Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport dawał mi radość. Był moim życiem

Łukasz Capar
Łukasz Capar
Rozmowa z Ryszardem Wasilewskim, byłym bramkarzem Gryfa Słupsk, który z Niemiec przyjechał na spotkanie byłych juniorów Gryfa.

- Blisko po 30 latach wraca pan do Słupska, by przypomnieć sobie o swoich meczach w barwach juniorów Gryfa Słupsk o mistrzostwo Polski.

- Fajnie wspominam ten czas, piękną karierę juniorską, potem w pierwszym zespole trochę pograłem. Mieliśmy fajną grupę. Z tego tytułu chcieliśmy się spotkać. Zmieniliśmy się trochę.

- Jak pan zareagował na zaproszenie, pan miał najdalej od Słupska.

- Nawet się nie zastanawiałem. Powiedziałem Tadeuszowi Żakiecie, który to organizował, że będę. Wziąłem wolne i przyjechałem.

- Co pan teraz porabia?

- Wyjechałem ze Słupska do Niemiec w 1989 roku. Pracuję w firmie farmaceutycznej już kilkanaście lat. Mieszkam w Lubece.

- Wyjeżdżając do Niemiec, jeszcze pan grał tam w piłkę?

- Przez kilka lat tak, ale w niższych klasach, by utrzymać się w formie.

- Jak pan trafił do Gryfa?

- Brałem udział w turnieju dzikich drużyn na tzw. Wembley w Słupsku (boisko przy ul. Banacha, na którym obecnie stoi market Netto). Jan Jaśkiewicz, trener, zbierał do zespołu chłopaków. Od czwartej - piątej klasy szkoły podstawowej już trenowaliśmy w klubie. Taki był początek tej przygody.

- Bramkarz to była odpowiedzialna funkcja w zespole.

- Tak, były dobre mecze, były też słabsze, tych drugich już nie pamiętam. Przechodziłem wszystkie szczeble, w seniorach treningi były na pewno bardziej intensywne. Ale nie czułem tego. Sport dawał mi wielką radość, był moim życiem. Wiele mu zawdzięczam.

- Któremu z trenerów zawdzięcza pan najwięcej?

- Trenerowi Janowi Jaśkiewiczowi.

- A od którego z bramkarzy w Gryfie pan się wtedy najwięcej nauczył?

- Był Zbyszek Rybiński, miałem z nim okazję trenować. Bardzo mi imponował. Pamiętam jeszcze Andrzeja Szygendę, gdy grał w II lidze. Wchodziłem do bramki seniorów po Rybińskim, który odchodził do Zawiszy Bydgoszcz. Wiele mówiło się o jego rekordzie bez puszczonego gola w rundzie. Ja się skupiałem na sobie i na jak najlepszym bronieniu. Nie myślałem o pobiciu tego.

- Pamięta pan szczególnie jakiś mecz, gdy grał pan w barwach Gryfa?

- Dużo tych spotkań było. Nie było awansu, może wtedy takie spotkanie utkwiłoby mi w pamięci.

ROZMOWA Z JANEM JAŚKIEWICZEM, trenerem juniorów, w piątek w "Głosie Słupska".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza