- Na takim wulkanie trudno wytrzymać - twierdzi Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala, który przyjął wypowiedzenie Macieja Nikodemskiego z funkcji pełniącego obowiązki ordynatora SOR. - Doktor po prostu nie wytrzymał obrzucania błotem przez pacjentów i media. Zresztą to nie jest spokojne stanowisko, pracuje się w warunkach, które niektórym trudno wytrzymać.
Czytaj też:Warszawa ma zbadać jak działa słupski Szpitalny Oddział Ratunkowy
Sam doktor Nikodemski, specjalista medycyny ratunkowej, który od blisko pół roku pełni obowiązki ordynatora SOR, jest bardziej powściągliwy - To decyzja osobista - mówi o powodach rezygnacji i dodaje, że będzie nadal współpracował z SORem, ale tylko na dyżurach.
Maciej Nikodemski przejął szefowanie oddziałem po Hakimie Aurangu, pierwszym ordynatorze słupskiego SOR. Tamten lekarz również zrezygnował. - Lekarze wiedzą, że nie jest to łatwe zadanie. Jest ogromna presja. Gdy jeszcze przed otwarciem szpitala szukaliśmy ordynatora na SOR, chętny zgłosił się dopiero w czwartym postępowaniu konkursowym - mówi Stus.
Co dalej z oddziałem?
- Będziemy szukać nowego ordynatora. Już prowadziłem rozmowy z kilkoma osobami, ale nie mogę jeszcze mówić o ich wynikach. Jeśli nie znajdziemy nowego szefa do końca czerwca, poproszę doktora Nikodemskiego, by poprowadził oddział do czasu rozwiązania sprawy - mówi dyrektor szpitala.
Przypomnijmy, że SOR przy słupskim szpitalu funkcjonuje od czasu, gdy ten przeniósł się do nowego obiektu przy ul. Hubalczyków, czyli od około 2,5 roku. To oddział, do którego w zamierzeniu mają trafiać pacjenci najciężej chorzy lub poszkodowani w następstwie poważnych urazów. Jednak, na co zwracał uwagę Maciej Nikodemski, trafia tam cała rzesza pacjentów, których stan nie wymaga wysokospecjalistycznej diagnostyki szpitalnej i którzy powinni być leczeni w gabinetach POZ oraz mniejszych ambulatoriach. To zresztą dylemat SOR-ów w całym kraju. Potwierdził to ubiegłoroczny raport Najwyższej Izby Kontroli. Dla szpitali odrębnym problemem jest system rozliczania świadczeń realizowanych na SOR z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zaś Rzecznik Praw Lekarzy w swoim raporcie nazwał pracę lekarzy na SOR-ze ostatnim kręgiem piekieł.
18-latka trafiła na SOR z połamaną miednicą. Wypisano ją do domu:Czytaj artykuł
Słupski SOR, podobnie jak wiele innych tego typu oddziałów w Polsce, zyskał złą sławę, gdy okazało się, że pacjenci, którzy tam trafiają, najpierw poddawani są tzw. segregacji, czyli otrzymują kolorowe opaski oznaczające czas możliwego oczekiwania na badania. Niektórzy czekali na pomoc w poczekalni nawet po kilkanaście godzin. Sygnałów od czytelników, którzy uważają, że zostali niewłaściwie potraktowani na oddziale, otrzymaliśmy mnóstwo. Tylko w ostatnim miesiącu pisaliśmy m.in. o chorej, u której dopiero po kilku godzinach pobytu na oddziale lekarz miał zdiagnozować zapalenie opon mózgowych, o mężczyźnie którego córka ma żal, że tata dopiero po 14 godzinach na SOR trafił na OIOM i tam zmarł, czy o wychowance domu dziecka, którą wypuszczono z oddziału z połamaną miednicą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?