Wracamy do sprawy przyczep z reklamami lokali i instytucji, które stoją w różnych miejscach miasta. Na problem kilka dni temu naszą uwagę zwrócił pan Wojciech ze Słupska, po tym, jak zauważył przyczepę z reklamą lokalu gastronomicznego zaparkowaną na Starym Rynku.
- Jak można z reklamą władować się na Stary Rynek? - pytał nasz czytelnik.
- Są przecież słupy ogłoszeniowe, tablice. Ta reklama fatalnie tam wygląda. Przecież to jest jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w mieście. Poza tym ta przyczepka nie jest w żaden sposób zabezpieczona.
Na dowód przesłał zdjęcie kontrowersyjnej reklamy stojącej na Starym Rynku.
Czytaj też: Słupszczanom nie podoba sie reklama kebabu w centrum miasta
Podobne przyczepy, które są jednocześnie miejscem eksponowania reklam, stoją również w innych miejscach miasta, najczęściej w pasach drogowych. Po naszym artykule sprawą zainteresowała się straż miejska.
- Sprawdzamy przyczepy reklamowe stojące w pasach drogowych - mówi Waldemar Fuchs, komendant Straży Miejskiej w Słupsku. - Jeśli laweta stoi na parkingu oznaczonym tabliczką przedstawiającą samochód, to jej właściciel może dostać mandat. Przyczepa nie jest bowiem samochodem. Kara w tym przypadku wynosi sto złotych i jeden punkt karny.
Strażnicy sprawdzają również, czy właściciele nośników reklam mają pozwolenie na zajęcie w tym celu pasa drogowego.
- Sporządzamy dokumentację fotograficzną takich lawet, którą potem przekażemy Zarządowi Infrastruktury Miejskiej. Zarządca może ukarać właściciela za zajęcie w celu reklamowym pasa drogowego bez pozwolenia - mówi Waldemar Fuchs. - W podobnych sprawach wypowiadały się już sądy miedzy innymi w Gdańsku, Łodzi i Warszawie, które utrzymywały kary, gdy właściciele lawet odwoływali się od kar nałożonych przez zarządców pasów drogowych.
Dodaje, że obecnie strażnicy zajmują się dwoma takimi przypadkami. Jeden z nich to przyczepa stojąca na Starym Rynku, drugi - nośnik reklamy przy ul. Sobieskiego.
- Jeśli starsze panie handlujące na chodniku kwiatami i warzywami z działki muszą ponosić opłatę za zajęcie pasa drogowego, to tym bardziej należy tego wymagać od właścicieli lokali i sklepów - mówi komendant Straży Miejskiej w Słupsku.
- Jedna laweta na parkingu to 2-3 miejsca mniej dla kierowców, którzy chcą tam zostawić swoje samochody.
Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku, twierdzi, że żaden właściciel przyczepy reklamowej nie wystąpił do ZIM o zgodę na zajęcie pasa drogowego, a tym samym nie wniósł stosownej opłaty.
- Panuje przekonanie, że tak można się reklamować. Taki wytrych bardzo często stosują firmy outdoorowe
- mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora ZIM. - Ich przedstawiciele bardzo rzadko pytają nas o stawki za legalne zajęcie pasa drogowego. A jeśli już pytają, to rezygnują, gdy usłyszą cenę. Opłata za dobę postoju może wynosić nawet 50 złotych.
Dodaje, że ZIM nie zamierza jej obniżyć.
- Nie jest w interesie ani naszym, ani przede wszystkim kierowców, by pasy drogowe były zajmowane przez przyczepy z reklamami, bo im więcej lawet, tym mniej miejsc parkingowych - mówi Marcin Grzybiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?