Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mr. John: Przez ciebie, Polaku, Wielka Brytania się stacza

Grafika Głos Pomorza
Nasz czytelnik szukał w Anglii pokoju do wynajęcia, a w odpowiedzi na jedno ze zgłoszeń został zwymyślany od najgorszych.
Nasz czytelnik szukał w Anglii pokoju do wynajęcia, a w odpowiedzi na jedno ze zgłoszeń został zwymyślany od najgorszych. Grafika Głos Pomorza
Nasz czytelnik szukał w Anglii pokoju do wynajęcia, a w odpowiedzi na jedno ze zgłoszeń został zwymyślany od najgorszych. We współpracy z "The Telegraph" i "Daily Mirror" wyjaśniamy sprawę.

Pan Grzegorz planuje w czerwcu przeprowadzkę do Wielkiej Brytanii.

- Postanowiłem zawczasu poszukać pokoju do wynajęcia, bo im bliżej wakacji, tym więcej ofert jest już nieaktualnych. Jedno z ogłoszeń znalazłem na angielskim portalu Gumtree. Wydało mi się atrakcyjne, więc poprosiłem ogłoszeniodawcę o wię­cej szczegółów. Odpowiedź, którą otrzymałem, zszokowała mnie, dlatego postanowiłem zwrócić się do "Głosu" o interwencję w tej sprawie.

Zapoznaliśmy się z mai­lem, który otrzymał pan Grzegorz, ale niektórych jego fragmentów nie możemy zacytować na łamach gazety ze względu ma wulgaryzmy. Jego nadawca - "John of England" (John z Anglii - przyp. red.) pisze m.in., że granice Wielkiej Brytanii są dla Polaków zamknięte, a społeczność brytyjska nie potrzebuje pracowników z kraju odległego o tysiące mil tylko po to, aby smażyli dla nich hamburgery na grillu.

- Mój pokój jest dostępny tylko dla rodowitych Brytyjczyków - pisze John. - Spotkałem wielu Polaków, którzy nie wnieśli nic wartościowego do mojego życia. Przez was standardy pracy w Anglii obniżyły się do poziomu z waszego kraju. Wielka Bestia (tak John nazywa Wielką Brytanię) powraca do korzeni i odradza się, pozbywamy się teraz odpadków z naszego dumnego kraju - to tylko fragment wiadomości, w której John wyraża swoje poglądy na temat Polaków.

- Buraków (celowo użyte określenie - przyp. red.) nie brakuje na całym świecie - mówi w rozmowie z "Głosem" dr Klaudiusz Bobowski, kierownik Instytutu Neofilologii przy Akademii Pomorskiej w Słupsku. - Po dobrze słownictwa i sposobie pisania Johna widać, że jest to jakiś robotnik z niższej klasy średniej.

- Często bywam w Anglii i obracam się w środowisku nauczycielskim. Są to ludzie, którzy podróżują po całym świecie i nie ma mowy o żadnej dyskryminacji - zawsze traktują mnie jak równego sobie. Chociaż nie brakuje głosów krytycznych w stosunku do Polaków. Moi znajomi opowiadali mi, że znają ludzi, którzy mieszkają w dzielnicach, które zubożały po otwarciu angielskiego rynku i na widok obcokrajowca przysłowiowy nóż w kieszeni im się otwiera. Ale ci ludzie nie rozumieją, że problem ten dotyczy gospodarki na całym świecie.

W podobnym tonie wypowiada się Wojciech Graca, od kilku lat zamieszkujący okolice Londynu.
- Zdarzają się odłamy ludzi źle rozumiejących tzw. patriotyzm. Nie mogą głośno i publicznie wygłaszać swoich chorych teorii, więc spiskują po cichu. Jeśli chodzi o mnie, to ja zawsze brałem poprawkę na takie zachowania i po prostu je ignorowałem - podsumowuje Graca.

W sprawie listu od Johna skontaktowaliśmy się z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich w Wielkiej Brytanii. - Jest mi niezwykle przykro z powodu treści wiadomości, którą otrzymał wasz czytelnik od naszego obywatela - mówi Sadie Dalby z Ombudsman Service w Anglii. - Musimy zapoznać się dokładnie ze sprawą, aby podjąć jakieś kroki. Być może uda się nam uzyskać dokładne dane osoby podającej się za Johna.

- Znakomita większość Anglików ma odmienne od Johna zdanie o Polakach - mówi nam z kolei Steve Bax, dziennikarz z "Daily Mirror".

- Z ogromnym zażenowaniem przeczytałem słowa naszego obywatela i mam jedną sugestię: Polacy, nie bierzcie ich sobie do serca - apeluje Steve.

Sprawą zainteresował się także "The Telegraph", który rok temu opublikował artykuł "Dlaczego Polacy kochają Wlk. Brytanię?".

- Polacy są obecni w Anglii od czasów wojny, a w XXI wieku imponują nam swoją pracowitością, oddaniu rodzinie i niezwykłą, jak na obcokrajowca, zdolnością integracji - mówi Sarah Rainey, autorka publikacji.

- Niektórzy z Was pracują nawet na eksponowanych stanowiskach w londyńskim City (centrum ekonomiczne Londynu - przyp. red.). Mam w Anglii wielu polskich przyjaciół. Wasza kultura na dobre u nas zagościła. I nie uważam, żeby było w tym coś złego - nie przeszkadzają mi przecież polskie produkty na sklepowych półkach. Polacy opowiadali mi, że jeszcze 10-15 lat temu mogli w autobusie bez skrępowania rozmawiać o najbardziej intymnych sprawach bez obawy, że ktoś ich zrozumie. Teraz jest Was tu tylu, że ja sama rozumiem kilka podstawowych polskich słów - śmieje się Rainey.

Komentarz

Dear John!

List od Johna analizowałem kilka razy i, niestety, wpisuje się on w tradycyjną tendencję obelżywych komentarzy, których nie brakuje na forach internetowych - jeśli kogoś nie widzisz, to możesz powiedzieć (napisać), co tylko Ci się podoba.

Jestem ciekaw, czy John byłby taki odważny, gdyby spotkał naszego Czytelnika na żywo, bo to najlepiej weryfikuje poglądy tzw. internetowych cwaniaczków. Miałem okazję mieszkać w Anglii przez ok. pół roku i tylu życzliwych i prospołecznie nastawionych ludzi nie spotkałem nigdzie indziej na świecie. A ich stosunek do Polaków świetnie oddaje skecz napisany przez Jimmy'ego Carra, jednego z najpopularniejszych brytyjskich komików.

- Przylatuje Polak do Anglii - nie ukończył najlepszych uczelni, nie zna dobrze języka i nie ma tutaj znajomości. I on zabiera Ci pracę po dwóch dniach? To może zastanów się, czy Ty nie chcesz wyjechać z Anglii, będzie więcej miejsca dla Polaków.

A więc za przykładem Jimmy'ego - Drogi Johnie z Anglii, zapraszam Cię serdecznie do nas!

Paweł z Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza