Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja noga, taki ból, o Boże! Żaden lekarz mi nie pomoże...

Monika Zacharzewska
– To taki ból,  jakby w środku kość odrywała się od mięsa – mówi pani Zofia. Lekarz rodzinny odsyła ją do poradni, stamtąd kierują ją do szpitala, a tam nie widzą potrzeby hospitalizacji.
– To taki ból, jakby w środku kość odrywała się od mięsa – mówi pani Zofia. Lekarz rodzinny odsyła ją do poradni, stamtąd kierują ją do szpitala, a tam nie widzą potrzeby hospitalizacji. Krzysztof Tomasik
Pani Zofia cierpi na słoniowaciznę. Jej noga jest stale opuchnięta i potwornie boli. Lekarz rodzinny już nie potrafi jej pomóc i odsyła do szpitala. Tam nie widzą potrzeby hospitalizacji. Ostatnio szpital odesłał ją trzy razy.

- Nie wiadomo, skąd ta choroba się wzięła. Zaczęła się siedem lat temu. Teraz prawa noga jest potwornie opuchnięta z powodu zastoju limfy. No i przeraźliwie boli, piecze. Tak jakby w środku kość odrywała się od mięsa - mówi 54-letnia pani Zofia Pytlos ze Słupska.

- Chodzę na fizjoterapię, masaże, łykam garściami leki przeciwbólowe, ale to już nie pomaga. Ostatnio ból zaczął promieniować na drugą nogę, na podbrzusze i aż pod łopatkę. To potworna męczarnia.

W piątek, 24 stycznia, pani Zofia poszła po pomoc do swojej lekarz rodzinnej. Ta dała jej skierowanie do szpitala na oddział chirurgii ogólnej. - Pojechałam na szpitalny oddział ratunkowy, a tam lekarz tylko spojrzał na skierowanie i powiedział, że na tę chorobę mogę sobie w domu okłady robić - twierdzi kobieta.
Drugi raz szukała pomocy w przychodni w miniony wtorek. Lekarz rodzinna skierowała ją do poradni chirurgicznej na Tuwima. - A tam, jak mnie doktor zobaczył, od razu zawołał karetkę i wysłał nią do szpitala - opowiada kobieta. - Owszem, zbadali mnie, po czym... odprawili do domu!

Po raz trzeci sytuacja powtórzyła się w ostatni czwartek. - Wtedy na SOR-ze dostałam kroplówkę i leki rozkurczowe. Pomogły na chwilę i znów kazali mi wracać do domu - mówi.

Kobieta jest załamana. Ból ją paraliżuje, nie pozwala normalnie żyć. Szuka pomocy, a nigdzie jej nie może otrzmać. - Już nie wiem, co robić. Nikt nie chce mi pomóc.

Ordynator słupskiego SOR-u przyznaje, że w ciągu tygodnia pani Zofia była przyjmowana na oddział trzykrotnie. Jednak, jego zdaniem, za każdym razem nie było wskazań do hospitalizacji.

- Za pierwszym razem badał ją chirurg naczyniowy, jednak nic nowego w chorobie nie stwierdził i zalecił terapię uciskową - mówi Maciej Nikodemski, ordynator SOR-u. - Kolejnymi razy, gdy pacjentka skarżyła się na bóle w podbrzuszu, za każdym razem wykonywaliśmy diagnostykę, która nie wykazała stanu zagrożenia. Zastosowano leki przeciwbólowe i rozkurczowe z dobrym efektem i zalecono jej leczenie przeciwbólowe.

Zdaniem lekarza dolegliwość pani Zofii powinna być leczona w ambulatorium, a nie w szpitalu. Dlaczego więc, jego zdaniem, specjalista z poradni chirurgicznej odesłał chorą na oddział?

- Lekarz w poradni ma swoje możliwości diagnostyczne i może podejrzewać, że wskazanie jest leczenie szpitalne. My z większą pewnością możemy stwierdzić, czy tak jest, czy nie. Nie każde skierowanie od lekarza zobowiązuje nas do przyjęcia pacjenta na oddział. W takim przypadku jak pani Zofii, jeśli wcześniej zalecone leczenie nie pomaga, to lekarz rodzinny powinien je odpowiednio zmodyfikować. Dopiero gdy wystąpią nowe dolegliwości, skierować ją na oddział.
Pani Zofia ze swoim cierpieniem jest więc uwięziona w bezlitosnym systemie. Między przysłowiowym młotem a kowadłem. Lekarz rodzinny już jej pomóc nie potrafi, a szpital twierdzi, że jej stan nie wymaga jeszcze leczenia szpitalnego.

- Czuję się potwornie, tak jakbym była dla wszystkich kłopotem. Już nie wiem, co robić, a strasznie cierpię - mówi kobieta. Jej rodzina w piątek napisała skargę do Narodowego Funduszu Zdrowia i rzecznika praw pacjenta. My do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza