Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksplozja gazu w Lęborku. Ktoś mógł ją wywołać

Sylwia Lis
Policja na miejscu wybuchu gazu w Lęborku.
Policja na miejscu wybuchu gazu w Lęborku. Sylwia Lis
Pięcioletni Ksawery ranny, podczas sobotniego wybuchu gazu stracił nerkę. Nieoficjalnie śledczy mówią, że ktoś mógł specjalnie doprowadzić do tej eksplozji.

Do potężnego wybuchu doszło w sobotę przy ulicy Różyckiego w Lęborku. Z okien wyleciały wszystkie szyby, wyrwało futryny, drzwi, nawet drzwi garażowe.

Dotarliśmy do nowych ustaleń śledczych. Te są szokujące. Do eksplozji ich zdaniem mogło dojść celowo, a nagromadzenie gazu w budynku było ogromne.

- Dopiero w niedzielę około godziny dwunastej policjanci mogli wejść do budynku - mówi Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy lęborskiej policji. - Do Lęborka sprowadzono specjalistów, ekspertów z laboratorium kryminalistyki Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Ich praca trwała kilka godzin. Wykluczyli oni wszelkie inne możliwości poza jedną: rozszczelnienie instalacji gazowej. Wiele wskazuje na to, że celowe.

Teraz prowadzone śledztwo pod nadzorem prokuratora ma ustalić, czy do rozszczelnienia doszło na skutek celowego działania.

Czytaj również: Potężny wybuch w Lęborku. Ranna kobieta i jej dziecko, którzy przechodzili obok (zdjęcia, wideo, nowe fakty)

Dodajmy, że w domu mieszkali właściciele znanego lęborskiego biura podróży. Na budynku widnieje informacja o sprzedaży. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że właściciele mieli problemy wenątrzrodzinne, które mocno przeżywał mężczyzna. Jerzego W. policja nie może przesłuchać. Jest mocno poparzony i został przewieziony do specjalistycznego szpitala w Gryficach.

W chwili wybuchu w domu znajdowały się trzy osoby. Rodzice i ich 18-letni syn. Matka z synem wyszli o własnych siłach. Ojca wyprowadzili strażacy. Ale największa tragedia spotkała rodzinę, która akurat przechodziła ulicą w trakcie wybuchu.

- To kobieta z dwójką dzieci - mówi Daniel Pańczyszyn. - To właśnie oni najbardziej ucierpieli w wyniku tego wybuchu. Siła podmuchu była tak olbrzymia, że elementy stalowe, betonowe, które poleciały w ich stronę, zmiotły ich z chodnika aż na drugą stronę ulicy.

Jedno dziecko - pięcioletni Ksawery - odniósł bardzo poważne obrażenia. Śmigłowcem przewieziono go do specjalistycznego szpitala w Gdańsku. Matka przebywa w szpitalu w Lęborku. Drugiemu chłopcu nic się nie stało.

- Chłopiec przeszedł ciężką operację - prof. dr hab. n. med. Piotr Czauderna z Klinicznego Oddziału Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży GUMed. - Jego życiu w tej chwili nic nie zagraża. Dowiedzieliśmy się, że lekarze zmuszeni byli usunąć dziecku nerkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza