Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Było szaroburo i nudno, jest extra ofensywnie

Rafał Szymański [email protected]
Łukasz Stasiak był najskuteczniejszym piłkarzem Gryfa w rundzie jesiennej.
Łukasz Stasiak był najskuteczniejszym piłkarzem Gryfa w rundzie jesiennej. Krzysztof Piotrkowski
Podsumujmy dokonania Gryfa Słupsk w rundzie jesiennej. Czwartoligowcy skończyli już zmagania.

Najpiękniejsza bramka: - Szymon Schulz w meczu Orlęta Reda - Gryf Słupsk. W 63 minucie dopadł do źle wybitej piłki przez obrońców Redy. Z pierwszej piłki uderzył i wyszło mu fenomenalne trafienie, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki z około 25 metrów. Silny, celny, mierzony strzał pokazał, że Schulz za rzadko czyni użytek z armaty, jaką ma w nodze. Strzelił co prawda gola w drugiej kolejce z GKS Kolbudy z rzutu wolnego. Spokojnie Schulz mógłby zdobywać takich goli więcej.

Cudowna seria: - Pięć zwycięstw z rzędu Gryfa Słupsk w IV lidze od dziesiątej do czternastej kolejki. Wygrane z Olimpią Sztum 2:0, Wierzycą Pelplin 2:1, Żuławami Nowy Dwór Gdański (6:1), Orlętami Reda (4:0) i Piastem Człuchów (14:1) to ładna seria, ale wcale nie tak częsta seria. Nawet lider GKS Przodkowo nie zanotował pięciu wygranych z rzędu w rundzie jesiennej.

Brak rekordu: - Jedynym zespołem, który potrafił to zrobić tak jak Gryf Słupsk, był GOSRiT Luzino. Także jego piłkarze wygrali pięć razy z rzędu. Zawodnicy spod Wejherowa nie potrafili jednak podczas trwania tej serii zdobyć aż tyle goli, co Gryf. Podopieczni Grzegorza Bednarczyka strzelili 28 goli w pięciu meczach, GOSRiT Luzino tylko 16.

Wstyd: - Tutaj pasują dwa fakty. Przegrać u siebie z Wietcisą Skarszewy to wyczyn. Na żadnym innym boisku na wyjeździe Wietcisa nie zdołała zdobyć trzech punktów. To nie grzech przegrać u siebie, grzech przegrać z tak słabym zespołem, jakim była tego dnia Wietcisa. Goście prezentowali prostą piłkę, aż za prostą. Inna sprawa, że Gryf prezentował się tragicznie. Przestawienie bardzo głęboko Łukasza Stasiaka, postawienie na szpicy Mariusza Węglińskiego okazały się brzemienne w skutkach.
Druga sprawa to zamknięcie sektora gości na mecz z Pogonią Lębork. To bardzo kontrowersyjna sprawa. Klub z największego miasta w IV lidze nie potrafi poradzić sobie z organizacją meczu na poziomie lokalnym.

Skandal: - O ile kwestia organizacji meczu może być jeszcze zrzucona na karb długów czy miasta, to walkower w meczu z GOSRiT Luzino już nie. Piłkarze wywalczyli remis 1:1, potem ten punkt trzeba było oddać i zapisać sobie na koncie 0. Stało się tak w efekcie źle policzonych kartek u jednego z graczy. To pokazało, że w Gryfie muszą trenować zawodnicy, ale i cały sztab wokół niego.

Stary trener: - Mecz z Wietcisą przelał szalę goryczy, szkoleniowcem przestał być Grzegorz Wódkiewicz. Trenował Gryfa długo, pomógł mu zostać w III lidze, ale w IV lidze zespół po zmianach nie funkcjonował tak, jakby sobie trener tego życzył. Szkoleniowiec szukał na niego pomysłu, przestawiał graczy na pozycjach i nic nie pomogło. Herbata nie stawała się słodsza od samego mieszania. Możliwe, że trener zapłacił frycowe za okres zgrywania się zawodników. Inna sprawa, że Gryf zdecydowanie odżył pod ręką nowego szkoleniowca.

Nowy trener: - Kto miał zostać nowym szkoleniowcem w Gryfie? Giełdy trenerów nie było. Grzegorz Bednarczyk, dotychczasowy asystent i szkoleniowiec drugiego zespołu, były wieloletni piłkarz drużyny był naturalnym kandydatem. Jak się okazało dobrym. Kto mógłby być na jego miejscu? Na mizernym rynku w Słupsku i regionie nie było wielu kandydatów. Ale spójrzmy: był wolny Waldemar Walkusz, długoletni szkoleniowiec Druteksu-Bytovii Bytów, doskonale radzi sobie w Jantarze Ustka Piotr Piszko, pod uwagę można było brać trenera juniorów B Gryfa - Adama Pietrasa albo Ryszarda Hendryka z Sycewic. Wybór padł na związanego z klubem najdłużej Bednarczyka.

Szczęśliwa ręka: - Tego Bednarczykowi nie sposób odmówić. Po jego przyjściu Gryf z szaraczka stał się zespołem grającym z polotem, dynamicznie i przede wszystkim zwycięskim. Ba, słupszczanie, gdyby chcieli, mają obecnie wciąż doskonałą sytuację, by wiosną zaatakować pozycje, z których można uzyskać awans do III ligi.

Najlepszy piłkarz:- Wybór nasuwa się sam. Najlepszy strzelec drużyny Łukasz Stasiak. 18 goli i wciąż nienasycony, wciąż ma głód bramek. Łatwość, z jaką mija obrońców rywali, daje nadzieję, że wiosną łatwo wyprzedzi Jakuba Gronowskiego z GKS Przodkowo, który z 20 golami otwiera klasyfikację najlepszych strzelców.

Czego Gryfowi jeszcze brakuje? - Na pewno obrońcy i bramkarza. Jeśli chodzi o golkiperów, Mariusz Ratajczyk doznał kontuzji więzadeł krzyżowych. Łukasz Szuciło ma dużo umiejętności technicznych, brakuje mu jednak centymetrów. Jeśli Ratajczyk nie będzie mógł grać, słupszczanie muszą mieć jeszcze jednego bramkarza. Obrońcy? - Przydałby się parze stoperów jeden zawodnik do rywalizacji. Cały zespół musiałby także odrobić pracę domową z defensywy. Gol stracony na własnym stadionie z Pogonią Lębork pokazuje dokładnie, jak poszczególnym piłkarzom zabrakło agresji i zawziętości w atakowaniu rywala przed polem karnym. Po kolei: Marcin Kozłowski, Bartłomiej Nałęcz i Rafał Bobrowski (za wolny) atakowali rywali, ale zabrakło w tym charakteru i zawziętości, by przerwać akcję i nie dopuścić do strzału napastnika Sylwestra Ilanza.

Największe odkrycie? - Mariusz Węgliński. Na początku nazywaliśmy zawodnika, po bezproduktywnych dryblingach, jeźdźcem bez głowy, ale im więcej meczów zagrał tym jego gra była coraz lepsza. Wychowanek Sławy Sławno, ukształtowany przez SMS Łódź, testowany w Druteksie-Bytovii, były zawodnik Korala Dębnica zachwyca rajdami po skrzydle i umiejętnością wygrywania gry jeden na jeden.

Transfer - Namówiony przez Pawła Kryszałowicza Marcin Kozłowski wrócił do Gryfa w trakcie rundy, akurat w chwili, gdy słupszczanie przegrywali i zmieniali trenera. Nie ma co mówić, musiało to trwać, zanim wszedł w zespół. Musiał wielokrotnie przestrzelić koło, nad, obok bramki i w bramkarza, ale Kozi w Gryfie prezentuje poziom wystarczający, by w IV lidze być wyróżniającym się zawodnikiem.

Najmniej doceniany gracz? - Dominik Kaczmarek. Jego brak najwyraźniej widoczny był w grze przeciwko Pogoni Lębork. Zabrakło go w środku pola i lęborczanie przez 20 minut szykowali się, by zrobić gryfitom na przedpolu Szuciły tzw. jesień średniowiecza. Na szczęście dla gospodarzy, zanim Pogoń zorientowała się, że to nie przypadek i że Gryf jest tam po prostu tego dnia słaby, straciła siły.

Siła ataku: - Gryf Słupsk, mimo że zajął szóstą pozycję w rundzie jesiennej, był drugim zespołem pod względem zdobytych goli. Więcej bramek zdobył tylko lider z GKS Przodkowo. Siła ofensywna to atut gryfitów, gorzej z defensywą. Słupszczanie rzadko mieli spotkania, w których nie tracili goli. Remis 0:0? To się w Gryfie nie zdarzało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza