Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom potrzebny od zaraz

Aleksander Radomski
Pani Sylwia nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby chorych synów oddać do zamkniętego ośrodka. Poświęca im cały swój czas.
Pani Sylwia nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby chorych synów oddać do zamkniętego ośrodka. Poświęca im cały swój czas. Łukasz Capar
Bracia Cugowscy kwestują dla Daniela i Dawida - 11-letnich bliźniaków z porażeniem mózgowym z Gałąźni Wielkiej (gmina Kołczygłowy). Zbierają na dom dla rodziny, która mieszka w starym chlewiku.

Jak Sylwia zobaczyła męża kręcącego się przy chlewiku, zapytała, co robi? - Dom dla nas buduję - usłyszała.

Trochę to trwało zanim pomieszczenie gospodarcze zmieniło się na namiastkę mieszkania. Jest ciasno, ale przynajmniej jest gdzie wstawić dwa krzesła ortopedyczne dla Daniela i Dawida, 11-letnich bliźniaków z porażeniem mózgowym. Jest też jaśniej, bo Jan wstawił duże okno. Ale i wilgotno. Grzyb wszedł na ściany, a od tej wilgoci bliźniakom rzęzi na oskrzelach. Trzeba ich inhalować, opukiwać i masować.

Dom I

Sześcioosobowa rodzina Pluto-Prondzyńskich mieszka na około 40 metrach kwadratowych. Do ich namiastki domu wchodzi się od podwórza. Mieszkanie to eklektyczny zbitek z różnych materiałów, które akurat były pod ręką. W zasadzie to jeden pokój, z mikroskopijną kuchnią i równie małą toaletą.

W ostatnie święta z zapaleniem płuc chłopcy znów wylądowali w szpitalu. Dawid prawie nie oddychał. Nad bliźniakami przykutymi do łóżek trzeba stale czuwać. Sylwia - ich matka - wie o tym najlepiej. Z chłopcami lepiej nie będzie. Cała walka sprowadza się do tego, aby z bliźniakami nie było gorzej.

- Kiedyś ktoś mi powiedział, abym ich oddała. Po co mam się męczyć - wspomina ich matka. - Nigdy tego nie zrobię. Będę się nimi zajmować, dopóki sił mi wystarczy. Córka powiedziała mi kiedyś: Mamo, jak będziesz stara, to ja się zaopiekuję chłopakami. Miała wtedy pięć lat. Popłakałam się.

Oprócz bliźniaków, córki Emilki jest jeszcze syn Damian. Mąż Jan pracuje w tartaku w Kołczygłowach. Pomaga, jak może. Ledwo przekroczy próg, a jest przy dzieciach. Zarabia 1200 zł miesięcznie.

Bracia Cugowscy

Pluto-Prondzyńscy nie chcieli pomocy. Obawiali się reakcji ludzi. Dali się przekonać, a rodzina nie jest sama. Kiedy pytamy Sylwię czego jej potrzeba, odpowiada, że nic, bo tu nie chodzi o nią, ale o dzieci.

W pomoc zaangażował się Przemek Szaliński, 20-letni gdańszczanin, który pomimo swojej niepełnosprawności od sześciu lat sam wspiera inne osoby upośledzone. Mówi, że pomaga tam, gdzie nie ma patologii. Dwa lata temu dowiedział się o bliźniakach z Gałąźni WIelkiej z porażeniem, skoliozą i padaczką. W zeszłym roku udało mu się zebrać pieniądze na zakup dwóch krzeseł ortopedycznych, aby chłop­-cy nie wyginali się jeszcze bardziej. Daniel i Dawid pojechali też na miesięczny turnus do Darłówka. Zorganizował też rehabilitację.

Szaliński ma komitet i wystarał się o pozwolenie na zbiórki publiczne. Pieniędzy nie zbiera sam, tylko organizuje występy gwiazd, na których można licytować płyty, autografy, a bilet wstę­pu to cegiełka. W zeszłym roku dla Daniela i Dawida wystąpiła Anna Wyszkoni, Zbigniew Wodecki i Paweł Małaszyński.

- Na początku było ciężko zaprosić znanych artystów - nie ukrywa Szaliński. - Teraz sami dzwonią i pytają. Czasem mam problem, aby znaleźć dla nich termin.

Ostatnio to bracia Cugowscy zagrali dla braci z Gałąźni w sopockiej Zatoce Sztuki. Później odwiedzili też Pluto-Prądzyńskich.

- To wspaniali ludzie, którzy mimo biedy i niedostatków i z dwoma bliźniakami z porażeniem radzą sobie, potrafią pięknie o so­bie mówić i się uśmiechać - mówi Piotr Cugowski. Graliśmy dla nich koncert i kwestowaliśmy. Udało się zebrać kilka złotych, ale ta pomoc to kropla w morzu. Oni tak naprawdę potrzebują domu. Ale spokojnie, ta akcja dopiero nabiera rozmachu, to dopiero początek.

Dom II

- O ciężkich warunkach tej rodziny dowiedziałam się przez przypadek - mówi Katarzyna Dorosz z fundacji Pomagam Homo Homini. - Dostałam numer, zadzwoniłam i przyjechałam na Wielkanoc poprzedniego roku. Zawiozłam trochę darów, jedzenia i prezentów uzbieranych po firmach i instytucjach w Trójmieście. To było w Wielki Piątek. I to była moja największa droga krzyżowa. Pomagam od dwudziestu lat, ale nigdy nie widziałam dzieci niepełno­- spraw­nych, które żyłyby w tak trudnych warunkach. To wszystko bardzo mnie przytłoczyło i postanowiłam, że trzeba to zmienić. Spowodować, aby dzieci zdrowe miały warunki do nauki, a dzieci chore swój własny pokój z odpowiednią temperaturą i przestrzenią. Gdzie zwyczajnie będzie można wstawić pełnowymiarowy sprzęt rehabilitacyjny.

Tak narodził się pomysł na akcję Nasz Dom dla Pluto-Prondzyńsich. Plan budowy 100-metrowego domu dla potrzebującej rodziny przybiera coraz realniejsze kształty. Mocno zaangażowała się gmina i wójt . Specjalną uchwałą podjętą przez radnych umożliwiono przekazanie im działki budowlanej w użytkowanie wieczyste. Na ostatniej gali zorganizowanej przez wójta i Stowarzyszenie Rozwoju Gminy Kołczygłowy w kilka minut zebrano dwa tysiące złotych.

Dom ma być drewniany, z gotowych komponentów, które można szybko z sobą połączyć. Chodzi o to, aby jego budowa nie była czasochłonna, tylko od zakupu stanął w kilka tygodni.
- Jesteśmy na etapie negocjacji z trzema firmami - mówi Dorosz - Chcemy, aby był dostosowany do dwójki niepełnosprawnych dzieci, czyli miał szerokie drzwi czy specyficznie wyposażoną łazienkę. Musi być tak zaprojektowany, aby Sylwia nie musiała nosić Daniela i Dawida. Chłopcy przecież rosną i ważą coraz więcej. Z doświadczenia wiem, że rodzice takich dzieci mają kłopoty z kręgosłupem. O nich też trzeba zadbać, aby mogli dbać o swoje dzieci.

Podatek

Na koncie fundacji jest już 5O tysięcy złotych. Potrzeba pięć razy tyle. W tej sumie muszą się znaleźć pieniądze na podatek, który będą musieli odprowadzić rodzice bliźniaków. Nie wiadomo dokładnie ile wyniesie, bo nie są znane jeszcze ostateczne koszta budowy. W poniedziałek prezes Dorosz ma rozmawiać na ten temat ze starostą i urzędnikami skarbówki z Bytowa.

Pomoc

Każdy, kto chce zaoferować swoją pomoc przy budowie domu, może kontaktować się z gdyńskim biurem fundacji mieszczącym się przy ul. Śląskiej 38/11, lub kontaktując się z Aleksandrą Harasiuk dzwoniąc na numer 795 566 656. Najbardziej potrzebne są pieniądze. Można je wpłacać na poniższe konta. Udało się już zorganizować elektryka, który zobowiązał się o wykonania instalacji, ale poszukiwany jest też hydraulik i firma, która podjęłaby się wylania fundamentów. Wiadomo też, że potrzeba będzie płyt kartonowo-gipsowych do prac wykończeniowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza