Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Roman Abramowicz został nowym szefem słupskiego SOR-u

Monika Zacharzewska
Dr Roman Abramowicz, nowy szef SOR-u.
Dr Roman Abramowicz, nowy szef SOR-u. Monika Zacharzewska
Dr Roman Abramowicz jest nowym koordynatorem słupskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. To już trzeci szef tego oddziału w ciągu zaledwie 2,5 roku jego funkcjonowania. On nazywa go poligonem.

Kilka tygodni temu z szefowania Szpitalnemu Oddziałowi Ratunkowemu zrezygnował Maciej Nikodemski. Oficjalnie z powodów osobistych. Nieoficjalnie - z powodu ogromnej presji i skarg pacjentów.

Zobacz także: Skręciła kostkę i została skierowana na słupski SOR

- Doktor po prostu nie wytrzymał obrzucania błotem przez pacjentów i media. Zresztą to nie jest spokojne stanowisko, pracuje się w warunkach, które niektórym trudno wytrzymać - tłumaczył wówczas Ryszard Stus, dyrektor szpitala.
Kilka miesięcy przed nim z pracy w oddziale zrezygnował Hakim Aurang, który słupski SOR w nowym szpitalu rozkręcał.

Po poszukiwaniach dyrekcji szpitala udało się ściągnąć do Słupska dr. Romana Abramowicza, lekarza z doświadczeniem w tej dziedzinie, który oddział ratunkowy zakładał i przez prawie 10 lat prowadził w Gdyni w szpitalu św. Wincentego a Paulo.

Zobacz także: Czytelniczka: Umierałam na słupskim SOR, a nikt się mną nie interesował

- To, że doktor Abramowicz będzie szefem naszego SOR-u, to przemyślana decyzja. To fachowiec z dużą wiedzą i doświadczeniem przy prowadzeniu takiego oddziału - mówi Ryszard Stus.

Zobacz także: Ofiary wypadku autobusowego na SOR. Tak ćwiczył szpital (wideo)

Dr Abramowicz z Gdynią związany był przez kilka ostatnich lat. Wcześniej pracował w szpitalu w Tczewie. Tam też jeszcze do niedawna prowadził prywatną praktykę jako ginekolog. To jednak nie jedyna jego specjalizacja. Dr Roman Abramowicz jest również specjalistą chirurgii ogólnej i medycy ratunkowej. Już przeprowadził się do Słupska i od 1 czerwca poznaje tutejszy SOR.

Dr Roman Abramowicz: praca na tym oddziale to poligon (rozmowa)

- Jest pan trzecim ordynatorem tego oddziału w ciągu zalewie 2,5 roku jego działalności. To ryzykowne stanowisko.

- Dwaj poprzedni ordynatorzy włożyli bardzo dużo pracy w ten oddział. Jednak to jest jak działanie na froncie. Ogromna odpowiedzialność za personel, pacjentów, po prostu za ludzkie życie. Trzeba szybko działać, podejmować nagłe, ważne decyzje. Praca jest tutaj bardzo stresowa. Na inne oddziały pacjent trafia już ustabilizowany, tam jest spokojniej, a SOR-y to takie worki, w których można zmieścić wszystko i za wszystko się odpowiada.

- Ma pan pomysł na słupski oddział?

- Na razie obserwuję, co się tu dzieje. Oddział jest ładny i duży, jak być powinno. Niemniej pewne rzeczy, które moim zdaniem trzeba usprawnić, już dostrzegam. Na przykład opiekę nad małymi dziećmi. Jest tu gabinet do ich
badania, ale w rozwiązaniach architektonicznych nie uwzględniono miejsca, by je obserwować. Takiego, gdzie mogłyby poleżeć i poczekać. Jeśli chodzi o personel, to uważam, że jest wystarczająco dużo ludzi i działają sprawnie. Porównuję to do wojska, ludzie tu pracujący powinni rozumieć się bez słów, bo działać trzeba natychmiast, uzupełniać się. Taki zespół chcę budować. Kosmetyki wymagają też procedury sprzed kilku lat, m.in. brak dokładnego zapisu, komu dokładnie ma służyć SOR, że ma być przede wszystkim dla pacjentów z zagrożeniem życia.

- Największą bolączką pacjentów jest to, że nieraz muszą tu długo czekać na pomoc.

- Główną przyczyną niezadowolenia pacjentów jest to, że nie orientują się, jak zorganizowana jest służba zdrowia. Że z większością kłopotów powinni iść do przychodni lub nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Założeniem SOR-ów na całym świecie jest ratowanie bezpośrednich stanów zagrożenia życia. My tu mamy podjąć niezbędną diagnostykę i czynności ratujące życie
i zdrowie. Nie ma społecznej świadomości, gdzie powinniśmy się leczyć, więc ludzie szukają pomocy w każdej zdrowotnej sprawie na SOR. A ja sam często rozgrzeszam pacjentów przychodzących tu z mniej poważnymi powodami, bo kolejki do specjalistów są długie i na badania trzeba czekać.

Rozmawiała Monika Zacharzewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza