Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy ulicy Ogrodowej w Miastku twierdzą, że palacz truje dymem z komina

Andrzej Gurba [email protected]
Zakład produkujący z laminatów znajduje się w sąsiedztwie ulicy Ogrodowej.
Zakład produkujący z laminatów znajduje się w sąsiedztwie ulicy Ogrodowej. Andrzej Gurba
Mieszkańcy ulicy Ogrodowej w Miastku twierdzą, że znajdujący się po sąsiedzku zakład pali w nocy poprodukcyjnymi odpadami z laminatów.

- Zakład produkcyjny na ulicy Koszalińskiej w Miastku co tydzień zatruwa nas dymem z kotłowni. Palacz wielokrotnie był wzywany do zaprzestania palenia wiader po żywicach, pędzli, ścinek z laminatów. Nic z tego sobie nie robi. Odpady palą w nocy, aby nikt nie widział. Całe osiedle Niepodległości oraz ulica Ogrodowa pokryte są popiołem, czarnymi kulkami sadzy, która brudzi wszystko dookoła. Wezwani funkcjonariusze straży gminnej rozkładają ręce, że oni nic nie mogą - denerwuje się mieszkanka ulicy Ogrodowej w Miastku.

- Pytam, co z ochroną naszego zdrowia, środowiska? Ten zakład mieści się w centrum osiedla.
Mieszkańcy poskarżyli się (nie pierwszy raz) straży miejskiej. - Otrzymaliśmy skargę. Nie mamy jednak uprawnień, aby kontrolować zakład. Właściciel nie ma obowiązku, aby nas wpuścić. Możemy ewentualnie zrobić dokumentację i tyle. Kompetencje do zbadania sprawy ma Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - mówi Krzysztof Kuc, komendant Straży Miejskiej w Miastku.

Jerzy Dudziak, właściciel zakładu Dejcomp-Laminaty, bo o tę firmę chodzi, mówi, że wie o skardze. - Rozmawiałem z palaczem. Twierdzi, że nie spala w piecu żadnych niedozwolonych rzeczy. Nie złapałem go za rękę. Nie wiem, być może mieszkańcy mają rację. Z drugiej strony, niektórzy z nich palą latem, żeby ogrzać wodę, różnymi rzeczami. Widać to po tym, co leci z komina - oznajmia Dudziak.

Właściciel zakładu dodaje, że na wszelki wypadek zabrał klucze od kotłowni. - Do października jest zakaz spalania w niej czegokolwiek - stwierdza Dudziak.

Przypomnijmy, że w tej sprawie interweniowaliśmy dwa lata temu. Mieszkańcy też skarżyli się na gęsty drażniący dym i niespalone resztki, które lądowały na samochodach i posesjach.
- Sprawdzałem piec. Być może znajdowały się jakieś elementy z laminatów na papierowych rolkach, które były spalane. Mamy nowego dozorcę. Nie ręczę, że nie włożył do pieca odpadów z laminatów na zasadzie, aby lepiej się paliło. Zapewniam, że jeśli nawet to się zdarzyło, to nikt nie wydawał takiego polecenia. Dodam jeszcze, że piec jest stary, a to też ma znaczenie - mówił wtedy Dudziak.

Skarga, która trafiła do straży miejskiej, ma zostać przekazana do ratusza. - Możemy wykonać pewne sprawdzające czynności i przekazać sprawę do inspektoratu ochrony środowiska - mówi Aleksander Sikorski, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Miastku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza