Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

16-latka ze Słupska wybudziła się ze śpiączki. Prokuratura umorzyła sprawę jej wypadku

Bogumiła Rzeczkowska Monika Zacharzewska
Klaudia Gajtkowska ze Słupska to pierwsza pacjentka wybudzona ze śpiączki przez klinikę Budzik aktorki Ewy Błaszczyk. Dziewczyna walczy o zdrowie, a rodzice o sprawiedliwość, bo prokuratura umorzyła sprawę jej wypadku.
Klaudia Gajtkowska ze Słupska to pierwsza pacjentka wybudzona ze śpiączki przez klinikę Budzik aktorki Ewy Błaszczyk. Dziewczyna walczy o zdrowie, a rodzice o sprawiedliwość, bo prokuratura umorzyła sprawę jej wypadku. Archiwum
Klaudia Gajtkowska ze Słupska to pierwsza pacjentka wybudzona ze śpiączki przez klinikę Budzik aktorki Ewy Błaszczyk. Dziewczyna walczy o zdrowie, a rodzice o sprawiedliwość, bo prokuratura umorzyła sprawę jej wypadku.

Klaudia Gajtkowska, 16-latka ze Słupska jest pierwszą pacjentką, która wybudziła się w klinice Budzik, otwartej w lipcu dzięki staraniom fundacji Akogo aktorki Ewy Błaszyk. Słupszczanka trafiła tam kilka dni po jej otwarciu. Po tym, jak na przejściu dla pieszych potrącił ją samochód.

Zobacz także: Wypadek na przejściu dla pieszych. Młoda kobieta w szpitalu

Niedawno, po kolejnym dniu rehabilitacji, mama Klaudii, przebierając córkę, zaśmiała się. Nagle Klaudia też głośno się roześmiała. To było pierwsze wybudzenie się pacjenta w klinice Budzik! - Od tamtej pory jest coraz lepiej. Klaudia prawie wszystko pamięta, śmieje się, mówi i zaczyna stawiać pierwsze kroki w ortezach. Teraz jest rehabilitowana w Centrum Zdrowia Dziecka. Za kilka tygodni wróci do domu do Słupska. Już nie może się doczekać, by przytulić swojego ukochanego kociaka - mówi ojciec, Andrzej Gajtkowski.

W rozpacz wpadł 7 maja wieczorem gdy do drzwi ich mieszkania zapukali policjanci z informacją, że ich córka uległa poważnemu wypadkowi. Biegała ścieżką wzdłuż ulicy Arciszewskiego ze Słupska do Krępy. Gdy chciała przejść przez przejście dla pieszych na drugą stronę drogi, uderzył w nią dostawczy samochód kurierski. W głowę uderzyło ją lusterko samochodu. Nastolatka nieprzytomna trafiła do szpitala. Miała połamane m.in. kości twarzy, ręki, nogi, stłuczenie mózgu. Jej twarz była jedną wielką raną.

Zobacz także: Droga na Krępę jest niebezpieczna, bo jest źle zaprojektowana

- Córka przez trzy tygodnie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Gdy odstawiono leki, zapadała w śpiączkę móz­gową. - Dzięki staraniom dr Joanny Wawrzyniak ze słupskiego szpitala w połowie lipca trafiła do nowo otwartej klinik Budzik pani Ewy - mówi Andrzej Gajtkowski.

- Tam we wspaniałych warunkach była cały czas rehabilitowana. Mimo że nie było z nią kontaktu, my cały czas wierzyliśmy, że nas słyszy. Z żoną zapewnialiśmy ją o naszej miłości, pokazywaliśmy ulubione filmy, puszczaliśmy teledyski. Przez telefon mówiły do niej koleżanki z klasy.

Przed rodziną Gajtkowskich teraz jeszcze długa i kręta droga rehabilitacji oraz droga prawna. Słupska prokuratura rejonowa umorzyła bowiem sprawę wypadku, uznając, że zawiniła Klaudia, a kierowca nie popełnił przestępstwa. Pełnomocnik rodziny złożył zażalenie na to postanowienie i w tym tygodniu prokuratura przesłała je do sądu.

- Prokurator prowadzący sprawę kierował się opinią biegłego, a z niej wynika, że kierowca ani nie spowodo­wał, ani też nie przyczynił się do wypadku - mówi Sylwia Knapik, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego.

Czy w sytuacji, gdy kierowca przekroczył prędkość, a piesza zbliżała się do pasów, wszystko było tak oczywiste? Dlaczego prokuratura nie powołała innego biegłego?

- Były wątpliwości co do przebiegu zdarzenia, ale wygląda na to, że dziewczyna wkroczyła na jezdnię, jak napisał biegły w opinii. Prokurator uznał opinię za wiarygodną. My nie dysponujemy wiedzą specjalistyczną i dlatego powołujemy biegłych - dodaje prokurator Knapik.

- Podtrzymuje swoje stanowisko, bo gdy wpłynęło zażalenie, nie podjął sprawy, lecz przesłał akta do sądu. Teraz wszystko zależy do decyzji sądu. Trzeba na nią poczekać.

Tymczasem w tej sprawie są wątpliwości. Zaraz po zdarzeniu 24-letni Mateusz R., kierowca mercedesa sprintera, stwierdził, że dziewczyna wbiegła na przejście. Jednak świadek jadący na rolkach widział, że zatrzymała się, rozejrzała w lewo i w prawo, przepuściła jadący stamtąd samochód i dopiero wbiegła truchtem na pasy.

Pełnomocnik rodziny do zażalenia na umorzenie złożył opinię krakowskiego eksperta do spraw wypadków drogowych. Co ciekawe, obaj biegli: ten z Gdańska, powołany przez prokuraturę i ten z Krakowa, który badał wypadek na zlecenie rodziny - ustalili te same okoliczności.

Niewątpliwie do zdarzenia doszło na przejściu dla pieszych, a mercedes jechał z prędkoś­cią 84 kilometrów na godzinę. - Jednak wnioski biegłych są całkowicie odmienne - mówi Tomasz Drzazgowski, specjalista do spraw odszkodowań w krakows­kiej kancelarii Lege Artis. - Biegły z Gdańska stwierdził nieprawidłowe zachowanie pieszej. Nasz - że to kierowca nie ustąpił pierwszeństwa na oznakowanym przejściu i jechał z prędkością około 85 kilometrów na godzinę, czyli o 15 przekroczył dozwoloną. Jest faktem bezspornym, że to właśnie nadmierna prędkość zde­cydowała o tak rozległych obrażeniach. Przy niższej - byłyby o wiele, wiele mniejsze. To kierowca samochodu nie zachował ostrożności.

Reportaż o historii dziewczyny i sprawie wypadku ukaże się w piątkowym "Głosie Pomorza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza