Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wziął swój akt zgonu i czeka na wskrzeszenie

Monika Zacharzewska [email protected]
Eugeniusz Borkowski kilka tygodni temu dowiedział się, że nie żyje. Odebrał nawet swój akt zgonu, który jednak gdzieś mu się zapodział. Szukając pomocy, przyszedł do naszej redakcji.
Eugeniusz Borkowski kilka tygodni temu dowiedział się, że nie żyje. Odebrał nawet swój akt zgonu, który jednak gdzieś mu się zapodział. Szukając pomocy, przyszedł do naszej redakcji. Krzysztof Piotrkowski
38-letni Eugeniusz Borkowski nie żyje i został pochowany w październiku, o czym dowiedział się kilka tygodni później. Dopóki sąd go nie wskrzesi, nie ma żadnych praw.

Pan Eugeniusz, który mieszkał w Podolu Małym w gm. Główczyce, przez ponad dwa miesiące przybywał w zamkniętych ośrodkach leczenia uzależnień. Nie poinformował o tym rodziny, z którą nie ma dobrych relacji.

- Już pierwszego dnia, gdy wyszedłem z leczenia, szedłem słupską ul. Jaracza i spotkałem znajomą. Gdy mnie spostrzegła, stanęła jak wryta. "Przecież ty nie żyjesz. Był twój pogrzeb" - powiedziała. Niczego nie zrozumiałem, poszedłem do parku - opowiada mężczyzna.

- Siedziałem na ławce, gdy podjechali policjanci. Kiedy pokazałem im dowód, zabrali mnie na komisariat.

Ponieważ pan Eugeniusz był wcześniej notowany, po odciskach palców i zdjęciach z kartoteki potwierdzili, że on to faktycznie on. Choć formalnie nie żyje.

Mężczyzna zaczął dochodzić, co się stało. Spotkał kolegę, który przyznał, że był na jego pogrzebie w Stowięcinie.

- Okazało się, że pochowano tam jakiegoś bezdomnego, którego moi bracia zidentyfikowali jako mnie. Ponoć miał podobny ślad po oparzeniu na plecach jak ja - mówi pan Eugeniusz.

Policja skierowała sprawę do prokuratury.

- Znaleziono ciało człowieka w pustostanie przy ulicy Wrocławskiej w Słupsku i w związku z tą sprawą prokurator prowadził postępowanie o nieumyślne spowodowanie śmierci. Ten mężczyzna został ustalony jako Eugeniusz Borkowski i pod takim nazwiskiem pochowany. Sprawę umorzono - informuje Jacek Korycki, rzecznik prokuratury okręgowej. - Teraz, w nowych okolicznościach wszczęto ją ponownie. Dodatkowo toczy się sprawa cywilna o unieważnienie aktu zgonu.

Taki akt pan Eugeniusz odebrał sam z urzędu! Teraz tylko sąd może akt zgonu unieważnić i przywrócić pana Eugeniusza do życia.

- Sam nie wiem, co robić. Z braćmi jestem skłócony od lat i nie wrócę do Podola, gdzie mieszkałem. Problem w tym, że jako zmarły nie mam prawa do majątku, jaki pozostał tam po rodzicach. Przecież bracia już mnie wymeldowali - mówi mężczyzna, który ostatnie noce spędził w słupskiej ogrzewalni dla bezdomnych.

Jak się okazuje, brak prawa do spadku to nie jedyny kłopot pana Eugeniusza. Tak naprawdę nie ma on żadnych praw obywatelskich, bo formalnie nie żyje. Po prostu nie istnieje.

- Nie ma on żadnych zdolności prawnych, bo takie ma człowiek od chwili narodzin do śmierci. Sytuacja pana Eugeniusza jest ogromnie osobliwa i dramatyczna - przyznaje Aleksandra Bonat z Wydziału Przyjęć Interesantów biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - Teoretycznie każdy urząd powinien mu odmówić pomocy finansowanej z budżetu państwa, bo złamałby prawo. Sprawę powinno się wyjaśnić jak najpilniej, a potem pan Eugeniusz będzie musiał wyrobić wszystkie dokumenty na nowo - dodaje.

Wniosek o unieważnienie aktu zgonu już trafił do sądu. Dodatkowo prokuratura rejonowa będzie ustalać, kim faktycznie jest zmarły pochowany jako Borkowski. Od kilku tygodni na grobie w Stowięcinie nie ma już tabliczki z jego nazwiskiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza