Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryś - polski tygrys

Julita Januszkiewicz [email protected]
Rysie potrzebują rozległych lasów.
Rysie potrzebują rozległych lasów. Włodzimierz Jędrzejewski
W ostępach Puszczy Knyszyńskiej przyczaiła się rysia rodzina. Futro zwierząt zlewało się z otoczeniem, ale kryjówkę zdradził niesforny kociak.

Wypoczywającą kotkę i jej młode przypadkowo zauważyli leśnicy z Nadleśnictwa Żednia. Nie kryli zdziwienia.

- Dopisało nam szczęście, bo rysie są skryte - mówi Emilia Ostaszewska z Nadleśnictwa Żednia. - Nasza puszcza to idealne miejsce dla tych drapieżników. Lubią tereny niedostępne dla ludzi, podmokłe, z powalonymi drzewami, gdzie mogą się łatwo schować.

Dr hab. Krzysztof Schmidt, zastępca dyrektora Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, który od lat zajmuje się badaniem tych zwierząt, nie ukrywa, że niezbyt często udaje mu się natknąć na nie w lesie, a co dopiero zobaczyć całą kocią rodzinę. - Nie miałem jeszcze tyle szczęścia. Bo te zwierzęta chowają się najczęściej za zaroślami - mówi naukowiec.

Według niego zaobserwowanie przez leśniczych samicy z młodymi to dobry znak. Przypomina, że ubiegłej zimy natrafiono na tropy dwóch samic z kociętami w Puszczy Knyszyńskiej.

- To oznacza, że kondycja populacji rysiów jest dobra. Nie ma przeszkód, które mogłyby zakłócać rozmnażanie. A można by do nich zaliczyć na przykład brak pokarmu, trudności w znalezieniu partnera bądź problemy genetyczne - wymienia Krzysztof Schmidt.

Szacuje się, że w Polsce obecnie żyje zaledwie 200 rysiów. Tylko nieliczne regiony mogą się poszczycić ich występowaniem. Zamieszkują głównie w lasach Mazur, w Karpatach i na Roztoczu oraz w puszczach: Kampinoskiej, Knyszyńskiej i Białowieskiej.

Naukowcy oraz leśnicy o obecności rysiów dowiadują się, obserwując ich tropy na śniegu. Wielkością i ustawieniem przypominają one tropy wilka. Różnica polega jednak na tym, że rysie, stąpając, chowają pazury.

W północno-wschodniej Polsce dzikie koty przebywają nieprzerwanie od pradziejów, pomijając okres na przełomie XIX i XX wieku, gdy zostały wytępione. Dopiero około 1915 roku zamieszkały ponownie w Puszczy Białowieskiej. Po II wojnie światowej należały do zwierząt chronionych, ich liczebność stopniowa rosła. To zadecydowało, że w 1953 roku wpisano je na listę zwierząt, na które można było polować. I to prawdopodobnie stało się przyczyną, że rysie ponownie wyginęły w lasach mazurskich. Od 1995 roku należą one do gatunków ściśle chronionych w Polsce.

- Rysie zamieszkujące Puszczę Knyszyńską stanowią część tak zwanej populacji bałtyckiej, która rozciąga się przez Litwę, Łotwę i Estonię w głąb Rosji. Obecnie z powodu dużej izolacji środowisk przepływ osobników między tymi obszarami jest ograniczony. Stąd ich malejąca liczba - mówi Schmidt.
Dzieje się tak dlatego, że lasy w Polsce coraz częściej są przecinane terenami zabudowanymi, polami i siecią dróg, co uniemożliwia rysiom swobodne przemieszczanie się.

- W konsekwencji rozmnażają się osobniki coraz bliżej spokrewnione ze sobą, a ich różnorodność genetyczna maleje - tłumaczy badacz.

Rysie są jednymi z największych drapieżników Europy. Krępe, wyglądem przypominają dużego psa. Mierzą około metra długości i 60 cm wysokości. Dorosłe kocury ważą 20-25 kg, samice są mniejsze. Ważą od 17 do 19 kilogramów. Koty te mają długie kończyny, krótki ogon i charakterystyczne, zakończone pędzelkami uszy.

- Najstarszy osobnik, jakiego stwierdziliśmy w Puszczy Białowieskiej, miał 14 lat - mówi Krzysztof Szmidt.

W Polsce wyróżnia się dwie populacje: nizinną i karpacką. Różnią się one między sobą przede wszystkim wyglądem. Rysie zamieszkujące północno-wschodnią część kraju są najczęściej ubarwione jednolicie. Różnej wielkości cętki i plamy są za to bardziej widoczne na łapach. Natomiast boki i grzbiety tych kotów są gładkie i szaro-rude. Z kolei rysie karpackie mają zwykle futro z wyraźnym plamistym wzorem.

Zwierzęta te prowadzą samotny i skryty tryb życia. Co ciekawe, samce stronią od samic. Spotykają się z nimi tylko raz w roku - w czasie rui. Zaloty rozpoczynają się zazwyczaj pod koniec stycznia. Wtedy kocury niespokojnie wędrują po lesie w poszukiwaniu partnerki. Głośno miauczą i warczą. Intensywnie znakują swój teren, by konkurenci nie wchodzili im w paradę. Gdy wreszcie znajdą partnerkę, łączą się w pary. Ale najwyżej na kilka dni. W tym czasie nie odstępują ukochanej na krok, nie polują, a wobec konkurentów są bardzo agresywne. Do miłosnych schadzek dochodzi najczęściej w marcu, stąd ten czas jest nazywany marcowaniem. Nieraz słychać w lesie odgłosy ich miłosnych uniesień, czyli głębokie warczenie i coś w rodzaju przeciągłego poszczekiwania. Potem kochankowie rozstają się i unikają kontaktów.

Samice po około 70-dniowej ciąży rodzą od 2 do 4 kociąt. - Jeśli młode są w złej kondycji lub jest zbyt mało pokarmu w lesie, nie mają szans na przeżycie. Średnio w populacji przeżywa tylko ich połowa - wyjaśnia Krzysztof Schmidt.

Pierwsze dni życia młode spędzają w kryjówce, przygotowanej najczęściej pod karpą wywróconego drzewa lub pod stosem gałęzi. Są ślepe, pokryte delikatnym futerkiem, ważą zaledwie około 300 gramów. Po 12 dniach otwierają oczy. Matki dbają o swoje pociechy, pilnują ich bezpieczeństwa. Przez pierwsze dwa miesiące nie odchodzą praktycznie od kryjówki dalej niż trzy kilometry i zabijają mniejszą zwierzynę. Gdy kociaki podrosną, zaczynają jeść mięso.

Samice muszą zdobywać pożywienie dla całej rodziny. Są wtedy bardzo aktywne, polują nawet w dzień. Muszą bowiem wykarmić swoje stadko. Trwa to do następnej rui, czyli wiosny. Potem matki zostawiają swoje dzieci, a one muszą się usamodzielnić. Młode mają wówczas od 9 do 11 miesięcy. Rysie córki odchodzą niechętnie. Nawet gdy opuszczą rodzinne terytorium, starają się trzymać jak najbliżej. Synowie osiedlają się znacznie dalej.

Rysie to sprytni myśliwi. Najbardziej są aktywne w nocy, wtedy najczęściej polują. Chociaż zimą, gdy jest problem ze znalezieniem pożywienia, na łowy wyprawiają się również w dzień.

- Zjadają głównie sarny, ale także cielęta, łanie jelenia, zające, niekiedy młode dziki, drobne ssaki i ptaki - wylicza dr Schmidt.

Aby utrzymać się przy życiu, drapieżnik zjada miesięcznie cztery, pięć saren. W ciągu roku dorosły kot musi zjeść 50-60 zwierząt.

Wbrew temu, co się powszechnie uważa, rysie nie czatują na swoje ofiary na gałęziach drzew, lecz cierpliwie wędrują w ich poszukiwaniu. Zajmuje im to nieraz pięć dni. W tym czasie potrafią przejść ponad 20 kilometrów, a penetrowany przez samców obszar wynosi od 200 do 400 kilometrów kwadratowych.
Gdy już upatrzą zdobycz, nie gonią jej tak, jak wilk, mimo że biegają szybko. Rysie polują z zaskoczenia. Zazwyczaj atakują z bliska. Zanim dopadną swoją ofiarę, starają się do niej jak najbliżej podejść. I to tak, by nie zostać zauważonymi. Chowają się w kępach gęstych zarośli lub czają się pod zwalonymi pniami.

- Jeśli złapią dużą zdobycz, przytrzymują ją przy pomocy przednich łap i chwytają zębami za gardło, dusząc swoją ofiarę. Są wystarczająco silne, by powalić ją na ziemię - opowiada Krzysztof Szmidt.
Po udanym polowaniu rysie sprytnie chowają zdobycz przed innymi drapieżnikami. Spiżarnie robią najczęściej w ściółce, narzucając przednimi łapami liście, mech lub śnieg. Chodzi o to, by zapach padliny nie zwabił konkurentów. Gdy są pewne, że nikt nie zabierze im jedzenia, oddają się błogiemu lenistwu. Tak ukryta zdobycz służy rysiom jako pokarm przez kilka dni.

Jak mówi Krzysztof Schmidt, sytuacja tego drapieżnika w Polsce nie jest łatwa, a jego los niepewny.
- Liczebność rysiów, szczególnie na Podlasiu, nie jest wystarczająca, aby mieć pewność, że te zwierzęta będą tu stale mieszkać. Symulacje komputerowe pokazują, że podlaska populacja tych kotów będzie stale się obniżać, o ile nie będzie dopływu zwierząt z zewnątrz - tłumaczy.

Według niego jeśli nie pojawią się nowe drapieżniki, to za kilkadziesiąt lat rysie wyginą zupełnie. Dlatego, by podlaskie rysie przetrwały, trzeba stworzyć im dogodne miejsca do życia.

- To pożyteczne zwierzęta. Spełniają one w ekosystemie ważną rolę dużego drapieżnika. A im więcej osobników będzie liczyła populacja, tym większe prawdopodobieństwo przetrwania gatunku - tłumaczy Krzysztof Szmidt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza