Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne finansowe problemy Ustki. Czy budżet to wytrzyma?

Bogumiła Rzeczkowska
Kolejne finansowe problemy Ustki. Czy budżet to wytrzyma?
Kolejne finansowe problemy Ustki. Czy budżet to wytrzyma? Archiwum
Ustka ma kolejne problemy finansowe z powodu przegranej sprawy z Jerzym Malkiem.

O odzyskanie wadium przetargowego stara się biznesmen, który przed nim kupił pechową działkę.To echo prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który - przypomnijmy - w ubiegły czwartek zasądził od miasta Ustki na rzecz biznesmena Jerzego Malka kwotę ok. 11 milionów złotych. Wyrok oznacza unieważnienie sprzedaży czterech działek o powierzchni prawie 2,4 hektara przy ulicy Wczasowej 19 w Ustce, które jedna ze spółek Jerzego Malka
- MKT (obecnie MK Technology), kupiła w 2007 roku za ponad siedem milionów złotych.

Czytaj również: Ustka ma potężny problem finansowy

Okazało się, że nabywca został wprowadzony w błąd, bo ponad połowa gruntu, który kupił obszar leśny, miała charakter publiczny ogólnodostępny, czyli ma służyć wszystkim. Jednak takiego zapisu nie było w informacji przetargowej. Znajdowała się tam jedynie wzmianka, że na terenie lasu inwestować nie można. Wyrok oznacza unieważnienie umowy, zwrot pieniędzy Malkowi z odsetkami od pierwszego wezwania w maju 2010 roku w wysokości około czterech milionów złotych. W sumie - 11 milionów. Miasto z kolei odzyska działki.

Nasuwa się jednak pytanie, czy popełniono błąd urzędniczy, czy takie "wypromowanie gruntów" mogło być zamierzone.

W 2005 roku, w czasie kadencji ówczesnego burmistrza Jacka Graczyka, ratusz po raz pierwszy wystawił do łącznej licytacji cztery działki. Dwie działki inwestycyjne (hotele, handel, gastronomia) - o powierzchni ponad 1,1 hektara z ceną wywoławczą 1,44 mln zł. Dwie działki leśne o powierzchni prawie 1,3 hektara z ceną wywoławczą 560 tysięcy złotych. Wadium wynosiło odpowiednio: 200 i 20 tysięcy złotych.

Przy każdej z działek leśnych była krótka wzmianka: "stanowi obszar leśny wykluczający realizację wszystkich funkcji innych niż leśne". Wtedy licytację wygrał Kazimierz Meka, także duży słupski przedsiębiorca branży obuwniczej. - W 2005 roku wylicytowałem te działki za około cztery miliony osiemset - mówi Meka. - Jednak zorientowałem się, że nieruchomości posiadają wadę prawną, bo część gruntów była publiczna i ogólniedostępna. Zdziwienie moje wzbudziło to, że w takim stanie kupił je pan Malek. No, ale on ma więcej charakteru w odzyskiwaniu swoich pieniędzy.

Kazimierz Meka nie przystąpił do podpisania aktu notarialnego. W efekcie stracił wadium. Bezskuteczne były jego próby porozumienia się z ratuszem i ostatecznie machnął ręką.

- Burmistrz Graczyk mnie unikał. Nigdy do spotkania w tej sprawie nie doszło - biznesmen nie ukrywa żalu, bo - jak twierdzi - za niemałą sumę kupił nieruchomości w mieście. - Jednak teraz przyda mi się wyrok pana Malka. Już uruchomiłem prawników. Bedę się starał o zwrot wadium. Z należnymi odsetkami. To się jeszcze nie przedawniło. Mam nadzieję, że miasto zwróci mi pieniądze i sprawa nie trafi do sądu.
Zapytaliśmy burmistrza czy odda także pieniądze Mece.

- Na pewno mu nie zapłacimy - oświadcza Jan Olech.

Dlaczego jednak po pierwszym przetargu, gdy nie doszło do zawarcia umowy z Kazimierzem Meką, w kolejnym powielono identyczne zapisy na temat charakteru i funkcji działek?

- Dane do przetargu zostały wpisane zgodnie z przepisami - upiera się burmistrz.

- Nie można przecież wpisać tam całego empezetu. A miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego powstał za mojego poprzednika. Jednak było przecież w przetargu napisane, że to obszary leśne.

- Ale nie było, że publiczne ogólnodostępne - zauważamy.

- No, nie było - przyznaje Olech. - Nie wiem, dlaczego pan Meka wówczas nie podpisał umowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza