Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 kilometrów z niepełnosprawnym pacjentem na darmo. Zabrakło 3 metrów...

Monika Zacharzewska
Nie pomogli kobiecie wnieść niepełnosprawnego męża na rezonans magnetyczny.
Nie pomogli kobiecie wnieść niepełnosprawnego męża na rezonans magnetyczny. Zdjęcie poglądowe
Pani Joanna z niepełnosprawnym mężem pojechała do Koszalina na rezonans magnetyczny. Badania się nie odbyły, bo nikt nie pomógł przenieść mężczyzny z wózka na rezonans.

Usłyszeli, że osoby na wózku nikt na badanie nie wniesie. Po naszej interwencji wyznaczono im kolejny termin. 46-letni Adam Górski, mąż pani Joanny, od sześciu lat nie chodzi.

Przeczytaj również: 18-latka trafiła na SOR z połamaną miednicą. Wypisano ją do domu

- Ma naczyniaka rdzenia kręgowego. Sześć lat temu zdecydowaliśmy się na operację zablokowania naczyń krwionośnych. Wybraliśmy mniejsze zło. Po tym zabiegu mąż nie chodzi, ale choroba się nie rozprzestrze­nia - opowiada mieszkanka Łeby.

Specjaliści, pod których opieką jest pan Adam, wymagają, by robił kontrolne badania kręgosłupa rezonan­sem magnetycznym.

- Skierowanie na badania dostaliśmy w styczniu. Obdzwoniłam cały region. Najkrótszy termin oczekiwania był w Koszalinie, w NZOZ Tomma przy ul. Szpitalnej. Gdy rejestrowałam męża, informowałam, że jeździ na wózku, sam się nie porusza - opowiada czytelniczka.

22 maja pojechała z mę­żem z Łeby do Koszalina. Przejechali 130 km w jedną stronę, wydali 200 zł na paliwo, a utrzymują siebie i dwoje dzieci z renty pana Adama i zasiłku pielęgnacyjnego.

- Ja nie pracuję, cały czas jestem przy mężu. On jest ciężko chory, osłabiony. Już sama podróż była dla niego mordęgą - opowiada kobieta.

Przyznaje, że na badanie stawili się z kilkunastominutowym opóźnieniem.

- Najpierw usłyszałam, że nie wiadomo, czy rezonans w ogóle będzie można wykonać, a potem, że owszem, ale mam męża wnieść na rękach lub plecach do gabinetu, bo tam wózkiem wjechać nie moż­na. Gdy powiedziałam, że nie dam rady, panie w rejestracji odparły, że one nie są od tego, by dźwigać - opowiada pani Joanna. Zrozpaczona wróciła z mężem do domu.

- Dostosowaliśmy się do zaleceń, zrobiliśmy wcześniej badania poziomu kreatyniny, przywiozłam niezbędne zdjęcia i dokumenty, a nas nie przyjęto. Po powrocie zadzwoniłam do szpitala do Słupska. Tam zbadają męża, ale dopiero w lutym przyszłego roku.

Koszaliński NZOZ Tomma przy budynku polikliniki zajmuje się tylko wykonywaniem rezonansu magnetycznego.

- Robimy to w warunkach ambulatoryjnych, a nie szpitalnych - mówi Jolanta Walasek, koordynator pracowni rezonansu. - Nie mamy możliwości badania pacjentów niechodzących. Do gabinetu nie można wjechać wózkiem inwalidzkim, bo jest on metalowy, a rezonans emituje duże pole elektromagnetyczne. Trzeba od drzwi do łóżka pokonać dystans dwóch-trzech metrów.

Pani koordynator twierdzi, że niepełnosprawni pacjenci są badani tylko wtedy, gdy przyjadą z kimś, kto może ich przenieść. - Nasze pielę­gniar­ki nie mogą tego robić. Zgodnie z przepisami kobiety mogą dźwigać w pracy do 25 kg, ten pan ważył około 100. To nie szpital, tu nie ma noszowych - mówi.

Jej zdaniem rejestratorka zawsze uprzedza o tym rejestrujące się osoby.

- Tym razem musiało dojść do nieporozumienia. Nam też jest przykro, że tak wyszło - mó­wi Jolanta Walasek.

Czy w takich wyjątkowych przypadkach naprawdę nie można poprosić kogoś o pomoc?

- Mieścimy się przy poliklinice, ale jej dyrektor zabronił wykorzystywania swoich pracowników - twier­dzi koordynatorka NZOZ Tomma. - Ta pani mogła sama spróbować kogoś o pomoc poprosić.

Chwilę po naszym telefonie do Koszalina, pani Walasek oddzwoniła do naszej redakcji:

- Skonsultowałam ten przypadek z dyrektorem medycznym. Nie możemy odtworzyć rozmowy żony pacjenta z rejestratorką, więc postanowiliśmy zadośćuczynić jej i wyznaczyć nowy termin badania na 2 czerw­ca. Zrefundujemy część kosz­tów przejazdu i zapewnimy osobę, która przeniesie pacjenta na badanie - poinformowała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza