Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

8. Festiwal Legend Rocka. Wystąpił Bob Dylan i Anna Phoebe (zdjęcia, wideo)

Wojciech Frelichowski
Bob Dylan.
Bob Dylan. Internauta
W sobotę w Dolinie Charlotty zakończył się Festiwal Legend Rocka. W drugim dniu imprezy wystąpił Bob Dylan.

Koncert Boba Dylana był całkowicie odmienny od występów z pierwszego dnia festiwalu, kiedy zobaczyliśmy Fish i Jethro Tull pod wodzą Iana Andersona. Był nawet inny niż wszystkie dotychczasowe koncerty w historii Festiwalu Legend Rocka.

Zobacz wideo i zdjęcia z koncertu 8. Festiwal Legend Rocka. Wystąpił Ian Anderson i Fish (zdjęcia, wideo)

Bob Dylan to artysta stroniący od scenicznych efektów. Jego koncerty nie są widowiskiem z feerią świateł i kłębami dymów. Od początku swojej kariery muzyk był zdania, że w jego twórczości najważniejsze są teksty. Bo Dylan jest bardziej poetą, który opowiada o niesprawiedliwości, nędzy, rasizmie, wojnie i innych nieszczęściach, które ludzkość zgotowała sobie w XX wieku.

Uważa, że wszystkie sceniczne efekty przeszkadzają w odbiorze jego przesłania i stąd scena pogrążona w półmroku. Słuchając jego piosenek ma się wrażenie, że autor bardziej je deklamuje, niż wyśpiewuje.

Nie inaczej było wczoraj w Dolinie Charlotty. Dylan wraz z zespołem - bez zapowiedzi konferansjera - pojawił się na scenie punktualnie o godz. 22. Rozpoczął od kilku utworów jeszcze z lata 60., ale które raczej nie były szerzej znane. Tym niemniej kilkakrotnie w trakcie wykonywania poszczególnych piosenek widownia reagowała brawami. Jednak artysta ani razu nie odezwał się do publiczności, nawet na przywitanie.

Zaskoczeniem było to, że Bob Dylan nie grał wczoraj na gitarze. Za to często zasiadał przy fortepianie, a od czasu do czasu przygrywał sobie na harmonijce ustnej. Dopiero pod koniec koncertu ze sceny popłynęły dźwięki kilku jego przebojów, ze słynnym "All Along the Watchtower", które zagrał na bis po głośnej owacji publiczności. Potem był jeszcze "Blowin' in the Wind", a potem artysta oraz jego muzycy stanęli obok siebie i w ten sposób (bez ukłonów i słów pożegnania) koncert dobiegł końca.

Po koncercie słychać było dwie przeciwstawne opinie. Część widowni miała nadzieję, że Dylan jeszcze wyjdzie i coś zagra. Inni narzekali, że było za mało znanych przebojów, nie działały telebimy (artysta nie życzy sobie robienia zdjęć i filmowania). Nie podobało się również to, że Dylan nie nawiązał kontaktu z widownią.

Jednak amfiteatr w Dolinie Charlotty podczas koncertu Boba Dylana był niemal wypełniony do końca, co świadczy, że jego nazwisko jest znane i nie należy on w Polsce do muzyków niszowych.
Krytykowano też organizatorów. Najbardziej za bałagan na parkingu po koncercie. Kierowcy byli zdziwieni, że przed imprezą porządkowi wskazują, gdzie należy postawić samochodów. Natomiast po koncercie porządkowych już nie było i na terenie parkingu panował chaos. Koncert zakończył się ok. godz. 23.40, a ostatnie auta wyjechały z parkingu grubo po godz. 1 w nocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza