Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez umowy nie ma pracy

Filip Pietruszewski [email protected]
Pani Ewa, czytelniczka ze Słupska, uważa, że jej niedoszły pracodawca nie chciał podpisać z nią umowy i nazwał ją "prostakiem”. Hotelarz twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca.
Pani Ewa, czytelniczka ze Słupska, uważa, że jej niedoszły pracodawca nie chciał podpisać z nią umowy i nazwał ją "prostakiem”. Hotelarz twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca. Archiwum
Pani Ewa, czytelniczka ze Słupska, uważa, że jej niedoszły pracodawca nie chciał podpisać z nią umowy i nazwał ją "prostakiem". Hotelarz twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca.

Pani Ewa (nazwisko do wiadomości redakcji) jest bezrobotna. Dwa lata temu wróciła z Niemiec, gdzie pracowała jako opiekunka osób starszych i od tamtej pory nie może znaleźć w Słupsku stałej pracy.

- Zawsze coś jest nie tak. Albo okazuje się, że wiek już nie ten, albo że oferta pracy jest nieaktualna. Raz już się ucieszyłam, bo myślałam, że dostanę pracę w domu star­ców i też nie wyszło. Szkoda, bo ta by mi pasowała - mówi słupszczanka.

Zobacz także: Sezonowi pracownicy ze Słupska czują się oszukani

W poniedziałek Powiatowy Urząd Pracy skierował panią Ewę do pracy w Hotelu pod Kluką na stanowisku pokojowej.

- Od właścicielki dowiedziałam się, że najpierw mam przyjść popracować trzy godziny i dopiero później, jeśli się sprawdzę, podpisze ze mną umowę. Wydało mi się to dziwne, zadzwoniłam do urzędu i tam usłyszałam, że mam się nie godzić na jakąkolwiek pracę bez umowy - opowiada pani Ewa.

We wtorek kobieta przyszła do hotelu i powiedziała, że chętnie podejmie pracę, ale tylko z umową. Wspomniała też, że czeka na telefon z Niemiec, bo rozważa wyjazd z kraju.

- Wyobrażam sobie sytuacje, że co kilka dni przychodzi do tego hotelu jakaś pani na trzy godziny i w ocenie właścicieli żadna się nie sprawdza - mówi słupszczanka. W hotelu nie było właścicielki, z którą rozmawiała przez telefon, tylko jej mąż.

- Nie chciał ze mną podpisać umowy, a na skierowaniu do urzędu napisał, że to ja nie chcę podjąć pracy, bo czekam na telefon z Niemiec. Zapytałam, czemu nie dopisał, że nie chce podpisać umowy, ale on ze mną nie dyskutował, tylko przed hotelem, na ulicy, w obecności mojego nastoletniego syna, nazwał mnie "prostakiem" - ze łzami w oczach opisywała całą sytuację pani Ewa. - Teraz nie wiem, czy przez taką adnotację nie będę miała problemów.

- To nie jest prawda. To ludzie nie są zainteresowani pracą, tylko rejestrują się w urzędzie pracy dla ubezpieczenia, a później opowiadają takie oszczerstwa. Tym, że pokazała mi środkowy palec, ta pani też się pochwaliła? Nie nazwałem jej prostakiem. Powiedziałem, że nie będę rozmawiał na tym poziomie. Ta pani nie rozumie, co się do niej mówi - uważa właściciel hotelu.

- Zbadamy tę sprawę uważnie. To miejsce pracy jest subsydiowane, dofinansowaliśmy jego utworzenie. Powstało na mocy umowy podpisanej pomiędzy Powiatowym Urzędem Pracy w Słupsku a Hotelem pod Kluką. W mojej ocenie pani Ewa spełnia wszystkie wymagania i powinna zostać w hotelu zatrudniona, skoro zgłosiła się ze skierowaniem - mówi Tomasz Kroplewski z Centrum Aktywizacji Zawodowej słupskiego urzędu pracy.

- Czy pracodawca może zaproponować pracę bez umowy, chociażby na kilka godzin? - pytamy.
- W Stanach Zjednoczonych taka praktyka jest normalna. Ale u nas są inne prze­pisy. Nie ma możliwości, żeby ktoś pracował bez umowy. Przecież w czasie tych kilku godzin panie Ewie mógłby się przytrafić jakiś wypadek i kto wtedy by odpowiadał? - retorycznie pyta Tomasz Kroplewski.

Pani Ewa została już skierowana do pracy w inne miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza