Pan Sebastian mieszka w centrum Słupska, pracuje na Zatorzu. Codziennie przed godz. 7 wsiada do autobusu na przystanku przy al. Sienkiewicza. Nie zawsze jednak zdąży na ten, którym chce jechać.
- Najbardziej pasuje mi piątka, która zgodnie z rozkładem jazdy ma odjechać z mojego przystanku o godzinie 6.52. Już się jednak przyzwyczaiłem, że ten autobus zawsze odjeżdża wcześniej, niż jest to napisane na rozkładzie, dlatego zawsze przychodzę dwie minuty wcześniej. I nie chodzi o wskazanie mojego zegarka, ale zegara znajdującego się w autobusie - mówi pan Sebastian, który kilka dni temu skontaktował się z naszą redakcją. - Od pewnego czasu o tej porze autobus już stoi na przystanku. Gdy zdążę dobiec, jadę właśnie nim. Dzisiaj nie zdążyłem. Autobus odjechał przed czasem.
Nasz czytelnik musiał więc czekać na kolejny autobus jadący w kierunku Zatorza.
- O godzinie 6.58 miała odjechać dziewiętnastka. Jednak o godzinie 7 jeszcze jej nie było. Przyjechała natomiast piętnastka. Ten autobus z kolei był za szybko. Drzwi zostały otwarte, jedni pasażerowie wysiedli, inni, między innymi ja, wsiedli, a kierowca zdążył nawet zrobić zakupy w kiosku na przystanku. Gdy odjeżdżał, spojrzałem na zegar na tablicy nad szoferką. Była godzina 7.01. To znaczy, że ten autobus też odjechał przed czasem. Opóźnionej dziewiętnastki jeszcze nie było na przystanku - opowiada nasz czytelnik. - Ja rozumiem, że autobus może się spóźnić z powodu korków czy konieczności stania na czerwonym świetle. Ale nie zrozumiem tego, że odjeżdża przed godziną podaną na rozkładzie. Po co w takim razie są te rozkłady, skoro autobusy odjeżdżają, kiedy chcą.
Dodaje, że taka sytuacja zdarza się nagminnie, szczególnie w przypadku autobusów jeżdżących na linii numer pięć.
Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku, który nadzoruje komunikację miejską, przyznaje, że jest problem z punktualnością autobusów.
- Od miesiąca nasiliły się skargi na przyspieszenia odjazdów autobusów - mówi Marcin Grzybiński. - To bardzo zaskakująca sytuacja, bo dotychczas dostawaliśmy tylko uwagi, i to głównie od kierowców, że czas, który mają na przejazd od jednego przystanku do drugiego, jest dla nich za krótki. Odjazd autobusu wcześniej, niż wynika z rozkładu, to największe przewinienie w komunikacji zbiorowej. W tej sprawie wystawiliśmy już kilka raportów z karami dla przewoźnika.
Dodaje, że czasy przejazdów zostały ustalone trzy lata temu, a rozkład jazdy nie zmienił się od dwóch lat. Zapowiada kontrolę w autobusach, również pod kątem trzymania się rozkładów jazdy.
- Być może w części pojazdów doszło do desynchronizacji zegarów względem czasu normatywnego. Sprawdzimy to, a o sygnałach czytelnika poinformujemy przewoźnika - mówi Marcin Grzybiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?