Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk od lat przegrywa w demografii z Koszalinem

Bartłomiej Badziak [email protected]
Słupsk od lat przegrywa w demografii z Koszalinem
Słupsk od lat przegrywa w demografii z Koszalinem Łukasz Capar
Słupsk i Koszalin od zawsze były ze sobą porównywane. W obu regionach, w tym samym czasie powstały uczelnie wyższe. Razem te miasta utraciły prawa wojewódzkie. Przez ostatnie lata Słupsk odstaje jednak wyraźnie.

W Słupsku obecnie zameldowanych na pobyt stały i czasowy jest około 92 tysiące osób, w Koszalinie 103 tysięcy.

W Słupsku na przestrzeni ostatnich 6 lat ubyło 8 tysięcy osób, w Koszalinie prawie 2 tysiące (dane uzyskano z ewidencji miast).

Większość osób migruje do większych miast lub za granicę bądź lokuje się w gminach sąsiadujących.

- Osoby, które mieszkały w Słupsku, przeprowadzają się głównie do gminy Słupsk. Tutaj istotna jest komunikacja miejska, która w przystępny sposób oferuje dostęp do miasta, będącego również
miejscem pracy. Oprócz aspektów komunikacyjnych, ważna jest cena zakupu działki pod budowę, jak i ilość dostępnych ofert. Gminy przewyższają w tym względzie miasto - mówi Zbigniew Pietrzak z gdańskiego urzędu statystycznego. - Poza tym w gminach są niższe koszty utrzymania, ludzie przeprowadzają się na tereny podmiejskie, bo chcą obcować z przyrodą - dodaje.

W ten sposób w latach 2008-2014 do gminy Słupsk napłynęło około 1300 osób. - Widzę ten ruch ludzi od około 2005 roku. Ludzie, głównie ze Słupska, przeprowadzają się do Włynkówka, Siemianic, Bydlina czy do Krępy Słupskiej - mówi Barbara Wiła, inspektor do spraw dowodów osobistych z Urzędu Gminy Słupsk.

Podobnie sprawa wygląda z Ustką. Tam ludzi też ubywa. W ciągu ostatnich 6 lat to nadmorskie miasto opuściło około 600 miesz­kań­ców. Analogicznie do gminy Ustka napływają ludzie. Przez 10 lat przybyło około 550 osób. - Do nas głównie sprowadzają się osoby z Ustki i Słupska. Zdarzały się przypadki, że przybywali ludzie ze Śląska. Głównie osiedlają się w Przewłoce, Rowach, Wodnicy i Grabnie - mówi Kinga Kromrych-Kuna z Urzędu Gminy Ustka.

Również do gminy Kobylnica przybywają nowi mieszkańcy. Głównie migrują słupszczanie. W ciągu ostatnich 10 lat ze Słupska do Kobylnicy przeniosło się około 1800 osób, z kolei z Kobylnicy do Słupska - 950.

Inne gminy (Smołdzino, Główczyce, Damnica) odnotowują spadki. Jest to efekt starzenia się tamtejszej społeczności oraz mobilności osób młodych, które poszukują swojego miejsca w większych miastach i za granicą.

W gminach przyległych do Koszalina sprawa wygląda inaczej. Tam zdecydowana większość regionów odnotowuje dynamiczny napływ osób, przy jednoczesnym wolnym topnieniu ludności z samego Koszalina. W takich gminach jak Mielno, Sianów, Manowo czy Biesiekierz regularnie pojawiają się nowi mieszkańcy. W samej gminie Biesiekierz zameldowanych jest 6150 osób, gdzie 10 lat temu było to 5150. - Wielu mieszkańców Koszalina buduje się u nas. W gminie mieliśmy mieszkania wojskowe, które przeszły w ręce prywatne. Stąd też pojawiają się okazje do znalezienia i wybudowania tanich mieszkań - mówi Ewa Jażdżyk, zastępca kierownika urzędu stanu cywilnego gminy Manowo.

Dlaczego regiony otaczające Koszalin wypadają lepiej od Słupska? - Migracja głównie zdeterminowana jest rozwojem gospodarczym i poszukiwaniem pracy. Co również wiąże się z polityką prowadzoną przez dany region. Prawdopodobnie Koszalin lepiej inwestuje pozyskane pieniądze - mówi dr hab. Izydor Sobczak, prof. Uniwersytetu Gdańskiego.

- Taki typ migracji jest klasycznym przykładem procesu suburbanizacji. Ludzie przemieszają się ze względu na różnice w rynkach pracy i rynku mieszkań. Młodzi z kolei migrują, bo chcą nabywać wiedzę i doświadczenie. Poza tym w mieście jest po prostu drożej, prowadzona jest inna polityka lokalnych podatków - mówi dr Joanna Nestorowicz z ośrodka badań nad migracjami.

Naukowcy zgodni są, że rozwój demograficzny jest bezpośrednio związany z rozwojem inwestycyjnym danego regionu.

- Samorządy Koszalina i Słupska "wycisnęły brukselkę", na ile się dało, przez co niejedna droga czy obiekt został zmodernizowany. Ale jakiegoś wielkiego pchnięcia do przodu to nie dało. Jest poczucie, że jak byliśmy województwem, było trudno, ale jednak lepiej, bo siedziało się na swoim - powiedział dla PAP-u prof. Marek Dutkowski, kierownik Katedry Badań Miast i Regionów Uniwersytetu Szczecińskiego.

- Gdyby powstało siedemnaste województwo, zarów­no Szczecin, jak i Trójmiasto zostałyby odciążone od balastu i mogłyby się skupić na swoich niebłahych przecież sprawach. Koszalin i Słupsk to peryferia dwóch peryferyjnych województw, w któ­rych to, co dobre, skupia się nad samym morzem, a 5 kilometrów dalej jest już gorzej - dodaje.

Z danych Głównego Urzę­du Statystycznego z końca 2013 roku wynika, że Słupsk i cały region województwa pomorskiego w roku 2013 był w lepszej sytuacji niż Koszalin i województwo zachodniopomorskie. W sa­mym Słupsku odnotowano przyrost naturalny rzędu około 730 osób, a Koszalin wyludnił się o 550 osób. Z kolei saldo migracyjne w obu przypadkach jest ujemne.

Odpowiednio 950 w stosunku do 720. Dobrze wypadają regiony wiejskie województwa pomorskiego, gdzie w wyniku bilansu narodzin i zgonów oraz napływu i odpływu ludzi przybyło około 8000 osób. W Koszalinie natomiast niewiele ponad 1000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza