powodu stanów zwią- zanych głównie z ciążą.

Postanowiliśmy sprawdzić w Zakładzie Ubezpieczeń Zdrowotnych, ile zwolnień trafiło do placówki z takim właśnie oznaczeniem.

- Od pierwszego stycznia do ostatniego czerwca na terenie działania oddziału w Słupsku wystąpiło 7156 zaświadczeń lekarskich o symbolu O26 - mówi Danuta Rosiak, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Zdrowotnych oddział w Słupsku. Czy zwolnienia te są sprawdzane?

- Tak, w dwojaki sposób - mówi Danuta Rosiak. - ZUS oraz płatnicy składek zatrudniający powyżej 20 ubezpieczonych są uprawnieni do kontrolowania ubezpieczonych co do prawidłowości wykorzystywania zwolnień od pracy zgodnie z ich celem. Sprawdza się na przykład, czy w tym czasie ktoś nie wyjechał na zarobek za granicę. Prawidłowość orzekania o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby podlega kontroli przez lekarzy orzeczników ZUS. Ci, jeśli istnieje taka potrzeba kierują taką osobę do lekarza specjalisty. Nie prowadzimy statystyk, jeśli chodzi o weryfikacje zwolnień lekarskich pań w ciąży, ale takie kontrole z pewnością były prowadzone.

Dlaczego pracodawcom zależy, by kobieta w ciąży jak najszybciej poszła na zwolnienie lekarskie. To proste.

Pani spodziewająca się dziecka jest dla pracodawcy problemem. Bo Kodeks pracy chroni ją w wielu kwestiach, na przykład: na zwolnieniu otrzymuje sto procent wynagrodzenia, nie może pracować w systemie zmianowym, w nocy i nie można dać jej nadgodzin, nie można jej też zwolnić ani delegować w inne miejsce pracy. Jest też kwestia finansowa, bo na kobiecie w ciąży można zaoszczędzić.

- Wynagrodzenie za czas niezdolności do pracy za pierwsze 33 dni w roku kalendarzowym płaci płatnik składek - mówi Danuta Rosiak.

- Od 34 w przypadku zakładów pracy zatrudniających do 20 ubezpieczonych płaci ZUS, powyżej 20 ubezpieczonych płatnik składek z funduszu ZUS (zasiłek chorobowy).

Taki pracodawca więc panią w ciąży ma z głowy, bo przez kilka miesięcy w ogóle go nie kosztuje.
- Pracuję w dużym markecie - mówi młoda słupszczanka. - Gdy tylko szef dowiedział się, że jestem w ciąży, stwierdził tylko, że mam przynieść zwolnienie.

Państwowa Inspekcja Pracy otrzymuje informacje o przymuszaniu kobiet w ciąży do pójścia na zwolnienia lekarskie.

- Ale to są nieoficjalne skargi i anonimowe - mówi Roman Giedrojć z PIP. - Pracodawcy w ten sposób robią myk i obniżają sobie koszty. - Czasem jest też tak, że kobieta sama ucieka na zwolnienie, po tak zwanych miękkich oddziaływaniach szefa, typu dorzucaniu dodatkowej pracy. Ale proszę mi uwierzyć, że są pracodawcy, którzy zachęcają kobiety do pracy w ciąży, takich porządnych zakładów wcale nie ma tak mało, to zazwyczaj małe firmy rzemieślnicze zatrudniające po kilka osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza