Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akwapark bez dotacji z zewnątrz

Bogumiła Rzeczkowska
Na dokończenie akwaparku są coraz mniejsze szanse. Mówi się tylko o zabezpieczeniu budowy.
Na dokończenie akwaparku są coraz mniejsze szanse. Mówi się tylko o zabezpieczeniu budowy. PK
Trzy Fale już całkowicie zostały na lodzie. Zarząd Województwa Pomorskiego odebrał dofinansowanie. Miasto i PARR będą musiały zwrócić je z odsetkami.

Zarząd Województwa Pomorskiego w czwartek podjął uchwałę, która ostatecznie zakończyła możliwość finansowania akwaparku z funduszy skarbu państwa i europejskich. Jako instytucja zarządzająca tymi pieniędzmi rozwiązał umowę z jednomiesięcznym wypowiedzeniem, obciążając za to winą Słupsk. W uchwale wskazano na jej zapis mówiący o sytuacji, gdy jeden z partnerów "zaprzestał realizacji projektu lub realizuje go niezgodnie z umową".

Rozwiązanie umowy dotyczy także Pomorskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, która dostała pieniądze na utworzenie Parku Kulturowego Klasztorne Stawy.

- PARR także będzie musiał zwrócić dofinansowanie ze względu na to, że projekt Klasztornych Stawów jest uzupełniający w stosunku do parku wodnego - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.

Umowa pomiędzy województwem a Słupskiem

została zawarta w 2010 r. Podpisali ją marszałek Mieczysław Struk i prezydent Maciej Kobyliński. W ramach programu na lata 2007-2013 Słupsk miał dostać 19,2 mln zł, w tym 840 tys. zł PARR. I rozliczyć dofinansowanie do końca czerwca 2015 roku.

Po tym, gdy na początku ubiegłego roku ratusz zerwał kontrakt z poprzednim wykonawcą, zabrakło 17,4 mln zł na dokończenie budowy. Dlatego, że kolejna firma chciała prawie 34 miliony, a Słupsk miał tylko 16,5. Radni ośmiokrotnie przeciwstawili się urzędnikom i nie dołożyli pieniędzy. Ostatniej sesji przysłuchiwał się marszałek. Zasugerował, że pieniądze z akwaparku Słupsk może wykorzystać na inne inwestycje, ale także rozliczyć w odpowiednim czasie.

W piątek prezydent Maciej Kobyliński rozesłał mediom komentarz. Przyznał w nim, że spodziewał się takiego kroku marszałka, ale winą za to obarczył większość radnych, którzy - zdaniem prezydenta - doprowadzili do zatrzymania budowy.

- Rozwiązanie umowy przez Zarząd Województwa Pomorskiego sprawia, że miasto Słupsk jest zmuszone realizować inwestycję ze środków własnych. I tym samym nie będzie w stanie jej zakończyć, lecz jedynie częściowo ją zabezpieczyć (elewacja, dach i otoczenie obiektu) - pisze prezydent Kobyliński. - Tak więc decyzja polityczna, nacechowana tylko i wyłącznie złą wolą

większości rady miejskiej, spowodowała nie tylko zatrzymanie budowy, ale także konieczność zwrotu przez miasto niemal 2,1 mln zł, a przez PARR 840 tys. zł, nie mówiąc już o odsetkach.

Prezydent dodaje, że Słupsk może stracić również pozostałą część dotacji -16,1 mln zł, ponieważ nie zdąży do połowy przyszłego roku wykorzystać pieniędzy na inne przedsięwzięcia - transport i rewitalizację.

- Jesteśmy w ścisłym kontakcie z marszałkiem, który podejmuje wszelkie starania, aby te pieniądze nam przyznać. My zaś dokładamy starań, aby je wykorzystać.

Widzimy więc, że nieodpowiedzialna, nosząca znamiona sabotażu gospodarczego decyzja większości radnych doprowadziła do utraty 18,3 mln zł i stworzyła realne zagrożenie niewykorzystania tych pieniędzy na inne projekty - kończy prezydent.

My dodajmy, że umowa z marszałkiem przewiduje lepsze dla Słupska sposoby jej zakończenia - jeśli zostałaby rozwiązana w wyniku zgodnej woli stron, Słupsk i PARR zachowałyby dofinansowanie do poniesionych już wydatków. Tej woli jednak zabrakło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza