- Pojedźcie do Karłowa. Tam ludzie żyją jak w rezerwacie. Może nawet Indianie mieli lepiej, bo to wstyd, aby ludziom dowożono wodę w beczce przypominającej tę do transportu ścieków z szamba - zaalarmowali nas mieszkańcy gminy Smołdzino.
Pojechaliśmy na miejsce, choć nie było łatwo, bo przy drodze prowadzącej ze Smołdzina do Kluk nie ma żadnej tablicy informującej o tym, gdzie jest położone Karłowo.
- Trzeba skręcić przy przystanku. Tam, gdzie stoją skrzynki na listy - podpowiadali spotkani po drodze ludzie.
Do Karłowa dojeżdża się brzozową aleją, ale droga jest polna, pełna wertepów. To nie jest wieś, ale osada. Mieszkają tam dwie rodziny. W sumie dziesięć osób. Ich mieszkania znajdują się w budynkach należących do Słowińskiego Parku Narodowego. Nie są w najlepszym stanie. Najnowsze wydają się anteny telewizji kablowej, które też trochę zardzewiały. W oczy rzuca się stojąca przy wjeździe zielona przyczepa z logo SPN ze znajdującą się na niej dużą, podłużną beczką, z kranikiem i wąskim, zielonym wężykiem.
Beczka jako krowa karmicielka
- To nasza krowa karmicielka - śmieją się mieszkańcy Karłowa, choć sami częściej mówią, że mieszkają w Smołdzinie - leśniczówce. Tyle że leśniczówkę już dawno zlikwidowano.
Na miejscu spotykam tylko trzy osoby: małżeństwo Emilii i Marka Kunów oraz Jerzego Szematowicza. Mieszkają tam już ponad dwadzieścia lat. Pan Marek od dzieciństwa. Jego żona 22 lata, a pan Jerzy już przeszło 27 lat. - Sprowadziłem się tu dla dzieci, bo miały blisko na autobus do szkoły - wyjaśnia.
Rzeczywiście w tej chwili mają wodę pitną tylko z tej beczki. Kiedyś, przeszło sześć lat temu, było inaczej. Wtedy działała studnia głębinowa. Niestety, z roku na rok coraz bardziej wysychała, aż w końcu wody w niej zabrakło.
- Pewnie woda pod ziemią zmieniła bieg - domyśla się pan Szematowicz.
Hydrofor w studni poniemieckiej
Dziś już nie ma śladu po studni głębinowej, bo została zasypana. W podwórku znajduje się jednak druga studnia - poniemiecka.
Do niej podłączono hydrofor, gdy zasypano studnię głębinową. Dzięki niemu mieszkańcy osady mają wodę w kranach.
- Ona jednak nie nadaje się do picia. Jest żółta i pełna różnych zawiesin. Czasem myjemy w niej ręce albo używamy do mycia, ale do prania się nie nadaje. Dlatego do prana przynoszę wodę z beczki i wlewam ją do automatu. Nawet da się wyprać, choć trzeba uważać, aby w porę dolać wody - tłumaczy pani Kuna.
Mieszkańcy osady o wodzie mówią niechętnie. Trochę się boją, że jak sprawa zostanie nagłośniona, to mogą stracić nawet to, co mają.
- Czy staraliście się o zmianę tej sytuacji? - pytam - No tak. Jeszcze jak żył mój ojciec, który zmarł w październiku 2013 roku, wielokrotnie występowaliśmy z prośbą o pomoc. Niestety, dyrekcja w SPN się zmieniała, a świeżej wody jak nie było, tak nie ma - mówi pan Marek.
- A czy nie moglibyście zbudować własnej studni? - drążę temat. - Nie stać nas na to. Za mało zarabiamy. SPN mógłby nową studnię wykopać. Można by tu też podciągnąć wodociąg. Ze Smołdzina przez łąki trzeba by poprowadzić z kilometr rury - uważa pan Szematowicz.
Jednak na razie muszą się zadowolić tą bezpłatną wodą, którą dowozi w beczce SPN. Zimą, gdy panują mrozy, trzymają wodę w domu, w 25-litrowych baniakach z plastiku, aby nie zamarzła. Latem cały czas mają wodę z beczki. Gdy jest gorąca, prawie się w niej gotuje i przypomina szlam.
- Nawet po zagotowaniu jest wtedy nieprzyjemna. Wielu ludzi by takiej herbaty nie wypiło - uważa pani Ewelina. Jej najstarsza córka nie chciała tak żyć, więc już kilka lat temu wyniosła się do Warszawy.
Młodsze dzieci
- syn i córka - pewnie pójdą w jej ślady. U pana Szematowicza już tylko zostało dwóch synów. Inni też znaleźli przyjemniejsze miejsce do życia. - Nawet wnuczka, dla której przygotowałem plac zabaw, nie lubi naszej wody - zdradza.
Klincz trwa od lat
O problemach mieszkańców Karłowa rozmawiałem z Markiem Sobockim, zastępcą dyrektora SPN.Według niego sprawa wody i ścieków to przede wszystkim zadanie gminy.
- Jeśli gmina doprowadzi do tej miejscowości wodociąg, to my wykonamy przyłącze. Niestety, na razie taka inwestycja nie jest planowana - wyjaśnia.
Pytam więc o wykopanie nowej studni głębinowej. Tego przedsięwzięcia SPN nie zrealizuje, bo woda w okolicy Karłowa nie nadaje się do użytku.
Tak więc wszystko wskazuje na to, że nadal woda z beczki będzie dostarczana do osady Karłowo.
- Nie jest nam z tym wygodnie, ale innego rozwią-zania nie ma - mówi dyrektor Sobocki.
Złudzeń też nie pozostawia Małgorzata Żebrowska, wicewójt gminy Smołdzino. Przypomina, że sytuacja finansowa gminy nie jest łatwa.
- Nie stać nas teraz na zrobienie wodociągu za własne pieniądze - tłumaczy.
Nawet nie liczyła, ile trzeba by wydać na ten cel. Samorząd jednak całkowicie nie przekreśla pomysłu budowy wodociągu do Karłowa, ale tylko wtedy, jeśli pozyska pieniądze na ten cel ze środków nowej perspektywy unijnej. A to będzie możliwe dopiero raczej w nowej kadencji, czyli najwcześniej w 2015 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?