Właściciel jednej ze słupskich hurtowni, który zatrudnia siedmiu kierowców, mówi, że to niemożliwe, by jeden z nich, jeżdżący kilka razy dziennie przez Kwakowo od kilkunastu lat, jechał z taką wielką prędkością obok doskonale znanego fotoradaru.
Czytaj również:Pędził 141 km/h dostawczakiem. czy to w ogóle możliwe?
- To kosmiczna prędkość dla takiego auta w tym miejscu i dla tego kierowcy - mówi mężczyzna. - To było o siódmej rano, pierwszy jego kurs. Samochód był załadowany, miał ponad tonę towaru. Zresztą, jak takim dostawczym autem jadąc ze Słupska w stronę Miastka, rozpędzić się aż do 137 km/h w tym miejscu? Tam nie ma tyle prostej. To fizycznie niemożliwe tym autem! Dlatego nie wskażę kierowcy. Pójdę z tym zdjęciem do sądu - mówi przedsiębiorca (nazwisko do wiadomości redakcji).
Mandat jest na 500 zł i są punkty karne. Mężczyzna jednak przekonuje, że wcale nie chodzi mu o pieniądze i punkty, zresztą nie jego, a pracownika, tylko o zasady.
Tym bardziej że to nie pierwszy taki przypadek w tym miejscu. 1 sierpnia opisywaliśmy inne dostawcze auto z zapakowaną skrzynią i kilkoma osobami na pokładzie, które obok tego fotoradaru miało przejechać z prędkością 141 km/h. Właściciel tamtego auta, też przedsiębiorca, tłumaczył:
- Skrzynia była załadowana ciężkim sprzętem. To zwyczajnie niemożliwe, aby ten samochód mógł tyle wyciągnąć. Przecież to kilkunastoletni diesel bez turbiny. Dobrze jak z górki uda się go do 120 km/h rozpędzić.
Ten przedsiębiorca też nie przyjął mandatu 500 zł i 10 punktów karnych. Chce by sprawa trafiła do sądu. Tam będzie dowodził, że jego samochód nie mógł w Kwakowie jechać tak szybko, jak pokazuje fotografia z radaru.
- A może dochodzi do jakiegoś błędu z ustawieniem tego fotoradaru - przypuszcza mężczyzna. - Dwa przypadki dotyczące dostawczaków, dziwne przypadki. Może coś zakłóca sygnał, np. jadąca osobówka, a fotkę robi większemu autu?
Straż Gminna w Kobylnicy wątpliwości jednak nie ma. - Ten konkretny fotoradar w Kwakowie był legalizowany 30 czerwca - powiedział nam po pierwszym przypadku Janusz Kramek, komendant kobylnickiej straży.
Na komentarz straży po drugim przypadku czekamy, zadaliśmy pytania i zastępca komendanta obiecał, że nam odpowie, czy ten radar zostanie teraz sprawdzony?
Jak wcześniej nam tłumaczył komendant, urządzenie jest wysokiej klasy i mierzy prędkość do kilku miejsc po przecinku. A z jego analiz wynika, że w tym miejscu prędkość często przekraczają właśnie auta dostawcze, a nie osobówki.
- Ale przekroczenie np. o 20 km/h jest normalne, ale nie o 87 km/h! - ripostuje właściciel uwiecznionego przez fotoradar auta.
Jak się okazuje to w kraju były już sprawy z fotoradarami zawyżającymi prędkość aut. Szczególnie kontrowersje wzbudzał policyjny radar "Iskra". Zawyżał on prędkość pojazdu, gdy działała w nim klimatyzacja. Wykazywał, że samochód jedzie nawet na postoju. Sąd rejonowy w Lipnie uniewinnił w 2010 roku z tego powodu kierowcę z Pomorza, prędkość jego auta została zawyżona. W trakcie eksperymentu przeprowadzonego przez sąd, "Iskra" sfałszowała prędkość auta o 20 kilometrów na godzinę.
Natomiast w Radziszewie w województwie zachodniopomorskim kierowcy aut dostawczych i ciężarówek skarżyli się, że fotoradar zawyżał im prędkość dwukrotnie. Jechali z prędkością 40-50 km na godzinę, a rejestrator zapisywał im prędkość 90 km. Przyznał to naczelnik wydziału ruchu drogowego KWP w Szczecinie. Zdaniem specjalistów jest możliwość, by fotoradar zapisywał dwukrotność realnej prędkości. Dzieje się tak, kiedy fala odbija się od jakichś przeszkód. Tyle tylko, że kiedy fala się odbija i nakłada, prędkość może być jedynie podwojona.
Do sprawy z fotoradarem z Kwakowa wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?