Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skręciła kostkę i została skierowana na słupski SOR

Monika Zacharzewska
Skręciła kostkę i została skierowana na słupski SOR.
Skręciła kostkę i została skierowana na słupski SOR. Zdjęcie poglądowe
Czy skręcona kostka to powód, by trafić na SOR? - Nie rozumiem, dlaczego z tak błahym urazem zostałam tam odesłana- mówi słupszczanka.

Pani Agnieszka uszkodziła sobie stopę podczas treningu. Z samego rana w piątek pojechała do przychodni przy ul. Wileńskiej. Lekarz rodzinny skierował ją do poradni chirurgicznej i odesłał na ul. Tuwima.

- Tam niestety nie zostałam przyjęta, pani doktor powiedziała, że ma za dużo pacjentów. W poczekalni siedziały trzy osoby, była godzina 11, lekarz przyjmował do 15. Nie chciała nawet spojrzeć na stopę, na której nie mogłam stanąć, chodzenie sprawiało mi ogromny ból - relacjonuje nasza czytelniczka. - Zostałam odesłana do przychodni na Jana Pawła II lub na SOR. Pojechałam na Jana Pawła, tam także nie zostałam przyjęta.

Pojechałam w końcu do szpitala, gdzie już pani w informacji zdziwiła się, że zostałam przysłana do nich. Widząc moje kuśtykanie w drodze na SOR, zaczepiła mnie jakaś pani, pracownik szpitala. Również okazała zdziwienie, dlaczego z takim urazem latam po trzech przychodniach i dlaczego zostałam przysłana do nich.

Byłam już bardzo zdenerwowana i zmęczona, noga bolała coraz bardziej, w domu zostawiłam roczne dziecko.

Na szczęście w miniony piątek pani Agnieszka nie musiała długo czekać na interwencję lekarza: - Przyjęta zostałam od razu, od razu też zrobiono mi prześwietlenie, jedynie na opis musiałam czekać prawie trzy godziny. Noga okazała się być skręcona, a więc jest to naprawdę niegroźny uraz, chociaż bardzo bolesny - opowiada kobieta.

Nie rozumie jednak, dlaczego ze skręceniem musiała szukać pomocy aż w szpitalu.

- Dlaczego z tak błahym urazem zostałam odesłana na Szpitalny Oddział Ratunkowy, który jak nazwa wskazuje, zajmuje się ratowaniem życia, a nie pomocą doraźną! Śmiechu warte, choć do śmiechu wcale mi nie było - kwituje nasza czytelniczka. - Nie rozumiem postępowania poradni przy ul. Tuwima! Jak można odsyłać osobę z bólem, nie miałam żadnej kuli, cudem udało mi się zorganizować transport. Cała wizyta u chirurga to nie było nawet pięć minut!

O wytłumaczenie poprosiliśmy dyrektor Miejskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej, któremu podlega poradnia przy ul. Tuwima.

- Poradnia Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej SPMZOZ w Słupsku rejestruje pacjentów już na miesiąc czerwiec - mówi Maria Mazur, szefowa MZOZ-u.

- Zawsze zostawiamy wolne miejsca dla przypadków pilnych. Oprócz nagłych urazów musimy poza kolejnością przyjąć też m.in. kombatantów, inwalidów wojennych, zasłużonych honorowych dawców krwi, ale również do kontynuacji leczenia, np. na zdjęcie gipsu, szwów itp. pacjentów, którzy doznali urazów podczas wyjazdów poza miejsce zamieszkania i tam otrzymali pierwszą pomoc.

Wylicza ona, że codziennie w godz. 7.30-15 lekarz poradni przyjmuje od 45 do ponad 60 pacjentów.

- To bardzo duża liczba. Żaden przypadek nie jest dla naszych lekarzy błahy. Z pozoru drobny uraz może okazać się pęknięciem lub złamaniem kości. To, że pod gabinetem nie było tłumów i oczekiwały tylko trzy osoby, nie oznacza, że w pracy poradni są przestoje, lecz świadczy o dobrej organizacji przyjęć - twierdzi pani dyrektor.

Dodaje jednak, że poradnia nie jest niestety w stanie przyjąć wszystkich zgłaszających się z nagłymi urazami z terenu Słupska i okolicznych miejscowości. - W opisany piątek poza dużą liczbą zarejestrowanych na termin pacjentów lekarz przyjął jeszcze kilka osób w trybie pilnym - uściśla Maria Mazur.

- Biorąc pod uwagę ogólną liczbę zarejestrowanych pacjentów, lekarz ocenił, że jeśli przyjąłby jeszcze jedną osobę z urazem, to mógłby nie zdążyć i musiałby odesłać na inny dzień ostatnie osoby zarejestrowane do godz. 15. Dlatego zdecydował o odesłaniu pacjentki na SOR. To dla lekarza zawsze trudny wybór.

Pani Agnieszka całą swoją przygodę kwituje krótko.

- Wszyscy dziwią się i denerwują, że na SOR-ze czeka się tyle godzin, apeluje się do pacjentów, aby z drobnymi urazami korzystali z przychodni itp., a okazuje się, że to przychodnie odsyłają na SOR - podsumowuje słupszczanka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza