Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Wilhelmusa van D. o zlecenie zabójstwa prokuratorki i policjantów (wideo, zdjęcia)

Bogumiła Rzeczkowska
Proces Wilhelmusa van D. o zlecenie zabójstwa prokuratorki i policjantów.
Proces Wilhelmusa van D. o zlecenie zabójstwa prokuratorki i policjantów. PK
W poniedziałek przed słupskim sądem okręgowym rozpoczął się proces obywatela Holandii Wilhelmusa van D. Właściciel gospodarstwa rolnego w Smołdzinie odpowiada za zlecenie zabójstwa prokuratorki i funkcjonariuszy CBŚ.
Proces Wilhelmusa van D. w słupskim sądzie Proces Wilhelmusa van D. w słupskim sądzie

Proces Wilhelmusa van D. w słupskim sądzie

To już drugi proces 65-letniego Holendra przed sądem w Słupsku. Pierwsza sprawa - o prowadzenie plantacji konopi, którą wykryto w 2011 roku podczas pożaru na farmie - jeszcze się nie skończyła. Ten proces jest ściśle z nią związany.

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku oskarża Wilhelmusa van D. o to, że od połowy grudnia 2011 roku do maja 2012 roku jako podejrzany i osadzony w Areszcie Śledczym w Słupsku, z obawy przed grożącą mu odpowiedzialnością karną, w zamian za obietnicę korzyści majątkowej wielokrotnie nakłaniał do dokonania zabójstwa prokurator Renaty Sz., nadzorującej śledztwo przeciwko niemu oraz dwóch funkcjonariuszy policji prowadzących to postępowanie - podinspektora Eugeniusza K. i aspiranta Adriana W.

Według prokuratury, Wilhelmus van D. m.in. za pośrednictwem współosadzonego Marcina P., który wychodził na wolność, miał przekazać swojemu synowi Adrianusowi van D. szczegółowe informacje, jak zabić prokuratorkę i policjantów. Marcin P. wyniósł obszerną instrukcję "totalnej likwidacji" tych osób. Syn Holendra miał skontaktować się z zabójcą. Nie wiadomo, kto miał wykonać zlecenie. Prokuratura takie działanie określa jako podżeganie łańcuszkowe - znaną konstrukcję w doktrynach prawa.

W poniedziałek w sądzie Wilhelmusowi van towarzyszyła tłumaczka przysięgła. Oskarżony nie przyznał się do zarzutów. Odmówił składania wyjaśnień, twierdząc że "ma na plecach organizację przestępczą" i jego życie jest w niebezpieczeństwie. Natomiast odczytał oświadczenie.

- Nie popełniłem żadnych z tych przestępstw. Logicznie rzecz biorąc, przebywając w całkowitej izolacji i pod pełną kontrolą, nie miałem żadnej możliwości, by móc coś takiego zorganizować - oświadczył, dodając że sporządzał notatki dla adwokata. Jednak nie zawierały planów zbrodni. Zostały wyniesione przypadkowo albo celowo

Oskarżony podtrzymał wyjaśnienia złożone w czasie śledztwa. - Jestem ofiarą wariatów, którzy byli ze mną w areszcie - stwierdził wtedy. Za zlecenie zabójstwa grozi mu dożywocie.

Szczegóły we wtorkowym wydaniu "Głosu Pomorza".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza