Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Zignorowali zgłoszenie!". Policja: "Byliśmy już po chwili"

Daniel Klusek
Rzecznik  zapewnia, że policjanci błyskawicznie interweniowali po zgłoszeniu mieszkańca.
Rzecznik zapewnia, że policjanci błyskawicznie interweniowali po zgłoszeniu mieszkańca. archiwum
Problem Czytelnik w nocy z soboty na niedzielę poinformował policję o zakłócaniu ciszy. Twierdzi, że funkcjonariusze zbagatelizowali jego zgłoszenie. - Byliśmy na miejscu już po dwóch minutach - twierdzi rzecznik słupskiej policji.

Nocy z soboty na niedzielę nasz czytelnik z ul. Wandy w Słupsku nie wspomina dobrze.

- Po godzinie 2 obudził mnie straszny hałas. Z początku myślałem, że ktoś wali w drzwi do mojego mieszkania, jednak okazało się, że nowi sąsiedzi mają taką imprezę, że aż się wszystko trzęsie - opowiada nasz czytelnik. - Zlokalizowałem miesz­kanie, z którego dochodziły hałasy, o godz. 2.36 zadzwoniłem pod numer alarmowy 112. Dyżurny policji wszystko zanotował, zapytał o numer mojego mieszkania i zapowiedział, że pat­rol zadzwoni domofonem do mnie.

Mężczyzna czekał więc przy oknie na patrol policji.

- Po 20 minutach zobaczyłem pojazd policyjny, który przejeżdżał obok bloku z prędkością patrolową, minął go i się oddalił. Czekałem łącznie godzinę i poszedłem spać, bo stwierdziłem, że to kpina ze strony policji - uwa­ża słupszczanin. - Interwencji nie mieli na pewno aż tyle, żeby zbagatelizować takie zgłoszenie i aby przejeżdżający patrol nie mógł się na 2-3 minuty zatrzymać i zrobić, co do niego należy.

Robert Czerwiński, rzecz­nik prasowy słupskiej policji, potwierdza, że było zgłoszenie zakłócenia spoczynku nocnego na ul. Wandy. Zapewnia jednak, że policjanci błyskawicznie interweniowali po zgłoszeniu mieszkańca.
- Po interwencji mieszkańca dyżurny natychmiast wysłał na miejsce partol policji, który pełnił służbę w okolicy. Funkcjonariusze byli tam już po dwóch minutach - twierdzi Robert Czerwiński.

- Najpierw objechali teren wokół nieruchomości, po­tem weszli do klatki. Podeszli do mieszkania, w którym miała być impreza. Było tam jednak cicho i spokojnie. Około godziny 2.50, czyli niespełna kwadrans od interwencji mieszkańca, policjanci poinformowali dyżurnego, że zgłoszenie nie zos­­tało potwierdzone. Nie było też powodu, by dzwonić do mieszkania osoby zgłaszającej.

Dodaje, że tej nocy ani nasz czytelnik, ani żaden inny mieszkaniec tego bloku nie dzwonił już na policję w sprawie zakłócania ciszy nocnej.

- Często, gdy przyjeż­dżamy pod wskazany adres, jest już cicho. Osoby, które imprezują, uciszają się, gdy widzą nadjeżdżający patrol policji - mówi Robert Czerwiński. - Mimo tego prosimy mieszkańców o kontakt z nami, jeśli ktoś zakłóca ich nocny spoczynek. Szczególnie gdy dzieje się to regularnie.

Zakłócanie nocnego spoczynku to wykroczenie, za które grozi kara grzywny, areszt lub ograniczenie wolności. Słupska policja miesięcznie kieruje do sądu od kilku do kilkunastu spraw przeciwko osobom, najczęściej młodym, które głośnym zachowaniem nie dają spać sąsiadom. Każdej nocy patrole są też wysyłane do co najmniej kilku takich zdarzeń.

- Niestety, niektórzy mieszkańcy bloków nie liczą się z sąsiadami. Najlepiej jest jednak poinformować ich o tym, że zamierzamy zaprosić znajomych na wieczór i przeprosić za ewentualne hałasy - radzi rzecznik prasowy słupskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza