Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk pozywa za akwapark. Żąda od inżyniera kontraktu ponad 720 tys. zł

Bogumiła Rzeczkowska
Miasto Słupsk żąda od inżyniera kontraktu ponad 720 tysięcy złotych z odsetkami i obciąża go winą za niepowodzenia inwestycji.
Miasto Słupsk żąda od inżyniera kontraktu ponad 720 tysięcy złotych z odsetkami i obciąża go winą za niepowodzenia inwestycji.
We wtorek do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynął pozew przeciwko firmie Bud-Invent. Miasto Słupsk żąda od inżyniera kontraktu ponad 720 tysięcy złotych z odsetkami i obciąża go winą za niepowodzenia inwestycji.

To pozew o zapłatę kar umownych, wynikających z umowy z Bud-Inventem na pełnienie funkcji inżyniera kontraktu za nienależyte wykonanie tej funkcji oraz odstąpienie od umowy. W imieniu miasta zawarł ją prowadzący inwestycję Słupski Ośrodek Sportu i Rekreacji w maju 2010 roku. Za pełnienie funkcji inżyniera kontraktu Bud-Invent miał otrzymać prawie 800 tysięcy złotych wynagrodzenia. Jednak nie dostał całej zapłaty. W mieście zostało prawie 260 tysięcy złotych.

Czytaj również:< a href= "http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140619/SLUPSK/140619732"> Trzeba zwrócić pieniądze przeznaczone na akwapark. Z odsetkami

Rola firmy polegała m.in. na przygotowaniu przetargu na wyłonienie wykonawcy, zarządzanie procesem inwestycyjnym, nadzorze nad uzyskaniem pozwolenia na budowę, pełnieniu nadzoru inwestorskiego na budowie, kontroli kosztów i rozliczeniu inwestycji, czuwaniem nad harmonogramem robót, czy uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie. Kilka miesięcy później Bud-Invent zlecił pełnienie znacznej części tej funkcji słupskiemu architektowi Zdzisławowi W., który został liderem zespołu i koordynatorem nadzoru projektowego.

Po wypowiedzeniu umowy wykonawcy - Termochemowi ratusz rozstał się także z inżynierem kontraktu. Jednak to każda ze stron wypowiedziała umowę, przyjmując za właściwe własne wypowiedzenie. Bud-Invent zrobił to 4 kwietnia, a ratusz 8 maja ubiegłego roku.

Teraz miasto Słupsk w pozwie domaga się ponad 720 tysięcy złotych z odsetkami od sierpnia ubiegłego roku do dnia zapłaty, bo mimo wezwania, Bud-Invent nie zapłacił kar umownych. To kwota już dzisiaj przewyższająca wartość całego kontraktu.

Według ratusza, Bud-Invent dopuścił się zwłoki w zabezpieczeniu należytego wykonania umowy. Później - po zerwaniu umowy z Termochemem - zwlekał w wycenie robót.

Nie zapewnił też odpowiedniego personelu. Startował do przetargu z kadrą doświadczonych inżynierów, a po jej zmianie nowy personel nie posiadał doświadczenia w budowie basenów krytych o powierzchni lustra wody co najmniej 300 metrów kwadratowych. A takich referencji od ludzi, którzy czuwali nad inwestycją, wymagał przetarg. Jednak nowa kadra inżyniera kontraktu wykazała w swoim dorobku baseny w Lidzbarku Warmińskim i Nowym Mieście nad Pilicą. Jak się okazało po naszym dziennikarskim śledztwie - nieistniejące.

Po artykule SOSiR powiadomił prokuraturę, a teraz w pozwie ratusz powołuje się na nasze publikacje. Bud-Invent wskazał wspomniane baseny widma, jak określiła je prasa, w doświadczeniu zawodowym Zdzisława W., Eugeniusza L., Marka G., Tadeusza J., Krystyny F., Macieja C. i Jana K. - wynika z pozwu (nazwisk nie podajemy, bo sąd rozpatruje zażalenie miasta na umorzenie sprawy przez prokuraturę). Gdy Bud-Invent został wezwany do wykazania dorobku kadry, zakwestionował obowiązek posiadania takiego doświadczenia zawodowego. Później chciał ugody, ale miasto się na nią nie zgodziło. Tylko za brak wykazania dorobku kadry ratusz naliczył ponad 286 tysięcy złotych kary.

Miasto zarzuca także, że Bud-Invent nienależycie nadzorował projektowanie, nie czuwał nad projektami wykonawczymi, a w związku z opóźnieniem robót nie żądał od wykonawcy nowego harmonogramu.
Nie odrzucił też roszczeń Termochemu o uznanie ponadrocznego opóźnienia i o zapłatę dodatkowego wynagrodzenia. Za co?

To najważniejsze, bo w pozwie ratusz przyznaje, że w projekcie budowlanym została zwiększona powierzchnia i kubatura akwaparku. Ale - z winy inżyniera kontraktu.

Skutek był taki, że Termochem za dodatkowe prace zażądał zwiększenia wynagrodzenia, a także groziło to utratą dofinansowania marszałkowskiego.

Według ratusza, Bud-Invent wykroczył z budową poza teren wskazany w umowie z wykonawcą i zajął działki nieudostępnione przez Euro-Industry. W efekcie za roboty drogowe na cudzych działkach zapłaciło miasto. Strata wyniosła ponad 2,3 miliona złotych.

Spór będzie dotyczył także czasu trwania umowy i sposobu jej wypowiedzenia. Ratusz twierdzi też, że Bud-Invent nie potrafił w rozsądnym terminie zorganizować przetargu na dokończenie budowy i dlatego zajął się tym Rejonowy Zarząd Inwestycji.

Za wniesienie sprawy ratusz zapłacił ponad 36 tysięcy złotych opłaty sądowej.

- Niech sobie składają pozwy - stwierdza Cezary Wąsowski, prezes Bud-Inventu. - Robią sobie zabawę za publiczne pieniądze. Gdyby komuś przyszło wpłacić wpis z własnej kieszeni, a nie za pieniądze podatnika, to by się zastanowił. Proces potrwa latami. Nie sądzę, by coś się stało w tej kadencji. Prezydenta - dopowiada prezes.

Cezary Wąsowski twierdzi, że umowa sama wygasła, ale Bud-Invent na wszelki wypadek ją wypowiedział.

- Zamówienia publiczne są na trzy lata, a nie do końca świata - oznajmia. - Nawet gdybyśmy byli tam do dzisiaj, to czy na tej budowie coś się dzieje? Gdyby trochę nas słuchano i dokończono ją z Termochemem, dzisiaj kąpalibyście się w akwaparku. Wtedy byliśmy w sytuacji: albo Termochem, albo problemy. Wybrano problemy. Gdy dostanę pozew, bedę się zastanawiał nad rozwiązaniami prawnymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza