Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z bolącym zębem musi czekać do września

Monika Zacharzewska
Pani Angelika jest epileptyczką, bolącego zęba może wyrwać tylko w szpitalu, a tam jej wyznaczyli wizytę dopiero na wrzesień.
Pani Angelika jest epileptyczką, bolącego zęba może wyrwać tylko w szpitalu, a tam jej wyznaczyli wizytę dopiero na wrzesień. Łukasz Capar
Słupszczanka, którą od trzech tygodni boli ząb, nie może otrzymać pomocy. Szpital się nią zajmie we wrześniu. Pomoc szpitalna jest niezbędna, bo kobieta choruje na epilepsję.

- Moja dentystka powiedziała, że tego zęba nie da się już uratować i trzeba go usunąć. Skierowała mnie do poradni chirurgii szczękowej - opowiada pani Angelika.

- Byłam tam pod koniec stycznia, wtedy mnie nie bolał. Zapisano mnie na wrzesień i przyjęłam to z pokorą. Co ciekawe, konsultację anestezjologiczną miałam już po kilku dniach.

Jednak trzy tygodnie temu ząb się złamał i zaczął potwornie boleć. - Od tamtej pory jestem na silnych lekach przeciwbólowych, bo nie mogę uzyskać pomocy. Byłam u kilku prywatnych stomatologów, lecz ci, słysząc o epilepsji, nie chcą podjąć się zabiegu. Boją się, że na fotelu dostanę ataku padaczki.

Słupszczanka liczyła więc na pomoc specjalistów ze szpitala. - Jednak tam od pana doktora usłyszałam, że termin mam przecież na wrzesień i taka jest kolejka. Załamana poprosiłam w rejestracji o kontakt do pełnomocnika praw pacjentów. Dostałam numer telefonu do pani Doroty Gardias. Zadzwoniłam, a ona powiedziała, że jest w Warszawie i nie może rozmawiać. Poprosiła o telefon następnego dnia. Dzwoniłam, ale już nikt się nie zgłaszał. Poczułam się, jakby mnie zbywano - mówi rozgoryczona studentka.

Co ciekawe, Ryszard Stus, dyrektor szpitala, przyznaje, że przypadek pani Angeliki powinien być leczony w warunkach klinicznych i powinna być przyjęta w trybie pilnym.

- Jeśli ta pani przyjdzie i porozmawia z lekarzem, może zostać przyjęta wcześniej - zapewnia po naszej interwencji Agnieszka Koczerga, kierownik poradni chirurgii stomatologicznej w słupskim szpitalu. Pani Angelika ma jutro stawić się ze zdjęciem zęba.

Nie dziwi jednak jej reakcja, gdy po pierwszym odesłaniu z poradni szukała pomocy m.in. u pełnomocnika praw pacjenta. - Po co ta pani pełni tę funkcję, skoro nie ma czasu dla pacjentów - pyta słupszczanka.

Dorota Gardias przyznaje, że w tym czasie była akurat w Warszawie. Ma urlop w szpitalu, bo prowadzi kampanię do europarlamentu. - Pa­mię­tam ten telefon, wtedy nie mogłam rozmawiać - przyznaje.

- Zazwyczaj oddzwaniam do pacjentów potrzebujących pomocy. Żałuję, że tym razem nie mogłam pomóc. Jednak w sytuacjach, gdy mnie nie ma na miejscu, chorzy mogą zwracać się bezpośrednio do dyrekcji szpitala. Ryszard Stus potwierdza, że taką procedurę ustalił.

- Tylko skąd ja mogłam o tym wiedzieć?! - pyta oburzona pani Angelika. - Takiej informacji od nikogo nie dostałam.

Może więc panią Garias na czas kampanii wyborczej, ktoś powinien zastąpić na stanowisku pełnomocnika praw pacjentów? - W czwartek będę rozmawiała na ten temat z dyrekcją - odpowiada pani pełnomocnik, a dyrektor szpitala sugeruje, aby poczekać na wyniki wyborów do PE. - Jeśli pani Gardias się dostanie, zapewne będzie musiała zrezygnować z pracy w szpitalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza