Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupska firma Stikar nagle się rozpłynęła

Zbigniew Marecki
Strona internetowa firmy Stikar wciąż działa.
Strona internetowa firmy Stikar wciąż działa.
Zniknęli właściciele firmy Stikar, która handlowała urządzeniami do sprzątania. Właścicieli poszukuje wielu wierzycieli, a do prokuratury wpływają zawiadomienia o wyłudzeniach.

Katarzyna Wsuł-Wołyniak i Piotr Wołyniak jeszcze w czerwcu prowadzili sklep i hurtownię przy ul. Piłsudskiego w Słupsku, handlując urządzeniami firm Stiga i Karcher. Jednak od ponad miesiąca sklep jest zam­knię­ty. Za kratami widać towar, a na drzwiach wejściowych wisi kartka informująca, że 16 czerwca dojdzie do przeprowadzki, choć nie napisano gdzie.

Sytuacja ta niepokoi część klientów i partnerów firmy Stikar, którzy od miesiąca próbują się skontaktować z właścicielami. Niestety, nie mogą się do nich dodzwonić ani skontaktować poprzez pocztę elektroniczną. Mimo prób i nam nie udało się skontaktować ani telefonicz­nie, ani przez e-mail.

Od miesiąca ze swoimi partnerami nie może się tak­że skontaktować serwisant firmy.

W czasie rozmowy z nami powiedział, że odwie­dza go lub kontaktuje się z nim wiele osób, które poszukują właścicieli firmy Stikar. Wśród nich są także ich liczni partnerzy biznesowi. Zwykle chodzi im o pieniądze lub opłacony, a niedostarczony towar. On sam też nie jest z nimi rozliczony. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, liczna jest też grupa osób, które po prostu pożyczały firmie pieniądze. Może chodzić o setki tysięcy złotych. - Ja na razie nie idę do prokuratury, bo najpierw chciałbym wiedzieć, gdzie są Wołyniakowie. Piotr to zdol­ny handlowiec. Nie wiem, co się stało - powiedział nasz rozmówca. Dodał, że od czasu do czasu do jego warsztatu wpada tylko ojciec Piotra Wołyniaka, który zabiera różne rzeczy należące do syna. - To są dorośli ludzie. To są ich sprawy. Proszę mnie z tą sprawą nie mieszać - powiedział nam ojciec pana Piotra, na co dzień pracownik PGK, które też było klientem firmy Stikar.

Jej klienci już zgłaszają się do prokuratury. Wpłynęły dwa zawiadomienia.

Oba od osób prywatnych. W toku jest sprawa o wyłudzenie zaliczki za dwie myjki ciśnieniowe i kosiarkę. - Sprawa jest dopiero rozpoznawana. Jeszcze nikomu nie postawiono zarzutów - mówi prokurator Sylwia Knapik.

Drugie zawiadomienie dotyczy zapłaty za myjkę, nie­wydaną klientowi. W sumie to ponad 80 tysięcy złotych.
Firma Stikar jeszcze kilka lat temu była bardzo aktywna na słupskim rynku. Prowadziła interesy m.in. z Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej w Słupsku. W 2012 roku opisaliśmy w "Głosie", że za jej pośrednictwem Andrzej Gazicki, ówczesny prezes PGK, kupił dla miejskiej spółki za 38 tys. zł używanego volkswagena transportera. Tyle że wcześniej Stikar kupił ten pojazd znacznie taniej, choć normalnie takimi pojazdami nie handlował. Ostatecznie w konsekwencji tej transakcji prezes Gazicki stracił stanowisko.

Czy PGK ma problemy ze Stikarem? - Od półtora roku nic od tej firmy nie kupiliśmy. Wcześniej zakupione urządzenia straciły już gwarancję. Teraz je serwisujemy w innej firmie - mówi Mariusz Chmiel, prezes PGK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza