Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na legionowym szlaku pod Rafajłową

Stanisław Nicieja [email protected]
Jan Tadeusz Skłodowski – fotografik, historyk sztuki, autor książki "Republika Rafajłowska” na legionowym szlaku pod Rafajłową.
Jan Tadeusz Skłodowski – fotografik, historyk sztuki, autor książki "Republika Rafajłowska” na legionowym szlaku pod Rafajłową. Jan Tadeusz Skłodowski
W historii Polski wyjątkową legendą obrosła słynna I Brygada Legionów, której faktycznym twórcą był Józef Piłsudski. To w tej formacji wojskowej objawiły się w pełni charyzmatyczne zdolności i wojskowe talenty przyszłego pierwszego marszałka Polski.

Pieśń "My, Pierwsza Brygada" od momentu powsta­nia stała się hymnem piłsudczyków - ugrupowania politycznego, które odegrało wielką rolę w dziejach pań­stwowości polskiej.

My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos
Rzuciliśmy swój życia los,
Na stos, na stos!
(...)
Krzyczeli, żeśmy stumanieni,
Nie wierząc nam, że chcieć to móc!
Leliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi Wódz!

- śpiewali legioniści Józefa Piłsudskiego przy każdej nadarzającej się okazji: na defiladach wojskowych, capstrzykach, akademiach patriotycznych, weselach i pogrzebach przyjaciół, a nawet na mszach polowych. I rzeczywiście - ci młodzi wówczas ryzykanci polityczni rzucili swój los w wir kataklizmów krwawej, z wielką amplitudą zaskakujących zwrotów militarnych, I wojny światowej.

Równolegle rozgrywały się nie mniej dramatyczne dzieje II Brygady Legionów, której najważniejszą postacią i dowódcą był młodszy od Piłsudskiego, świetnie wykształcony w austriackich uczelniach wojskowych, w tym czasie podpułkownik - późniejszy generał Józef Haller (1873-1960). Związany rodzinnie ze Lwowem i służbą wojskową ze Stanisławowem, stworzył legendę swojej brygady nazywanej "Żelazną" bądź "Karpacką". Józef Haller miał również swoich piewców - poetów i wierszokletów, choć jego legenda nie miała tej mocy oddziaływania na wyobraźnię mas, co Piłsudskiego, i z czasem została przesłonięta i w świadomości społecznej zmarginalizowana. Warto o tej legendzie pamiętać, bo ubarwia ona historię Polski w sposób wielce oryginalny oraz dopełnia i czyni klarowniejszym obraz polskich walk o niepodległość w czasie I wojny światowej.

Piłsudski i jego legioniści działali przeważnie na zachodnich i północnych ziemiach Polski pod zaborami - od Miechowa pod Krakowem po Kostiuchnówkę na Wołyniu. Haller i jego komilitoni walczyli głównie na wschodzie i południu, między Kołomyją, Stanisławowem i Nadwórną, u stóp Gorganów, oraz na granicy z Węgrami i na rumuńskiej Bukowinie. To właśnie II Brygada Józefa Hallera przez swe działania wojenne stworzyła na przełomie 1914/1915 roku namiastkę pierwszego, całkowicie suwerennego obszaru Polski nazwanego przez legionistów Rzeczpospolitą Rafajłowską.

Legioniści Hallera

Jak do tego doszło? Początek I wojny światowej był katastrofalny dla armii austriackiej, w szeregach której walczyli polscy legioniści. Udana ofensywa wojsk rosyjskich spowodowała, że już we wrześniu 1914 roku Austriacy musieli w popłochu uciekać ze Lwowa. Pierwsza okupacja tego miasta przez Rosjan stała się wstrząsem nie tylko dla Polaków. Armia austriacka z każdym dniem ustępowała pola. Ludność uciekała na zachód - bogatsi do Krakowa, na Słowację i do Wiednia. Po bitwie pod Rawą Ruską Rosjanie otoczyli potężną, austriacką twierdzę w Przemyślu, a jednocześnie poszli w kierunku Karpat Wschodnich i po zwycięstwie pod Turką weszli na terytorium Węgier.

30 września 1914 roku utworzony w Krakowie 3. pułk piechoty, którego trzon stanowiło 800 legionistów Józefa Hallera, został wysłany do północno-wschodnich Węgier. Legioniści dotarli tam koleją - z Krakowa przez Cieszyn i Koszyce na Słowacji do miejscowości Huszt (wów­czas na północy Węgier - dziś miasto Chust na Ukrainie). Tam był początek swoistej odysei legionistów II Brygady Józefa Hallera.
Wśród jego żołnierzy przeważali członkowie licznych galicyjskich organizacji paramilitarnych, takich jak Związek Strzelecki (z Brzeżan i Lwowa), Drużyn Bartoszowych, Drużyn Polowych "Sokoła" i towarzystw gimnastycznych "Sokół". To w tym gronie bardzo popularna była pieśń autorstwa lwowian, Jana Lama i Wilhelma Czerwińskiego - "Marsz sokołów". Legioniści Hallera śpiewali w czasie przemarszów i przy ogniskach:

Ospały i gnuśny, zgrzybiały ten świat,
Na nowe on życia koleje,
Z wygodnej pościeli nie dźwiga się rad,
I duch, i ciało w nim mdleje.
Hej, bracia Sokoły, dodajmy mu sił
By ruchu zapragnął, by powstał i żył (bis)
Wtedy też należy szukać początku innej pieśni legionistów Hallera, która nosiła tytuł "Rok 1914":
Dziewięćset czternasty roczek cały krwią zalany;
Który chłopiec zgrabniejszy, do wojska oddany. (bis)
Hej, w tym roku ponad Polską zeszło słońce krwawo,
Znów Ojczyzna woła na nas, dalej chłopcy żwawo! (bis)
Nie płacz matko, nie płacz dziewczę, nic nam się nie stało;
Pobijemy wrogów przemoc
i wrócimy cało. (bis)

Na Przełęczy Legionów

Nim jednak wrócili cało, i to nie wszyscy, musieli stoczyć wiele bitew i potyczek. 12 października 1914 roku dokonali wypadu zwiadowczego do Rafajłowej i stoczyli tam pierwszą zwycięską potyczkę z Rosjanami. Rafajłowa od strony strategicznej była ważnym miejscem do prowadzenia dalszych ofensywnych działań. Dzień później Józef Haller siłą dwóch kompanii zajął Rafajłową i na prawie cztery miesiące stworzył tam ośrodek władania polskiego żołnierza. Aby przerzucić większe siły austriackie zdolne do wyparcia Rosjan z Karpat, dowodzone przez gen. Karla Pflanzer-Baltina, należało przeprowadzić drogę z Doliny Płajskiej - leżącej po stronie węgierskiej, do Rafajłowej - znajdującej się już po stronie galicyjskiej. Musiała to być droga, po której mogłyby przejechać ciężkie pojazdy kołowe - juczne tabory z dużymi armatami. Tymczasem teren ten był naszpikowany dzikimi ostępami górskimi, licznymi potokami i charakteryzował się dużym nachyleniem stoków, grożącym stoczeniem się ciężkiego sprzętu i armat w przepaść.

Zlecenie budowy tej drogi przyjęli na siebie legioniści Hallera. Musieli to wykonać w krótkim czasie, przy zachowaniu absolutnej tajemnicy przed stacjonującymi nieopodal rosyjskimi Kozakami. Pnąca się w górę przez przełęcz droga liczyła około 7 kilometrów długości. Legioniści dysponowali tylko narzędziami ręcznymi: siekierami, łopatami, młotami, kilofami i piłami do ścinania drzew. Pracami kierował porucznik Jan Słuszkiewicz, wspomagany przez podporuczników Jana Grzywińskiego i Józfa Wimmera z Kołomyi - syna właściciela tamtejszej fabryki dachówek. Przy budowie, którą rozpoczęto 16 października 1914 roku, pracowało dzień i noc tysiąc osób. Wytyczono serpentyny, wybudowano liczne mostki (27) o łącznej długości około 230 metrów, miejscami drogę wykładano świerkowymi pniami (zużyto 5 tysięcy metrów sześciennych drewna). Drogę wykonano w rekordowym tempie - 53 godziny. Już pięć dni później była zdatna do przemarszu taborów. Jako jeden z pierwszych przejechał nią własnym samochodem jeden z dowódców Legionów - gen. Karol Trzaska-Durski. Wybudowana droga umożliwiła przerzut tamtędy głównych sił uderzeniowych "armii karpackiej" gen. Karla Pflanzer-Baltina.

Krzyż Legionów

Ten heroizm polskich legionistów, którzy w ekstremalnie trudnych warunkach zbudowali przeprawę przez trasę pełną urwisk, uczczono 28 października 1914 roku postawieniem w tym miejscu potężnego (6 metrów wysokości), drewnianego krzyża, który miał być znakiem i dowodem wielkiego poświęcenia i ofiarności, jaką wykazali się polscy legioniści. Z czasem nazwano tę trasę Drogą Legionów, a przełęcz - Przełęczą Legionów. Legenda głosi, że Adam Szania wyrył bagnetem swój wiersz na drewnianej tablicy, którą następnie umieszczono pod krzyżem:

Młodzieży Polska, czy
widzisz ten krzyż,
Legiony Polskie dźwigały go wzwyż,
Na znak potrzeby walki
i trudu,
Dla sprawy Polski, dla sprawy ludu.

W 1925 roku postawiono nowy drewniany krzyż, który z kolei, w 1931 roku, zastą­piono żelaznym (6 metrów wysokości), osadzonym na kamiennym kopcu. Tablicę zamieniono na kamienną. Umieszczono na niej jednak inny napis, zmieniając w wierszu akcenty społeczne na patriotyczne. Według wspomnień kaprala Henryka Tomzy tekst mieli doszlifować sztabowcy wojskowi i nadano mu następujące brzmienie:

Młodzieży polska, patrz na ten krzyż!
Legiony polskie dźwignęły go wzwyż,
Przechodząc góry, lasy i wały
Do Ciebie Polsko i dla twej chwały."
Ten wiersz jest często cytowany w literaturze historycznej. Był czas jego wielkiej popularności. Dla młodego pokolenia II Rzeczypospolitej był on niczym "Katechizm polskiego dziecka" Władysława Bełzy, zawierający znany wiersz "Kto ty jesteś? Polak mały".

W kulcie tego miejsca wychowało się wielu młodych Polaków, głównie harcerzy, którzy przybywali tam, na Przełęcz Legionów i do Rafajłowej, na obozy harcerskie. Był wśród nich młodziutki wówczas Leszek Talko (1916-2003) - późniejszy długoletni dyrektor Biblioteki Polskiej w Paryżu i prezes tamtejszego Towarzystwa Historyczno-Literackiego. Na jednym z takich obozów w 1935 roku, przed maturą, był Daniel Skłodowski - w tym czasie uczeń Gimnazjum Państwowego w Ostrowi Mazowieckiej, który w gazetce szkolnej po powrocie z obozu napisał: Niewiele jest chwil w życiu równie doniosłych, równie porywających, tchnących życiem. Ślubują starsi i młodsi wierną służbę dla państwa. A tuż przy nas stoi świadek przysięgi - Krzyż poległych 40 Legionistów II-giej żelaznej karpackiej Brygady. Oto droga wykładana pniami świerków, po których toczyły się działa. Tam głębokie okopy i zasiek z drutu. Zdaje się, że stoimy na cmentarzu bohaterstwa, gdzie żołnierz polski, wytężywszy siłę, zwarł się z przemocą. A tuż na prawo granica rozdzielająca dwa pobratymcze narody. Kraj okopów, kraj krzyży i świętych narodowych pamiątek, kraj wspomnień.

Daniel Skłodowski uległ fascynacji tym miejscem i potrafił synowi przekazać te pasje, bowiem Jan Tadeusz Skłodowski (rocznik 1950) - wybitny fotografik i historyk sztuki, poświęcił wiele lat życia na dogłębne poznanie historii "Republiki Rafajłowskiej". Napisał o niej monografię ozdobioną świetnymi fotografiami dawnymi i współczesnymi. Zdobył fundusze i doprowadził do konserwacji nie tylko Krzyża Legionów na Przełęczy Rogodze Wielkie, ale też innych patriotycznych pomników zachowanych w Gorganach. Od lat, kultywując pamięć o legionistach Hallera, organizuje wystawy fotograficzne o ich czynach, będące pokłosiem licznym wypraw na szlaki legionowych bojów. II Brygadzie Legionów poświęcił jeden ze swoich wierszy:

Tam z łopotu Hallerowych sztandarów
Gdy ważyła kropla krwi najmniejsza
z szarż Rokitny i Rarańczy
z trudu co z przemocą zwarł się
powstawała - NAJJAŚNIEJSZA
Choć graniczne kopce i stanice
znów zrównały z ziemią obce wojska
stań wędrowcze i schyl głowę
gdy znajdziesz się w Rafajłowej
bo tam się rodziła - POLSKA

Oprócz krzyża Legionów stojącego na przełęczy Rogodze Wielkie szczęśliwie dotrwał do naszych czasów pomnik w samej Rafajłowej (dziś ta miejscowość nazywa się Bystrica). Na umieszczo­nej na nim tablicy epitafijnej napisano: Pamięci 40 poległych Legionistów 1914-1915. Cześć Bohaterom!

W Rafajłowej na przełomie tych lat doszło do trzech krwawych potyczek. Największa miała miejsce w nocy z 23/24 stycznia 1915 roku. Weszła ona do legendy narodowej i rozsławiła szczególnie nazwiska dowódców: mjra Bolesława Roi i gen. Józefa Hallera. Dziś jest to w Gorganach miejsce kultowe, podobnie jak Cmentarz Orląt we Lwowie. Od kilkunastu lat docierają tam polskie pielgrzymki patriotyczne i oddają hołd legionistom generała Hallera, którzy - podobnie jak bardziej znani legioniści Piłsudskiego - mają swój poważny udział w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W Rafajłowej zachowała się też do naszych czasów willa zwana "Hallerówką", bo stacjonował w niej dowódca II Brygady.

W okolicach Kołomyi i Nadwórnej znajduje się jeszcze kilka pomników i cmentarzy legionistów polskich. Oto ich krótki wykaz.

W miasteczku Bohorodczany, oddalonym 18 km od Stanisławowa, na starym cmentarzu tuż przy wejściu zachował się kamienny pomnik legionistów z napisem: Z trudu Waszego i znoju - Polska powstała, by żyć! Wpobliżu są dwie wsie - Cucyłów i Horocholina, gdzie zwycięskie boje toczyli legioniści pod dowództwem rotmistrza Zbigniewa Dunin-Wąsowicza. 16 kilometrów od Bohorodczan, w miejscowości Sołotwina, na parafialnym cmentarzu był okazały granitowy pomnik poległych tam legionistów.

W czasie II wojny światowej zniszczyli go doszczętnie banderowcy. Jego kształt znamy z zachowanych fotografii. Mieszkańcy Wołowa na Dolnym Śląsku, potomkowie przesiedleńców ze Sołotwiny, w latach 90. XX wieku postawili w tym miejscu krzyż żelazny i polecili wykuć w kamieniu napis: Bohaterom II Brygady Legionów poległym za wolność ojczyzny na polach Sołotwiny, Staruni, Żuraki Babczy w 1914 roku. 10 kilometrów od Sołotwiny leży wieś Mołotków, gdzie 29 października 1914 roku legioniści stoczyli wyniszczającą bitwę. Padło ich w boju ponad 200, a około 300 zostało ciężko rannych. Pomnik w czasie okupacji hitlerowskiej zniszczyli banderowcy, ale po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości Polacy wspólnie z Ukraińcami odbudowali ten monument w dawnym kształcie. Wykonała to ukraińska firma Andruniaka - wnuka Polki, przy dużym zaangażowaniu mieszkającego w Nadwórnej Piotra Lewickiego - ojca absolwentki polonistyki Uniwersytetu Opolskiego Natalii Lewickiej, przy finansowym wsparciu Adama Karchera - przewodniczącego Stowarzyszenia Polska-Wschód-Nadwórna.

12 kilometrów od Mołotkowa leży Nadwórna i tam, na starym cmentarzu z licznymi polskimi nagrobkami, stoi kolejny pomnik legionistów II Brygady - wyniosły krzyż obmurowany kamiennymi bloczkami. Żeliwną tablicę epitafijną wielokrotnie niszczono i kradziono, ale ciągle pojawiała się w nowej wersji, m.in. za sprawą Adama Karchera.

Wędrują latem 2013 roku z Nadwórnej wytyczona trasą w górę doliny Bystrzycy Nadwórniańskiej na całej długości natrafiałem na różne pamiątki legionowych bo­jów: zarastające trawami stare okopy i transzeje, kopczyki z krzyżami. Na takie pamiątki natrafiłem w Pasiecz­nej (w pobliżu mostu na Bystrzycy), później w przysiółku Fenterale, dalej:

w Zielonej - wsi rozległej, stąd łatwo schodzi się w głąb doliny i do przysiółka Maksymiec, gdzie też nie brakuje pamiątek legionowych. 2 kilometry dalej, we wsi Hłodyszcze zostały jeszcze ślady po dawnej leśniczówce, będącej w tamtych latach krwawych bojów legionowych stanicą. Przemierzając opisaną wyżej przestrzeń, warto pamiętać, że jest to szlak dosłownie zbroczony krwią polskiego żołnierza, któremu najdroższa była idea walki o odrodzenie państwa polskiego i choć brzmi to dziś może zbyt patetycznie, ale prawdą jest, że tam też odrodziła się Polska i bez ofiarności i ofiary życia wielu legionistów II Brygady gen. Józefa Hallera na pewno odrodzona II Rzeczypospolita miałaby inny kształt, i na pewno skromniejszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza