Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były dyrektor ZDM przed sądem (szczegóły)

Bogumiła Rzeczkowska
Wiesław K. podczas wczorajszej rozprawy. Broni go Anna Bogucka-Skowrońska.
Wiesław K. podczas wczorajszej rozprawy. Broni go Anna Bogucka-Skowrońska. PK
Przed słupskim sądem rejonowym rozpoczął się po raz drugi proces Wiesława K., byłego dyrektora Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku. Prokuratura oskarża go o przekroczenie uprawnień. On twierdzi, że jest niewinny.

Proces w tej sprawie rozpoczął się na początku marca. Jednak sędzia Daniel Żegunia postanowił prowadzić go od nowa ze względu na długą przerwę. Wiesław K., były dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, jeszcze raz składał wyjaśnienia, a raczej je uzupełniał.

Słupska prokuratura okręgowa oskarżyła Wiesława K. o przekroczenie uprawnień oraz wyłudzenie. Śledztwo zaczęło się od sprawy kostki brukowej, która zginęła w czasie remontu ul. Kilińskiego w połowie 2009 roku. Chodziło o 1700 ton kostki i płyt kamiennych o wartości około 705 tysięcy złotych. Ratusz zawiadomił prokuraturę, a dyrektor Wiesław K. stracił stanowisko z powodu "utraty zaufania".

Jednak sprawy kostki słupska prokuratura okręgowa nie dokończyła, a sąd tymczasem rozstrzyga kwestię asfaltowego dywanika. Dlatego, że w czasie śledztwa pojawił się świadek Andrzej O., znany w Słupsku przedsiębiorca, m.in. w branżach samochodowej, lotniczej i budowlanej i obciążył zeznaniami dyrektora K.

Według śledztwa, Wiesław K. jako funkcjonariusz publiczny w połowie 2009 roku wyłudził od Przedsiębiorstwa Drogowo-Mostowego Sp. z o.o. w Słupsku usługę budowlaną wartości prawie 93 tysięcy złotych. Przekroczył więc uprawnienia dla korzyści. Miało polegać to na tym, że dyrektor był dłużnikiem przedsiębiorcy Andrzeja O.

Zaopatrzył się u niego i w należącej do niego firmie w bloczki gazobetonu oraz naprawiał w jego firmie swoje samochody. By wyrównać prywatny dług, zlecił PDM w Słupsku położenie dywanika asfaltowego na terenie należącym do Andrzeja O. w strefie ekonomicznej. PDM miało wtedy długoterminową umowę z miastem na remonty i utrzymanie dróg. Po wykonaniu zleconych robót Wiesław K. odmówił przedsiębiorstwu zapłaty prawie 93 tysięcy złotych i w ten sposób naraził na straty wykonawcę robót. PDM upadło w 2011 roku. Jednak syndyk pozwał o zapłatę za dywanik spółkę Andrzeja O. Proces toczy się w sądzie.

Tymczasem na ławie oskarżonych w procesie karnym zasiada Wiesław K. Nie przyznaje się do zarzutów. Twierdzi, że nie zlecał położenia asfaltu na prywatnym terenie biznesmena, nigdy nie deklarował też Andrzejowi O., że tak spłaci dług, a za naprawy samochodów płacił gotówką. Wartość faktury natomiast uznał za wielokrotnie zawyżoną i wystawioną po roku.

Wiesław K. wyjaśnił, że dywanik wykonano po remoncie odcinka ul. Portowej, zakończonego posesją Andrzeja O. Jako dyrektor tylko poradził biznesmenowi, by ten dogadał się z prezesem PDM i wykorzystał sprzęt stojący w tym miejscu.

- To wielkie nieporozumienie i problem, który powinni rozwiązać między sobą zakład pana O. i PDM, które prace wykonało. Ja jako dyrektor nie miałem żadnych podstaw prawnych ani merytorycznych, żeby zlecenie to zrealizować. Mimo to dostałem fakturę, którą po prostu odesłałem. Straciłem pracę, nie wiem dlaczego, zarzucono mi rzeczy, których nie popełniłem. To kuriozalny zarzut, że naraziłem zakład, w który włożyłem całe serce - odpierał zarzuty.

Wiesław K. podejrzewa, że przyczyną zwolnienia było to, że w plotkach miał zostać wiceprezydentem Słupska, gdy wybory wygra przeciwniczka Macieja Kobylińskiego.

- Merytorycznie nie potrafiono znaleźć podstaw do mojego zwolnienia i narodził się pan O.! Wielki orędownik i przyjaciel ratusza. Tak jakby reprezentował ZDM i urząd miejski! - Wiesław K. przekonywał sąd o niewinności. Dodał, że kontrole NIK i marszałkowskie nigdy nie wykazały nieprawidłowości.

- Moja praca i moich pracowników była transparentna, uczciwa i rzetelna - zapewniał. Mówił też o dziwnych kwotach wynikających z rachunków, na przykład 2,5 tysiąca zł za wymianę lusterka w renault megane czy 5 tys. zł za osuszenie samochodu. - Prokurator nie zwrócił uwagi na dokumenty, które przedstawił O. Za wyrocznię i jedyną prawdę przyjął jego oświadczenie. Wątek kostki został zaniechany, ale widocznie prokurator miał wytyczne, że trzeba znaleźć inne tematy, które skierują sprawę do sądu. Nie rozumiem zarzutów. To jest celowe działanie, żeby wywiązać się ze zobowiązań prokuratury wobec O. czy urzędu miejskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza