Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znieczulica w Bytowie? Przechodnie nie pomagali leżącemu na trawniku

Andrzej Gurba
Przechodnie nie reagowali na leżacego mężczyznę.
Przechodnie nie reagowali na leżacego mężczyznę. google.maps.com/zdjęcie poglądowe
W Bytowie na trawie przy ulicy leżał mężczyzna. Przez dłuższy czas nikt mu nie pomógł. Jeden z mieszkańców mówi o znieczulicy na ludzką tragedię.

- To znieczulica - komentuje pan Bogdan z Bytowa, który zainteresował się losem mężczyzny. - Leżał w nietypowej pozycji. Widać było, że nie czuje się najlepiej. Obok przejeżdżali ludzie na rowerze, patrzyli na niego i nie zareagowali. Ten mężczyzna był ubrany zwyczajnie. Nawet gdyby jednak wyglądał jak "top menel", to też należałoby zareagować.

Mieszkaniec dodaje, że wśród rowerzystów była osoba, która wykonuje zawód zaufania społecznego. - I też nie zareagowała. A przecież to może spotkać każdego z nas. Każdy może źle się poczuć, nawet pani na rowerku.

Czytaj również: Serwis informacyjny z Bytowa

Pan Bogdan zatrzymał samochód niedaleko miejsca, w którym leżał mężczyzna.

- Podszedłem do niego. Bałem się, że nie oddycha. Na szczęście żył. Ocknął się, kiedy się nad nim pochylałem. Powiedział, że źle się poczuł, ale już jest dobrze. Po chwili wstał i poszedł.

Nasz czytelnik mówi, że mężczyzna, któremu chciał udzielić pomocy, był pod wpływem alkoholu. - Wiem, że dla wielu osób jest to usprawiedliwienie zwolnienia z udzielania pomocy. A przecież każdy porządny człowiek może wypić kilka piw, źle się poczuć, przewrócić. Nie powinno mieć znaczenia, czy osoba, która leży na trawie, czy chodniku, jest pod wpływem alkoholu, czy też nie. Pomocy może potrzebować każda. Niewiele trzeba zrobić, bo tylko zatrzymać się, nawiązać kontakt, ocenić sytuację i w razie czego wezwać karetkę. Nieduży wysiłek, który może uratować komuś życie - mówi mężczyzna.

Nasz czytelnik jest bardzo wyczulony na takie sytuacje. Kiedyś jego mama upadła na śliskich schodach i uderzyła się w głowę. Ludzie przechodzili obok i nie reagowali. Dlaczego nie reagujemy w takich sytuacjach?

Zwykle uważamy takich ludzi za pijaków, którzy często leżą na chodnikach. Uznajemy, że nic im nie jest i że sami są sobie winni. Boimy się też bezpośredniego kontaktu, żeby się czymś nie zarazić. Wielu ludzi jest też bardzo skoncentrowana na sobie. "To nie mój problem, od tego są służby, na pewno już ktoś zadzwonił po pomoc" - tłumaczą sobie. Często też nie wiemy, jak pomóc. Boimy się wezwać karetkę, aby nie narazić się na zarzut nieuzasadnionego alarmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza