Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z małym dzieckiem pilnie szukają mieszkania w Słupsku (wideo)

Monika Zacharzewska
Pan Łukasz z partnerką Kingą i dzieckiem pod drzwiami wynajmowanego mieszkania. Wczoraj dogadali się z jego właścicielem i wyprowadzili się.
Pan Łukasz z partnerką Kingą i dzieckiem pod drzwiami wynajmowanego mieszkania. Wczoraj dogadali się z jego właścicielem i wyprowadzili się. Ł.Capar
Pan Łukasz z panią Kingą, rodzice dwumiesięcznego dziecka, przysłali do nas dramatycznego maila. W piątek mieli wyprowadzić się z dotychczas zajmowanego mieszkania. W kieszeni mieli 4,60 zł.

- Mieszkam z dziewczyną i dwumiesięcznym dzieckiem na ul. Sygietyńskiego. Mieszkanie jest wynajmowane od osoby prywatnej. Właściciel obiecał, że przedłuży nam umowę najmu, która skończyła się 4 września, do wtorku. Jednak dzisiaj kazał się wyprowadzić. Przysłał policję - zaalarmował nas Łukasz Bernatowicz.

W mieszkaniu przy Sygietyńskiego mieszkał z partnerką - panią Kingą - od kwietnia. Twierdzi, że płacili za nie terminowo 550 zł plus 120 zł czynszu. Mają malutkie dziecko. Nie wiedzą, gdzie się podziać.

Zobacz także: Słupszczanka zamieniła mieszkanie i rodzina straciła zasiłek

- Dziecko ma dwa miesiące, dziewczyna nie pracuje, ja jestem po ciężkim wypadku, w którym omal nie straciłem życia: miałem dwa krwiaki mózgu, połamaną szczękę i złamaną podstawę czaszki. To było około roku temu. Teraz pracuję dorywczo na budowie - mówi mężczyzna, dodając, że utrzymują się głównie z zasił­ków. - Nie mamy dziś pienię­dzy na wyprowadzkę i zmianę mieszkania. Po prostu nie stać nas na to.

W piątek mieli dostać od właściciela 570 zł kaucji. Twierdzą, że to za mało, by od ręki wynająć mieszkanie. - Mamy coś na oku, ale od wtorku. Trudno, do tej pory będziemy mieszkać w samochodzie lub rozstawię namiot pod ratuszem - mówi mężczyzna.

Dodajmy, że żadne z nich, ani pan Łukasz, ani pani Kinga, nie stara się o mieszkanie socjalne ani komunalne, bo oboje są spoza Słupska i aktualnie nie mają żadnego meldunku. Twierdzą też, że nie mogą liczyć na pomoc bliskich i znajomych.

W sprawę zaangażował się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. - Pracownicy MOPR każdej rodzinie, która znajduje się w trudnej sytuacji, starają się pomóc. Do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie. W sytuacji utraty stancji możemy zaproponować Dom Interwencji Kryzysowej, objąć osobę lub rodzinę systemem zasiłków, uruchamiamy doradcę zawodowego, który dysponuje ofertami pracy. Do dyspozycji klientów MOPR jest także psycholog oraz prawnik - mówi Sebastian Ferens, rzecznik MOPR.

Natomiast, jak mówią eksperci, obie strony konfliktu - i właściciel, który ma koń­czącą się umowę najmu mieszkania, i najemcy - mają swoje racje. Zgodnie z prawem, z mieszkania nie można eksmitować rodziny bez wyroku sądowego, nawet jeśli skończył się termin najmu i najemcy powinni mieć świadomość, że do tej pory powinni znaleźć sobie inny lokal. W takiej sytuacji, nie mając wyroku eksmisyjnego, to właściciel powinien im zapewnić lokal zastępczy, a potem może domagać się zwrotu poniesionych kosztów. - Sprawa jest trudna. Najprościej dla obu stron byłoby się dogadać, ale do tego musi być dobra wola - mówią eksperci.

I po południu strony dogadały się. Rodzina zgodziła się wyprowadzić do godz. 17. - Szukam w internecie mieszkania do wynajęcia od zaraz. Jeśli się nie uda, spędzimy noc w tanim hotelu - mówi pan Łukasz. Prosi o pomoc osoby, które mogą go wesprzeć i wynająć mieszkanie - jego nr tel. 883 970 411.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza