Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś mógł zarabiać na informacjach o zmarłych ze słupskiego szpitala

Zbigniew Marecki
Ktoś mógł zarabiać na informacjach o zmarłych ze słupskiego szpitala
Ktoś mógł zarabiać na informacjach o zmarłych ze słupskiego szpitala Archwium
Prokuratura Rejonowa w Chojnicach prowadzi dochodzenie dotyczące wypływania informacji o zmarłych ze słupskiego szpitala. Służby śledcze zawiadomił dyrektor szpitala.

Jak się dowiedzieliśmy, podstawą zawiadomienia były informacje, które posiadł jeden z pracowników szpitala. Chodziło o zdjęcia wydruków z książki przebiegu pracy w Zakładzie Patomorfologii, które trafiły na jego prywatną skrzynkę pocztową wraz z anonimem. Rzecz w tym, że na wspomnianych fotokopiach znajdowały się nie tylko nazwiska, ale i adresy zmarłych, które mogły trafić w niepowołane ręce i służyć np. jako przedmiot handlu. Szukające klientów firmy pogrzebowe za takie kontakty są skłonne płacić spore pieniądze.

Czytaj również: Protest przeciwko komercjalizacji słupskiego szpitala

Pracownik o zajściu poinformował kierownictwo szpitala i dochodzenie jest skutkiem zawiadomienia, które złożył Ryszard Stus, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Prokurator okręgowy Marcin Włodarczyk zdecydował, że sprawa będzie badana poza Słupskiem. Otrzymała je Prokuratura Rejonowa w Chojnicach. - Postępowanie dotyczy ujawniania w nieustalonym czasie osobom postronnym informacji, które w związku z wykonywaną pracą i przyjętymi zobowiązaniami powinny zostać tajemnicą wśród pracowników Zakładu Patomorfologii w słupskim szpitalu - wyjaśnia Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach. - Dochodzenie jest dopiero w fazie początkowej. Pod naszym nadzorem prowadzi je Komenda Miejska Policji w Słupsku. Będziemy przesłuchiwać rodziny zmarłych oraz pracowników zakładu patomorfologii i zakładów pogrzebowych.

Orłowski nie wyklucza, że dochodzenie może pójść w kierunku sprawy o handel informacjami o zmarłych, co zapisano w Kodeksie karnym kilka lat temu .

Dyrektor Stus powiedział nam, że uzyskane przez niego informacje były na tyle niepokojące, że chce, aby wyjaśniła je prokuratura. Nie ukrywa też, że prawdopodobnie wiążą się z przeprowadzoną przez niego zmianą zasad pracy w Zakładzie Patomorfologii, które rozpoczął już pod koniec 2013 roku.

Na czym polegały te zmiany w zakładzie? - Zerwałem umowę ze spółką, która przez cztery lata zajmowała się w naszym szpitalu wykonywaniem sekcji i wydawaniem ciał zmarłych rodzinom. Zrobiłem to ze względu na liczne skargi, które docierały także do Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku. Dotyczyły one pobierania pieniędzy, m.in. za wykonywanie kosmetyki zmarłego, co nie powinno być robione na terenie szpitala, ale przez zakłady pogrzebowe - tłumaczy dyrektor Stus.

W rezultacie teraz w Zakładzie Patomorfologii pracują tylko pracownicy szpitala. Dyrektor zatrudnił tam osoby - w tym emerytowanego policjanta - do których ma zaufanie i które jego zdaniem gwarantują, że stosunki z zakładami pogrzebowymi będą poprawne.

Dyrektor Stus podejrzewa, że anonimy i inne informacje, które do niego dotarły, są rezultatem zmian, które wprowadził, a nie wszystkim one odpowiadają.

- Mam nadzieję, że prokuratura zdoła wszystko wyjaśnić i rozstrzygnie, kto psuje atmosferę wokół patomorfologii - dodaje.

W słupskim szpitalu rocznie umiera od 600 do 700 pacjentów. Patomorfolodzy wykonują rocznie około 40 szpitalnych sekcji i blisko 60 na zlecenie prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza